Tym razem na nic zdała się pomoc Zegzuły i Bojanowskiego
Ten weekend jest kolejnym, w którym dwa występy zanotują Filip Zegzuła i Maciej Bojanowski. W sobotnie popołudnie grali w barwach ACK UTH Rosy Radom w meczu zaplecza PLK, a już w niedzielny wieczór pomogą pierwszej drużynie w starciu z Anwilem.
Podobnie było w sobotę. Po dobrej pierwszej kwarcie, przegranej nieznacznie 19:22, w kolejnej oddały inicjatywę rywalom. "Przebudziły się" po zmianie stron, ale w czwartej odsłonie zdobyły zaledwie pięć punktów. Na nic zdała się więc dobra postawa Filipa Zegzuły i Macieja Bojanowskiego. Pierwszy z wymienionych zdobył 18, a drugi 13 punktów. Zdecydowanie dłużej na parkiecie przebywał rozgrywający - ponad 33 minuty. Trafił 5/11 rzutów z dystansu oraz miał cztery asysty. Jego kolega dołożył do swojego dorobku sześć zbiórek.
- Niestety, sam Filip Zegzuła nie wygra nam meczu. Zabrakło wsparcia z ławki oraz pomocy zawodników z pierwszej "piątki". Maciek Bojanowski był zmęczony po meczu i długiej podróży z Turcji - przyznał po ostatniej syrenie Karol Gutkowski.
Rodowity radomianin na środowe spotkanie z Muratbey Usak Sportif w ramach Basketball Champions League nie poleciał. Obaj nie mają jednak czasu na odpoczynek - w niedzielny wieczór powinni znaleźć się w składzie na pojedynek trzynastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki z Anwilem Włocławek.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Manchester United odprawił z kwitkiem pierwszoligowca [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]