Puchar Polski: Siła indywidualności - relacja z meczu Asseco Prokom Sopot - Anwil Włocławek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszym półfinale Pucharu Polski, Asseco Prokom Sopot wygrał z Anwilem Włocławek 93:90. Sopocianie dominowali przez cały mecz, wykorzystując swoich największych gwiazdorów. Dobra obrona Anwilu w czwartej kwarcie zmniejszyła rozmiary porażki włocławian.

Mecz rozpoczął się od pojedynku dwóch zawodników - Davida Logana z Paulem Millerem, którzy zdobyli po pięć pierwszych punktów dla swoich drużyn. Ten pierwszy jak się później okazało, był jednym z bohaterów zwycięskiego Asseco Prokomu, gdyż w trudnych momentach przełamywał niemoc swoich partnerów. Tak samo było z Qyntelem Woodsem. Obaj Amerykanie zdominowali kryjących ich przeciwników - Andrzeja Plutę i Bartłomieja Wołoszyna, przez co z łatwością zdobywali punkty dla swojej drużyny.

Lepsi indywidualnie sopocianie trafili, łącznie z rzutami osobistymi, 13 z pierwszych 16 prób w tym meczu. Anwil natomiast, nie radził sobie na początku z dobrze funkcjonującą obroną drużyny Tomasa Pacesasa i kompletnie nie mógł uruchomić jednej ze swoich kluczowych opcji w ataku, czyli pick and rolla. Mimo to włocławianie dotrzymywali kroku mistrzowi Polski, głównie dzięki celnych rzutom z dystansu. W samej tylko pierwszej kwarcie Anwil trafił cztery takie rzuty na dziewięć prób, przy stuprocentowej skuteczności rywala (3/3 Asseco Prokomu).

Jako, że w pierwszej kwarcie rolę kata Anwilu dzierżył Logan, tak w drugiej pałeczkę przejął Woods, który bezlitośnie ogrywał Wołoszyna i dzięki temu koszykarze znad morza zdołali wypracować sobie ponad dziesięciopuntową przewagę (51:34 po punktach niezawodnego Woodsa). Swoje dołożył także Przemysław Zamojski, który w kwarcie młodzieżowca zdobył 10 punktów. - Trener postawił na mnie w drugiej części gry, ja wyszedłem na parkiet, grałem spokojnie i według zaleceń szkoleniowca szukałem wolnych pozycji, z których skrzętnie korzystałem - mówił po meczu Zamojski.

Asseco Prokom po świetnej pierwszej połowie poczuł się zbyt pewny, a do tego po przerwie zastał agresywną obronę Anwilu na całym parkiecie, która w poczynania sopocian wprowadzała sporo chaosu. Nic sobie z tego nie robił Logan, którego szalone akcje w postaci wymuszonych rzutów przez ręce znajdowały drogę do kosza. Tak było tylko do pewnego momentu, kiedy to włocławianie zaczęli odrabiać straty, głownie dzięki celnym trójkom Marko Brkicia (22 punkty, 5/9 za trzy). Na pomoc Brkiciowi pospieszył Pluta, który najpierw trafił za trzy, a po chwili za dwa i na niecałe pięć minut przed końcem spotkania Anwil zbliżył się na zaledwie dwa punkty! (80:78).

- Popełniliśmy kilka strat, które trzymały Anwil na niewielkim dystansie do nas. Dodatkowo postawili zonę na całym parkiecie i to sprawiało nam dużo kłopotów z wyprowadzaniem piłki. Na szczęście udało nam się kontrolować piłkę w kluczowych momentach meczu i dlatego wygraliśmy - komentował Przemysław Zamojski.

Od tego momentu zaczął się na parkiecie festiwal trójek, który pierwszy przerwał Anwilu. Nie trafili ci, którzy doprowadzili do emocjonującej końcówki, czyli Brkić i Pluta. Na niecałe dziesięć sekund przed końcem meczu, przy wyniku 91:90 dla Asseco Prokomu, David Logan trafił tylko jeden rzut wolny, jednak piłkę po jego pudle zebrał inny bohater – Qyntel Woods i ostatecznie mistrz Polski wygrał 93:90.

Asseco Prokom Sopot - Anwil Włocławek 93:90 (30:26, 26:16, 18:26, 19:22)

Asseco Prokom: David Logan 20, Qyntel Woods 17, Daniel Ewing 14, Filip Dylewicz 11, Przemysław Zamojski 10, Ronald Burrell 9, Patrick Burke 6, Tyrone Brazelton 3, Adam Hrycaniuk 2, Piotr Szczotka 1, Adam Łapeta 0.

Anwil: Marko Brkić 22, Paul Miller 18, Andrzej Pluta 17, Łukasz Koszarek 12, Ian Boylan 9, Milos Paravinja 6, Tommy Adams 6, Bartłomiej Wołoszyn 0, Michał Gabiński 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)