Łukasz Koszarek: Za późno na wyjazd zagraniczny. Znalazłem swoje miejsce

O wyjeździe za granicę, pobycie w Stelmecie BC, żartach z Vladimira Dragicevicia i sytuacji w PLK opowiada Łukasz Koszarek. - Pobyt w Zielonej Górze służy mi i klubowi - mówi reprezentant Polski.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty
WP SportoweFakty: Vladimir Dragicević mówi, że Łukasza Koszarka stać na grę w lepszej lidze. Co pan na to?

Łukasz Koszarek: Zerknąłem w jego wypowiedź, ale aż tak bardzo się nie wgłębiałem. Prawda jest taka, że teraz jestem już na finiszu mojej kariery, więc myślę, że na takie stwierdzenia jest już nieco za późno. Nawet nie ma co gdybać. Cieszę się z faktu, że jestem w Stelmecie BC Zielona Góra. To bardzo dobre miejsce do gry i życia.

Ma pan 33 lata. To wcale nie tak dużo. Wyjazd zagraniczny nie wchodzi w grę?

- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie jest to czas na robienie postępów. Bardziej chodzi o ustabilizowanie formy na równym poziomie. Mnie to udało się osiągnąć w Stelmecie BC Zielona Góra - zdobyłem trzy mistrzostwa Polski. Ten pobyt służy mi i klubowi. Czuję się tutaj naprawdę dobrze, co roku walczymy o wysokie cele. Gramy regularnie w europejskich pucharach. Tego nie można powiedzieć o innych drużynach w Polsce, więc czego chcieć więcej?

Nadal jest ten głód rywalizacji i sukcesów?

- Myślę, że każdy sportowiec jest na takim głodzie. Zwłaszcza w momencie kiedy dochodzi się do najważniejszej części sezonu. Emocje rosną z każdym tygodniem i dobrze, bo musi się coś dziać. Wiadomo, że w tych pierwszych miesiącach nasza uwaga była głównie poświęcona grze w europejskich pucharach. To też jest wielka sprawa, bo reprezentujemy Zieloną Górę na arenie międzynarodowej.

Ktoś w ogóle z zagranicy dzwoni, podpytuje o możliwość wykupienia ze Stelmetu BC Zielona Góra?

- To już pytanie bardziej do mojego agenta. Rozmawiam z nim w trakcie sezonu, ale już nie tak często jak kiedyś. Dopóki nie ma konkretnej propozycji, to on się nie odzywa. Na razie nie było takiej oferty, że można byłoby rzucić wszystko i wyjechać.

Jak pan wspomina dwa lata we Włoszech?

- Bardzo pozytywnie wspominam okres pobytu we Włoszech. W pierwszym sezonie mieliśmy świetną drużynę, kroczyliśmy od zwycięstwa do zwycięstwa. Byliśmy jedną z większych niespodzianek, odpadliśmy dopiero w półfinale. Pamiętam, że przegraliśmy w piątym spotkaniu z Emporio Armani na własnym boisku. To był świetny czas, bo byliśmy o krok od awansu do finału. W drugim roku już tak kolorowo nie było. Było sporo problemów, także finansowych. Bardzo sobie cenię pobyt w Italii.


Teraz pana drogą podąża Dardan Berisha, który niedawno podpisał kontrakt w Casercie. Ostatnio nawet pan z niego zażartował na Twitterze.

- Śledzę jego losy, mam nadzieję, że Dardan nie pobije żadnego rekordu i nie spuści dwóch drużyn w jednym sezonie do II ligi. Polfarmex ma małe szanse na utrzymanie, z kolei Caserta ma dwa zwycięstwa przewagi nad miejscem spadkowym. Ostatnie tygodnie w ich wykonaniu nie są najlepsze. Mam nadzieję, że Dardan się postara i utrzyma drużynę w LegaBasket.

ZOBACZ WIDEO Sześć goli w meczu Barcelony. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Przejdźmy na chwilę do Vlado Dragicevicia. Zaryzykuję tezę, że tworzycie najlepszy duet w PLK. Akcje pick&rollowe powodują spory ból głowy u rywali, którzy nie potrafią znaleźć na nie recepty.

- Vlado to bardzo mądry gracz, który świetnie czyta grę. Powiem szczerze, że nie przypominam sobie drugiego takiego środkowego, który tak szybko ścina pod kosz po zasłonach. Znakomicie się otwiera. Trzeba mu tylko podać piłkę, a on już wie, co z nią zrobić. Potrafi sam zaatakować albo oddać ją do lepiej ustawionego kolegi.

Vlado po nieudanych akcjach często macha rękoma, frustruje się. Jak reaguje na to zespół? Przywykliście już do tego?

- Tak. Śmiejemy się z tego w szatni. Wiemy, że Vlado ma bałkański temperament, lubi sobie porozmawiać na boisku. Nie jest to wielki problem dla drużyny.

Zgodzi się pan z tym, że tak zwariowanego sezonu w PLK już dawno nie było?

- Sporo się dzieje, ale np. fakt, że niektórzy zawodnicy opuścili PLK w trakcie sezonu w ogóle mnie nie zaskoczył. Są gracze, którzy przyjeżdżają do Polski by się wypromować. I to mi się udaje. To jest normalna rzecz w koszykówce. Poziom rozgrywek bardzo się wyrównał, o czym świadczy fakt, że aż 12 drużyn ma pozytywny bilans. Tego dawno nie było. To dobre dla ligi, bo jest ciekawie i walka o play-off będzie zażarta do samego końca. Dobrze, że wróciła możliwość spadków z PLK, bo nikt nie wywiesił białej flagi pod koniec rozgrywek, a taka sytuacja miała miejsce w poprzednich latach.

Zwycięstwo Siarki wywołało niezłe zamieszanie w Szczecinie.

- Nie byłem tym zdziwiony. Spodziewałem się trzęsienia ziemi po takim meczu. Siarka ma sześciu zawodników, więc przegrać z taką drużyną to nie lada sztuka.

Mówił pan o zażartej rywalizacji o miejsce w play-off. Stelmet BC też czeka walka do samego końca o pierwszą lokatę w tabeli.

- I bardzo dobrze, że jest ktoś za nami. Bardzo nam brakowało silnego PGE Turowa Zgorzelec, który z nami rywalizował przez kilka lat. To podnosi emocje, koncentrację, czeka się na mecze z tą drużyną. Cieszę się, że teraz kilka zespołów walczy o pierwszą lokatę. Myślę, że Anwil Włocławek jest taką drużyną, która chce zaatakować finał. Dochodzą do mnie takie głosy. W poprzednim sezonie wygrywaliśmy niemal wszystko - teraz trzeba będzie się namęczyć.

Rozmawiał Karol Wasiek

Który z rozgrywających jest najlepszy w PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×