Trefl Sopot nie radzi sobie w roli faworyta
Trefl znacznie lepiej czuje się w starciach z drużynami silniejszymi. Tak dobrze sopocianie nie radzą sobie ze słabszymi. - Taki mecz nie powinien się nam przydarzyć - powiedział po spotkaniu z TBV Startem (66:81) Marcin Kloziński.
- Możemy sobie jedynie pluć w brodę po tym spotkaniu. Podobnie było po meczach z AZS-em i PGE Turowem - przyznaje trener Marcin Kloziński.
Wydaje się, że problem leży w głowach zawodników, którzy w lekceważący sposób podchodzą do słabszych rywali. Brakuje im motywacji? Zaangażowania? Przeciwnicy na to uwagi nie zwracają i punktują Trefla. - Mam pretensje do koszykarzy o początek meczu. Grali egoistycznie, nie walczyli na desce. Rywale robili, co chcieli - tłumaczy.
Kloziński jako porażkę w meczu z TBV Startem podaje fatalną skuteczność. I trudno nie przyznać mu racji. Sopocianie pudłowali na potęgę - 35 procent z gry, 28 z dystansu i dziesięć przestrzelonych rzutów wolnych. - Przegraliśmy przez tragiczną skuteczność. Nie trafić 10 rzutów wolnych? To skandal... Pudłowaliśmy z czystych pozycji, do tego doszły problemy ze zbiórką. Uważam, że taki mecz nie powinien się nam przydarzyć we własnej hali - mówi.
- Końcowy wynik nie do końca oddaje to, co działo się na parkiecie. Dochodziliśmy rywali na kilka punktów, ale w kluczowych momentach popełnialiśmy szkolne błędy, które kosztowały nas zwycięstwo. Mam na myśli choćby dwa faule przy rzutach z dystansu. Daliśmy rywalom za darmo sześć punktów - dodaje trener Trefla Sopot.
To idealny moment, żeby wyciągnąć wnioski, bo następne porażki sprawią, że Trefl spadnie w ligowej hierarchii. A w Sopocie nie wyobrażają sobie kolejnego sezonu bez play-off...