Alan Czujkowski: Wszystko układa się bardzo dobrze

Max Elektro Sokół Łańcut jest liderem I ligi. Czołową postacią drużyny jest między innymi Alan Czujkowski, który opowiedział nam między innymi o rywalizacji z Legią Warszawa.

Jakub Artych
Jakub Artych
WP SportoweFakty

WP SportoweFakty: Bilans 15-2 oraz pierwsze miejsce w lidze. Wszystko w Łańcucie przebiega zgodnie z planem?

Alan Czujkowski: Tak, wszystko co sobie zakładaliśmy przed sezonem nam wychodzi. Jesteśmy liderami I ligi, skupiamy się jednak na tym, aby na koniec sezonu być na pierwszym miejscu.

Wiem, że to pytanie może wydawać się dziwne, ale martwią was te dwie porażki? Były to przegrane z zespołami z dolnej części tabeli i według kibiców zabrakło wam w tych spotkaniach pełnej koncentracji.

- Dwie porażki były wynikiem po części dekoncentracji, naszej słabszej gry oraz bardzo dobrej dyspozycji drużyn z Inowrocławia i Radomia. Wydaje mi się, że w meczu z Notecią poczuliśmy się za pewnie po tych kilku wygranych z rzędu i goście wylali nam na głowę kubeł zimnej wody. W Radomiu z kolei myślami byliśmy już na świętach.

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że największym rywalem Max Elektro Sokoła będzie Spójnia Stargard. Teraz na drugim miejscu jest Legia Warszawa, która wygrała 8 meczów z rzędu. Spoglądacie w stronę rywala ze stolicy?

- Spójnia miała rewelacyjny początek sezonu, Legia trochę go przespała, ale zaczęła odrabiać straty. Rywale są bardzo groźni, ale nie ważne czy wygrywają 3 czy 8 meczów z rzędu. My patrzymy na to, aby pokonać ich w playoffach.

Przypomnijmy kibicom, że swoją karierę zaczynał pan właśnie w Warszawie. Traktuje pan pojedynki z Legią w sposób szczególny?

- Tak, grałem przez chwilę w Legii w II lidze, po czym przeniosłem się do Lublina. Czy traktuje wyjątkowo? W pewnym stopniu na pewno, bo jestem z Warszawy. Zawsze jak przyjeżdżam to spotykam się z rodziną czy znajomymi. W składzie Legii jest kilku znajomych, znam trenera Bakun i prezesa Chabelskiego, więc w jakimś stopniu mecze z Legią są wyjątkowe.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy

Wróćmy na chwilę do aktualnych wydarzeń. Spodziewaliście się tak dużego oporu ze strony GTK Gliwice?

- GTK Gliwice mają bardzo dobry skład. Pod koszem według mnie najlepszy "backourt" w lidze, na obwodzie też są młodzi i zdolni gracze, więc spodziewaliśmy się, że będzie to mecz większego kalibru. Na szczęście dwa punkty zostały w Łańcucie i z tego się bardzo cieszymy.

Kluczem do triumfu była niewątpliwie trzecia kwarta. Co było wtedy najważniejsze w waszej grze?

- Trzecia kwarta w kilku spotkaniach była z naszej strony najgorsza w meczu. Tu wiedzieliśmy, że od samego początku musimy pokazać rywalom, że wynik nie ulegnie zmianie. Powiększyliśmy przewagę, rywale złapali parę fauli, zrobili kilka strat i mądrze dowieźliśmy zwycięstwo do końca

W najbliższej kolejce zagracie z GKS-em Tychy. Jak ocenisz ten zespół?

- GKS Tychy po zadyszce w pierwszych kolejkach złapał chyba właściwy rytm. Po dojściu Marcina Kowalewskiego skład prezentuje się bardzo dobrze. Ich ostatnie dwa mecze były dziwne - wygrana ze Spójnią i porażka 20-punktami w Kołobrzegu, więc nie wiadomo czego możemy się spodziewać. Jedyne co wiemy to, że czeka nas mecz, w którym musimy być skoncentrowani przez 40 minut.

Rozmawiał Jakub Artych

Czy Max Elektro Sokół Łańcut awansuje do PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×