Jarosław Mokros: Ufam Tarkowi Khraisowi w 100 procentach

W ostatnim tygodniu Andrzej Twardowski (prezes ECS) zarzucił Jarosławowi Mokrosowi wyłudzenie pieniędzy klubu. Zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty mówi, że te słowa mocno go zabolały. Jednocześnie broni swojego agenta, Tarka Khraisa.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty
WP SportoweFakty: Dlaczego pojawił się pan na niedzielnym meczu? Miał pan na sobie zieloną koszulkę. Co chciał pan tym zachowaniem pokazać?

Jarosław Mokros: Klub kibica i drużyna są ponad problemami, które mam z poszczególnymi osobami. Moje serce zawsze będzie oddane tym fanom, klubowi, miastu. To tutaj przeżyłem swoje najlepsze chwile w karierze. To nie jest tak, że poprzez ten konflikt zapomnę o wszystkich świetnych chwilach, które były w przeszłości. Tak to na pewno nie działa. Przyszedłem na halę, bo chciałem dać wsparcie kolegom z drużyny. Liczyłem, że wygrają, bo to był dla nich ważny mecz. Nie udało się. Szkoda.

Jaki jest status Jarosława Mokrosa?

- Jestem wolnym zawodnikiem. Trenuję indywidualnie w Słupsku i czekam na rozwój wydarzeń. Mój agent pracuje nad umową w nowym klubie. Trzy zespoły wyrażają zainteresowanie.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar znowu pokazał swoje mroczne oblicze (źródło: TVP SA)

Klub ze Słupska jest innego zdania. Andrzej Twardowski na konferencji prasowej w poprzednim tygodniu zawiesił pana w prawach zawodnika. Jak w takim razie wygląda sytuacja?

- Jestem w konflikcie z klubem. Każda ze stron broni swoich racji. Nie chcę na razie za dużo mówić, ponieważ czekam na rozwój wydarzeń. Wiem, że mój agent - Tarek Khrais - w tym tygodniu planuje zorganizować konferencję prasową, na której na pewno dużo się wyjaśni.

Też się pan na niej zjawi?

- Nie. Staram się być obok całej sprawy. Oddałem sprawy w ręce agenta, który się tym zajmuje.

Czy mimo wszystko da się być obok całej sprawy?

- Robię, co mogę. Staram się koncentrować na elementach, na które mam wpływ. Mam na myśli treningi. Chcę być w dobrej formie fizycznej. Sporo pracuję na siłowni. Brakuje mi trochę koszykówki, ale wierzę, że już niedługo znów pojawię się na parkiecie.

Wystąpił pan do okręgowego związku koszykówki o list czystości?

- Tak, ale sprawa najprawdopodobniej trafi do siedziby PZKosza. Myślę, że wszystko zakończy się po mojej myśli.

Wróćmy na chwilę do konferencji prasowej Andrzeja Twardowskiego. Prezes ECS przyznał, że wyłudził pan pieniądze z klubu. Jak pan zareagował na te słowa?

- Zabolały mnie i to mocno. Tym bardziej, że przez wiele lat godnie reprezentowałem klub. Zawsze dawałem z siebie wszystko, gryzłem parkiet, nawet jak nam nie szło. Nie spodziewałem się oszczerstw ze strony prezesa klubu. Słowa o wyłudzeniu były bardzo krzywdzące.

Czy skieruje pan sprawę do sądu o zniesławienie?

- Nie. Nie składałem żadnego wniosku. Nie zamierzam chodzić po sądach i "przepychać się" na słowa. To do niczego nie prowadzi.

Czy kwestia z ubezpieczeniem jest już zakończona? Otrzymał pan pieniądze?

- Z PZKosza otrzymałem część pieniędzy. Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Mamy ustalony plan działania z Tarkiem Khraisem.

Czy pana agent rozmawia jeszcze z klubem ze Słupska?

- Zadzwonił do mnie mediator sądowy. Niestety tutaj też klub nie zachował najlepiej, bo nie potrafił tego utrzymać w tajemnicy. Negocjacje powinny być załatwione między nami, a dopiero później trafić do opinii publicznej. Tymczasem już na drugi dzień prezes Twardowski powiedział w mediach o wynajęciu mediatora, tak aby się dogadać. To wygląda tak, że klub wyciąga rękę, a my ją ucinamy. To nie jest w porządku. To trzeba było załatwić po cichu. Może byśmy się jakoś dogadali.

Mogę powiedzieć, że w przeszłości wyciągałem rękę do klubu na trzy różne sposoby. Sprawę można było zakończyć dwa miesiące temu. Była rozmowa z prezesem, przedstawiłem dużo lepsze warunki dla klubu, ale nie było akceptacji z drugiej strony. Prezes powiedział, że nie może się zgodzić, bo nie zna kwot jakie spłyną z ubezpieczenia. Dlatego też nie podpisał cesji.

Prezes klubu bardzo negatywnie wypowiedział się na temat pracy Tarka Khraisa. Pan ufa swojemu agentowi?

- W 100 procentach. To jest agent, który działa dla mojego dobra. Zresztą to jest bardzo prosta filozofia: "jeśli mi będzie dobrze, to jemu tym bardziej". Działamy wspólnie. Nigdy nie miałem powodów, żeby mu nie ufać. Idę za nim w ciemno bez żadnych zastanowień.

To prawda, że Andrzej Twardowski próbował pana ostrzec przed swoim agentem?

- Tak. Wielokrotnie taka sytuacja się powtarzała. To było nie w porządku wobec Tarka Khraisa, który wykonuje świetną robotę. Ufam mu bezgranicznie. Wierzę, że konferencja prasowa wiele wyjaśni i naprostuje kilka tematów. Wiem, że ludzie mają sporo wątpliwości, ale niestety o wielu rzeczach nie wiedzą. Czas, żeby poznali prawdę.

Rozmawiał w Słupsku
Karol Wasiek

Czy Jarosław Mokros stanie się wolnym zawodnikiem w ciągu kilku najbliższych dni?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×