MKS wraca na właściwe tory, PGE Turów nadal bez przełamania

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza /
Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza /
zdjęcie autora artykułu

Arcyważne zwycięstwo odniósł zespół MKS Dąbrowa Górnicza. W niedzielnym hicie Polskiej Ligi Koszykówki podopieczni Drażena Anzulovicia pokonali we własnej hali PGE Turów Zgorzelec 73:63, a kluczową postacią meczu był Kerron Johnosn.

O końcowym triumfie gospodarzy zadecydowało ostatnie pięć minut meczu. Ważne akcje wykończył wtedy Witalij Kowalenko, a nad wszystkim czuwał znakomity tego dnia Kerron Johnson. Amerykański rozgrywający wziął cały ciężar gry na swoje barki i zrobił to w sposób imponujący.

Dąbrowianie rozpoczęli fatalnie. Wśród przyjezdnych nie do zatrzymania był Uros Nikolic i goście w mgnieniu oka odskoczyli na 10 oczek. Szybkie przerwa i korekty w składzie sprawiły jednak, że gospodarze odżyli.

Do pogoni zespół pociągnął Johnson. Ten w samej pierwszej kwarcie zaliczył osiem oczek. Po krótkiej przerwie MKS zdecydowanie poprawił defensywę. Rywale nie mieli już tylu łatwych pozycji i wynik szybko się obrócił.

Po zmianie stron przez długi czas ciężko było wskazać komu bliżej do wygranej. Rozstrzelał się Piotr Pamuła, na co jednak kapitalnymi zagraniami odpowiadał Denis Ikovlev. Na decydującą część MKS wychodził z czteropunktową zaliczką, a wszystko dzięki buzzer-beaterowi Johnsona z dalekiego dystansu.

Turów szybko odrobił straty, bo pod koszem rządził i dzielił Kirk Archibeque. Gospodarze długo grali nerwowo, ale w końcu udało im się przełamać. W końcówce bardzo ważną trójkę trafił Kowalenko, potem poprawił jeszcze skutecznym zagraniem spod koszem i tak MKS rozstrzygnął losy tego meczu.

Ratując wynik trener Mathias Fischer postawił na grę small ball, ale i to nie zdołało już odwrócić losy pojedynku, bowiem zabrakło skuteczności.

Johnson zakończył pojedynek z dorobkiem 20 punktów. Trzy mniej dołożył Pamuła, który ostatnimi czasy jest w solidnym gazie.

MKS wystąpił osłabiony brakiem Jeremiah Wilson, z kolei po stronie PGE Turowa na parkiecie nie pojawił się Tweety Carter.

PGE Turów, który na wygraną poza swoją halą czeka już od 11 grudnia, zaczął dobrze, jednak skończył źle. Finalny przestój kosztował ich bardzo ważny triumf.

MKS Dąbrowa Górnicza - PGE Turów Zgorzelec 73:63 (13:19, 19:13, 23:19, 18:12)

MKS: Kerron Johnson 20, Piotr Pamuła 17, Jakub Parzeński 11, Witalij Kowalenko 9, Przemysław Szymański 6, Laimonas Chatkevicius 4, Bartłomiej Wołoszyn 3 (10 zb), Byron Wesley 3, Maciej Kucharek 0.

PGE Turów: Denis Ikovlev 13, Kirk Archibeque 13, Michał Michalak 11, Uros Nikolic 10, David Jackson 5, Michał Gospodarek 4, Bartosz Bochno 3, Andrew Ryan 2, Mateusz Kostrzewski 2, Kacper Borowski 0.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem

Źródło artykułu:
Czy MKS ma szansę na pierwszą czwórkę po rundzie zasadniczej?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (3)
lacov
13.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Turow ma dobry skład, ale te flaki z olejem Stachyrski nie trzyma całości za jaja ! Uważam, ze trener sie nie sprawdza, nie ma stabilności, a co najważniejsze lidera. Jackson powinien pakować w Czytaj całość
avatar
fazzzi
12.02.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
MKS jest solidny w tym sezonie i wynik nie jest niespodzianką. Graty Dąbrowo.  
avatar
NO32
12.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nawet sie nie ludzilem ze wygraja na wyjezdzie.... rece opadaja