Najbardziej zwariowany właściciel w NBA. Nie poznacie, że ma miliardy na koncie

Steve Ballmer wyłożył 2 miliardy, żeby kupić zespół Los Angeles Clippers. Tak skończyła się afera, jaka rozpętała się z udziałem poprzedniego właściciela.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
PAP/EPA / EPA/PAUL BUCK

Jeszcze kilka miesięcy wcześniej nikt nie spodziewał się, że dojdzie do tak spektakularnej transakcji. Sprzedaż klubu NBA to rzadkość, sprawa "wycieka" dużo wcześniej, a negocjacje są długie. W tym wypadku - w połowie 2014 roku - sprawy potoczyły się szybko, bo i przyczyny transakcji były nietypowe.

Na meczach Los Angeles Clippers widać czasami szalejącego pana w sile wieku. Nic go specjalnego nie wyróżnia, siedzi zwykle w dżinsach i koszuli, ma dużą łysinę. Jak inni kibice zespołu z Kalifornii potrafi dobrze się bawić. Krzyczy z radości, kiedy koszykarze Clippers zdobywają punkty, cieszy się z niepowodzeń rywali.

Nikt nie poznałby w nim jednego z najbogatszych Amerykanów. Majątek Steve'a Ballmera szacuje się - źródła różnie podają - między 22 a 28 mld dolarów. To on podczas afery trzy lata temu wyciągnął z konta 2 mld dolarów i kupił klub NBA.

Przyjaźń z Gatesem

Ballmera stać było na wszystko. Był dyrektorem wykonawczym w grupie Microsoft, gdzie dorobił się ogromnych pieniędzy. Ma korzenie białorusko-szwajcarskie po rodzicach. Na Harvardzie zaprzyjaźnił się z Billem Gatesem. W 1980 ten ostatni zatrudnił kolegę w nowej firmie, gdzie Ballmer dostał pensję 50 tys. dolarów rocznie i 8 procent udziałów. Po latach jego drogi z Gatesem się rozeszły, ale wtedy był już szychą - dyrektorem Microsoftu. W 2003 roku sprzedał 4 procent udziałów akcji komputerowego giganta za niemal miliard dolarów.

ZOBACZ WIDEO Deklasacja! Siedem goli FC Barcelona! Zobacz skrót meczu z Osasuną [ZDJĘCIA ELEVEN]

Ballmer próbował wejść w NBA już wcześniej, kiedy planował wraz z grupą biznesmenów zatrzymać drużynę Supersonics w Seattle. Nie udało się, klub przeniósł się do Oklahomy (występuje jako Oklahoma City Thunder). Nie wypalił także plan zakupienia Sacramento Kings. W maju 2014 roku wybuchł skandal, który pozwolił Ballmerowi spełnić wreszcie marzenie o klubie w lidze zawodowej.

"Mam małą prośbę"

Donald Sterling kupił Clippers w 1981 roku za 12,5 mln dolarów. Przez lata oszczędzał na koszykarzach, przez co drużyna grała słabo. Stanowili symbol nieudolnych rządów - nawet gdy mieli prawo do wysokiego wyboru w drafcie, zwykle wybierali źle, mało kto chciał tam grać. Trwało to lata - w Los Angeles współistnieli bogaci i kolekcjonujący mistrzowskie pierścienie Lakers oraz nijacy Clippers.

Przeciętny kibic pewnie nigdy nie dowiedziałby się jakichkolwiek szczegółów z życia biznesmena, gdyby nie afera rasistowska. Wywołał ją sam Sterling. Plotkarski portal TMZ opublikował nagranie z kwietnia 2014 roku. Słychać na niej biznesmena, który ma pretensje do swojej czarnoskórej przyjaciółki, V. Stiviano, odnośnie jej znajomych.

- Możesz z nimi spać, możesz ich zapraszać do domu, rób co chcesz, ale mam małą prośbę - nie zapraszaj ich na mecze Clippers - powiedział Sterling. Nagrania do TMZ dostarczyła podobno sama Stiviano, z którą rodzina Sterlinga (m.in. jego żona Shelly, z którą był w separacji) toczyła spór o zwrot prezentów otrzymanych od biznesmena. Chodziło o dom wartości 2,5 mln dolarów czy kilka drogich aut.

Wyczulone na rasizm amerykańskie media rozpętały burzę. Koszykarze Clippers zagrozili, że nie przystąpią do meczu play off z Golden State Warriors. Sterlinga krytykowali inni właściciele klubów, a także byłe gwiazdy (m.in. Charles Barkley czy Shaquille O'Neal).

Właściciel klubu dostał 2,5 mln dolarów grzywny - wyższej się nie dało - i zakaz sprawowania jakichkolwiek funkcji w lidze zawodowej. To był mniejszy problem, bo Adam Silver (komisarz NBA) zapowiedział, że będzie naciskał w sprawie sprzedaży klubu.

Choroba nie pomogła

Sterling publicznie przepraszał za obraźliwe słowa, ale nic to nie dało. Pojawiały się informacje, że cierpi na chorobę Alzheimera, dlatego nie powinien był odpowiadać za swoje wypowiedzi. Biznesmen wreszcie się ugiął. Upoważnił żonę, Shelly, do prowadzenia negocjacji z Ballmerem, potem się z tego wycofał. Ostatecznie w sierpniu 2014 roku osiągnięto porozumienie i Clippers zostali sprzedani.

Oskarżony biznesmen próbował walczyć i skierował sprawę do sądu przeciwko NBA. Pozwał ligę o miliard dolarów, spór dalej się toczy. Zarzut - pozbawienie własności prywatnej. Liga zawodowa działa jednak na zasadzie franczyzy, a każdy właściciel musi podpisać Konstytucję NBA, gdzie musi respektować wspólne ustalenia. Prawnicy reprezentujący ligę przekonywali, że zmuszenie Sterlinga do sprzedaży Clippers odbyło się zgodnie z prawem.
Ballmer na meczu Clippers (fot. PAP/EPA) Ballmer na meczu Clippers (fot. PAP/EPA)
Początkowo zespół z Los Angeles był wyceniany na nieco ponad 500 mln dolarów. Na podwyższenie wartości wpłynęły spodziewane zyski z nowej umowy telewizyjnej. W sprawie kupna LAC licytowali się m.in. Magic Johnson, Floyd Mayweather czy Oprah Winfrey. To Ballmer zaproponował najwyższą, zwariowaną cenę 2 mld dolarów. To znacznie więcej niż spekulowali dziennikarze. Także znacznie więcej niż spodziewał się Donald Sterling. Kwota jednak nie grała wielkiej roli, bowiem dochodził wyjątkowy prestiż - "uratować" klub z rąk rasisty.

Ballmer niekoniecznie jednak przepłacił, bo Los Angeles to ogromny rynek reklamowy i stolica show-biznesu. - Kocham koszykówkę. Zrobię wszystko, żebyśmy wygrywali i to w wielkim stylu - mówił nowy właściciel.

W ostatnich latach Clipeers zaliczają się do najlepszych drużyn Konferencji Zachodniej, ale mistrzostwa nie zdobyli. Właściciela nie stresuje również fakt, że pod względem popularności jego drużyna nie może równać się z Los Angeles Lakers. Podobno rozmawia o zakupie drużynie NHL, Los Angeles Kings, a także przeprowadzce ze Staples Center do nowej hali, żeby oddzielić się od Lakers.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×