BCL: na niski poziom emocji kibice Rosy nie mogą narzekać

Wyjazdowy mecz z KK Neptunasem Kłajpeda będzie dla Rosy Radom ostatnim w pierwszej rundzie fazy grupowej BCL. - Odbieramy sygnały z FIBA, że nasze spotkania bardzo się podobają - mówi Michał Wolczyk, organizator zawodów na poziomie Ligi Mistrzów.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
Środowym meczem z KK Neptunasem Kłajpeda Rosa Radom zakończy pierwszą rundę fazy grupowej Basketball Champions League. Na siedem spotkań cztery wicemistrzowie Polski rozegrali w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Aż trzy z nich - z PAOK-iem Saloniki, EWE Baskets Oldenburg i Muratbey Usak Sportif - kończyły się w dodatkowym czasie gry. Jedynie ostatni, przegrany 63:83 pojedynek z Asvelem Lyon nie dostarczył emocji.

Najbardziej dramatyczny przebieg miało starcie z ekipą z Grecji. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były aż trzy dogrywki. Po kapitalnym występie Tyrone'a Brazeltona (36 punktów) gospodarze wygrali 93:85. Z zespołem zza naszej zachodniej granicy podopieczni Wojciecha Kamińskiego przegrali 66:70, a drużynę znad Bosforu pokonali 83:77.

- Jedno jest pewne: na dramaturgię i zwroty akcji nie możemy narzekać - mówi Michał Wolczyk, organizator zawodów na poziomie PLK i BCL. - Zwłaszcza pojedynki w naszej hali gwarantują wysoki poziom emocji - podkreśla.

- Liga Mistrzów jest nowym produktem, ale już wyrabia sobie markę. Rywalizacja w grupie C jest bardzo wyrównana. W mojej opinii znajduje się w niej więcej zespołów o zbliżonych możliwościach niż w grupie E, w której występuje Stelmet Zielona Góra - kontynuuje nasz rozmówca. - Nie ma też co ukrywać, że spisujemy się lepiej od mistrzów Polski - dodaje.

ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach

- Odbieramy sygnały z FIBA, że nasze mecze bardzo się podobają. Dobrze się je ogląda, są emocjonujące, kończą się dogrywkami. Delegaci wypowiadają się pozytywnie na nasz temat - zaznacza Wolczyk.

Przed rozpoczęciem zmagań w BCL było sporo obaw odnośnie miejsca rozgrywania spotkań przez drużynę z Radomia. Przedstawiciele klubu musieli dostosować obiekt do wymogów. - Jak widać, udało się to zrealizować. Przed każdym meczem mam odprawę z delegatami. Z każdym kolejnym spotkaniem staramy się jeszcze lepiej dostosować halę do transmisji telewizyjnych i, z naszej strony, podnosić jakość tego przekazu - zapewnia.

Nie wszystkie mecze, zarówno te z udziałem Rosy, jak i Stelmetu, są transmitowane na żywo przez polską stację. - Spotkania oglądam tylko na livebasketball.tv. Nie aprobuję bowiem takiego "promowania" polskich drużyn, jakie ma obecnie miejsce w Canal Plus - nie ukrywa Wolczyk.

Czy Rosa Radom awansuje do kolejnej fazy Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×