Szymon Rduch jednym z wygranych obecnych rozgrywek. "Trener na mnie stawia, to bardzo motywuje"
Miasto Szkła Krosno spisuje się w tym sezonie znakomicie. Po pięciu zwycięstwach z rzędu, apetyty na Podkarpaciu ciągle rosną. - Nasze wyniki są bardzo dobre, ale w tym momencie niczego nam nie gwarantują - przestrzega Szymon Rduch.
WP SportoweFakty: Humory w Krośnie z pewnością dopisują. Pięć zwycięstw z rzędu musi robić wrażenie.
Szymon Rduch: Oczywiście, każda wygrana buduje pozytywną atmosferę. W drużynie wszystko dobrze funkcjonuje, postaramy się przedłużyć tę serię jak najdłużej.
- Zagraliśmy chyba najsłabszy mecz w tym sezonie. Mieliśmy sporo przestojów w ataku, a tempo gry nie powalało. Przemierzyliśmy całą Polskę, żeby wygrać i cieszymy się, że nawet w meczu, w którym nam nie szło, udało się wywieźć dwa punkty z Koszalina.
Jak można ocenić ten mecz z perspektywy boiska?
- Trudne spotkanie, mieliśmy swój plan na mecz. Założenia w obronie udało się w większości zrealizować. W ataku dostosowaliśmy się do stylu gry przeciwnika, przez co nasza gra straciła na płynności. Wolno wyprowadzane akcje sprawiły, że wynik był otwarty do ostatnich sekund.
Co pan czuł jak w ostatniej sekundzie meczu z 10 metrów rzucał Curtis Millage?
- Curtis oddał rzut z bardzo trudnej pozycji przez ręce Kuby Dłuskiego, a mimo to piłka dotknęła obręczy. Myślę, że w tym momencie wszyscy wstrzymali na chwilę oddech. Tym bardziej, że nikt się nie spodziewał, że Royce spudłuje dwa rzuty wolne.
Na pewno rozmawiacie w szatni o tak świetnym bilansie. Jakie są wasze odczucia? Macie myśli, że ciągle "chcecie więcej"?
- Nasze wyniki są bardzo dobre, ale w tym momencie niczego nam nie gwarantują. Skupiamy się tylko na najbliższym przeciwniku i staramy się wygrać każde nadchodzące spotkanie. Na koniec sezonu zasadniczego zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi.
Skupmy się w takim razie na pana osobie. Od dłuższego czasu Szymon Rduch regularnie występuje w pierwszej piątce Miasta Szkła. To musi być bardzo budujące?
- Jak każdy gracz chcę przebywać na parkiecie i pomagać drużynie w osiągnięciu celu. Mamy teraz spore możliwości rotacji na obwodzie, więc tym bardziej motywuje, że trener postawił w tych meczach na mnie i udało się je wygrać.
Jak pan odnajduje się w PLK? Jest duża przepaść między ekstraklasą a I ligą?
- Uważam, że wielu graczy z I ligi mogłoby spokojnie grać w ekstraklasie. Dużo większe różnice widać w organizacji klubów, przygotowaniu do meczów i zainteresowaniu kibiców.
W dalszym ciągu występuje pan w masce, która ochrania nos. To duży dyskomfort w grze?
- Gram w niej już prawie dwa miesiące i zdążyłem się przyzwyczaić. Jedyny problem to potliwość, ponieważ co jakiś czas muszę przetrzeć maskę. Jednak jest na tyle komfortowa i bezpieczna, że nie przeszkadza w grze.
Rozmawiał Jakub Artych