Kolejny dobry występ Filipa Zegzuły nie pomógł. "Popełniliśmy masę błędów"
Porażka z GTK Gliwice (60:69) była dla ACK UTH Rosy Radom czternastą w bieżącym sezonie. Najlepszym strzelcem drużyny prowadzonej przez Karola Gutkowskiego kolejny już raz był Filip Zegzuła, autor 15 punktów.
Przez trzy kwarty sobotniego meczu byli równorzędnym rywalem. Prowadzili nawet 52:46. - Walczyliśmy, ale w ostatnich dziesięciu minutach popełniliśmy zbyt dużo błędów. Gubiliśmy piłkę, nie broniliśmy tak agresywnie i dobrze, jak wcześniej - przyznał rozgrywający. On i koledzy przegrali ostatnią odsłonę 8:23.
22-latek nie pojechał z pierwszą drużyną Rosy do Ostrowa Wielkopolskiego na spotkanie w ramach Polskiej Ligi Koszykówki. Zamiast tego pozostał w Radomiu, aby wzmocnić rezerwy. Był najlepszym zawodnikiem po stronie gospodarzy, ale nie uchroniło to jego zespołu od porażki. Przez 34 minuty spędzone na parkiecie zdobył 15 punktów. Trafił 5/12 rzutów z gry, w tym 4/9 z dystansu. Ponadto miał sześć zbiórek, pięć asyst i cztery przechwyty.
- Po raz kolejny przegraliśmy we własnej hali. Rzuciliśmy dziewięć "oczek" mniej od rywala, stąd niekorzystny wynik - powiedział mocno zniesmaczony Zegzuła.
Już w środowy wieczór radomianie będą mieli szansę do rehabilitacji. Na wyjeździe zmierzą się bowiem ze Zniczem Basket Pruszków, któremu ulegli w pierwszej rundzie 57:67. Najprawdopodobniej wystąpią bez rozgrywającego, który uda się z pierwszym zespołem do Torunia.
ZOBACZ WIDEO Fatalny błąd sędziego i sensacja. Zobacz skrót meczu Real Betis - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]