Komentarze po uderzeniu Almeidy przez Johnsona. "Nic nie dzieje się bez powodu"

Aaron Johnson w czwartym meczu finałów EBL uderzył Ivana Almeidę i został zdyskwalifikowany przez sędziów. - Aaron zareagował tak, jak zareagowałby każdy z nas - nie ma wątpliwości Michał Chyliński, były reprezentant Polski.

Rafał Mielinowski
Rafał Mielinowski
Aaron Johnson Getty Images / Tomasz Browarczyk / Aaron Johnson

BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski w środowy wieczór pokonała na własnym parkiecie Anwil Włocławek 69:67 i wyrównała stan serii finału EBL do wyniku 2-2. Gospodarze w najważniejszych momentach tego spotkania musieli radzić sobie bez swoich dwóch podstawowych zawodników, Aarona Johnsona oraz Adama Łapety. Środkowy nie był w stanie dokończyć meczu przez uraz kostki. Amerykanin został zdyskwalifikowany przez sędziów za uderzenie Ivana Almeidy i musiał przymusowo opuścić parkiet.

Doszło do tego na początku drugiej połowy, w 23 minucie spotkania. Johnson przepisowo zastawiał Alemeidę, wypychając go z pola trzech sekund. Kabowerdeńczyk, po tym wszystkim natychmiast zaatakował rywala ciosem w plecy, a lider żółto-niebieskich, mocno poirytowany, wyprowadził cios w twarz lidera Anwilu, który momentalnie upadł na parkiet. Sędziowie orzekli faul techniczny Alemidy oraz przewinienie dyskwalifikujące Johnsona. Echa tego zdarzenia nie milkną.

Zapytaliśmy o komentarz zawodników drużyny BM Slam Stal oraz trenera, Emila Rajkovicia. - Aaron na co dzień jest bardzo spokojnym człowiekiem. Żaden sportowiec na świecie nie zareagowałby w ten sposób, gdyby nic się nie stało. Widzieliśmy z ławki rezerwowych, że Almeida pierwszy wyprowadził cios w plecy, a Aaron zareagował, jak zareagowałby każdy z nas. Jeśli ktoś atakuje cię od tyłu, reakcja jest naturalna - mówi Michał Chyliński, rzucający Stalówki.

Filigranowy rozgrywający i Kabowerdeńczyk od początku finałów chcą sobie coś udowodnić. Jeden, najlepiej asystujący w lidze, drugi uznany za MVP sezonu zasadniczego. Rywalizacja pomiędzy nimi od początku jest niezwykle twarda i fizyczna. Teraz to wszystko posunęło się o krok dalej. - Nic się nie dzieje bez przyczyny. Warto byłoby zobaczyć, co się wydarzyło wcześniej. Wiem, że Aaron był prowokowany, a obyło się to bez żadnych konsekwencji. Warto wyciągnąć wnioski nie tylko co do Aarona, ale też do Almeidy - zaznacza kapitan BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski, Łukasz Majewski.

- Aaron jest najbardziej grającym fair play zawodnikiem w tej lidze, nigdy nie zrobił czegoś podobnego. Jeśli coś takiego się stało, wcześniej musiało się wydarzyć coś, co go do tego naprawdę sprowokowało. Aaron powiedział mi, że otrzymał cios od Alemeidy i oddał mu, to samo. Wierzę mu - mówi trener Emil Rajković, kontynuując: - My musimy sprawdzić to wszystko na video, zobaczyć, kiedy gracze Anwilu robili tak samo. Dlatego komisja w tej lidze musi działać w równy sposób dla wszystkich, nie może to być tylko w naszą stronę. Jeśli zawieszą Aarona, to muszą zawiesić także innych. Było wiele takich sytuacji, nie mogą ukarać tylko naszego gracza - mówi Macedończyk.

- Nawet w półfinałach były brudne zagrania. To jest walka. Jeśli chodzi o Aarona, wszyscy go obijają, sędzia tego nie widzi. Myślę, że Aaron miał tego trochę dosyć. Chciał pokazać, że nie da się popychać cały mecz. Pomyślał na pewno "Też stanę i bede walczyć o swoje" - dodaje skrzydłowy żółto-niebieskich, Grzegorz Surmacz.

ZOBACZ WIDEO Kibice się doczekali! Lewandowski, Krychowiak, Szczęsny i Teodorczyk dotarli na zgrupowanie
Czy Ivan Alemida sprowokował Aarona Johnsona?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×