Jordan Callahan: W drugiej połowie zrobiliśmy to, co do nas należało
Bardzo dobrze wypadł debiut Jordana Callahana przed radomską publicznością. Amerykanin był drugim najlepszym strzelcem Rosy w wygranym 72:52 meczu z Polfarmeksem Kutno. - Zostałem serdecznie przywitany w nowej drużynie - powiedział po spotkaniu.
Bardzo dobrze zastąpił narzekającego na uraz Tyrone'a Brazeltona, jednego z liderów Rosy. Efektywnie wykorzystał czas otrzymany od Wojciecha Kamińskiego. Amerykanin z meczu na mecz spisuje się coraz lepiej w barwach nowego klubu. Zadebiutował przed tygodniem, w pojedynku w Słupsku. Następnie był jednym z najlepiej punktujących zawodników radomskiego zespołu w Kłajpedzie.
Przez trzy kwarty Polfarmex dotrzymywał kroku rywalom. - Zaczęliśmy trochę za wolno, niemrawo, ale w drugiej połowie pokazaliśmy naszą siłę i zrobiliśmy to, co do nas należało - powiedział tuż po ostatniej syrenie Callahan. Gospodarze rozstrzygnęli losy pojedynku w czwartej części.
Rozgrywający ucieszył się z tego, jak został przywitany w Radomiu. - Mam wokół siebie bardzo dobrych koszykarzy i świetnych ludzi zarazem, którzy od początku dali mi duże wsparcie. Serdecznie mnie przywitali w swoich szeregach. W takich warunkach i takiej atmosferze zdecydowanie łatwiej i szybciej można zaaklimatyzować się w nowym miejscu - podkreślił.
Dla 26-latka gra w Rosie jest powrotem do polskiej ekstraklasy. W sezonie 2013/2014 reprezentował bowiem najpierw Kotwicę Kołobrzeg, a następnie Anwil Włocławek. Właśnie w barwach Rottweilerów walczył przeciwko radomskiej ekipie w ćwierćfinale, zakończonym po pięciu spotkaniach. - Przede wszystkim śledziłem losy i wyniki drużyn, w których występowałem podczas pobytu w Polsce - zakończył Callahan, zapytany o to, czy interesował się rezultatami PLK podczas gry w Belgii i Niemczech.
ZOBACZ WIDEO Zobacz fenomenalną bramkę Grosickiego! Gol sezonu? [ZDJĘCIA ELEVEN]