Bartosz Diduszko: Chcieliśmy wrócić na ścieżkę zwycięstw

Koszykarze Polskiego Cukru Toruń przełamali serię porażek i w meczu na szczycie PLK pokonali Stelmet BC Zielona Góra 81:69. Gospodarze tym samym udowodnili, że ostatni spadek formy mają już za sobą.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz
PAP / Tytus Żmijewski

Chociaż mistrzowie Polski do Torunia przyjechali bez dwójki czołowych zawodników, Vladimira Dragicevića oraz Armani Moora, to jednak wciąż są bardzo mocną drużyną. Natomiast gospodarze byli w bardzo trudnej sytuacji, gdyż po środowej porażce z Rosą Radom 84:89 niektórzy sugerowali, że Polski Cukier Toruń znalazł się w poważnym kryzysie formy. Tak się jednak nie stało, bo pokonanie nawet osłabionego Stelmetu BC Zielona Góra zawsze można cenić bardzo wysoko.

Tak też uważa jeden z bohaterów Twardych Pierników, skrzydłowy Bartosz Diduszko. - Stelmet BC Zielona Góra to zawsze jest aktualny mistrz Polski, gra też przecież w europejskich pucharach i jest bardzo wysoko w tabeli. Na każdej pozycji mają dwóch bardzo dobrych zawodników. Chcieliśmy zrobić wszystko, aby pomimo tych kilku ostatnich porażek, wrócić na swoją optymalną ścieżkę zwycięstw. Nie ma do tego lepszej okazji niż potyczka z mistrzem kraju. Poza tym z zielonogórzanami już za parę dni czeka nas kolejna potyczka w ćwierćfinale Pucharu Polski, a wcześniej trudny mecz ligowy w Sopocie - podkreślił Diduszko.

W pewnym momencie trzeciej kwarty zielonogórzanie prowadzili nawet 62:61. Torunianie nie pozwolili jednak rywalom na więcej, bo końcówkę zagrali wręcz perfekcyjnie. - Stelmet jest niezwykle doświadczoną drużyną. I w starciach z takim rywalem nie można sobie pozwolić na odrobinę relaksu i słabości. Mogliśmy obronić kilka akcji więcej i wtedy wygralibyśmy zdecydowanie wyżej, ale triumf nad tak mocnym przeciwnikiem zawsze musi cieszyć - dodał Diduszko.

Gospodarze ostatecznie po bardzo ciekawym widowisku pokonali Stelmet Zielona Góra 81:69. Trzeba jednak dodać, że jeden element w ich grze zawiódł, a były to mianowicie rzuty wolne, które podopieczni Jacka Winnickiego wykonywali naprawdę bardzo słabo. Skąd się wzięły tak słabe statystyki na linii rzutów osobistych? - Sam naprawdę nie wiem, bo też trafiłem tylko jedną na cztery próby. Wcześniej bez problemu wszystko rzucałem celnie, a w tym meczu po prostu mi to nie wychodziło. Ciężko mi się wypowiadać na ten temat - dodał Diduszko.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem
Czy Polski Cukier Toruń wrócił na ściężkę zwycięstw?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×