Radosław Piesiewicz, prezes Energa Basket Ligi: To skandal, że Turów popadł w takie długi

- Przyznanie dzikiej karty Turowowi mogłoby stać się niedobrym precedensem, ponieważ mógłby pokazywać innym zespołom drogę na skróty. Dążymy do normalności. Zaczynamy budować nową tożsamość Polskiej Ligi Koszykówki - mówi Radosław Piesiewicz.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Ivan Almeida i prezes Piesiewicz Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Ivan Almeida i prezes Piesiewicz
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jakie decyzje zapadły w poniedziałek w siedzibie PLK ws. kształtu ligi w sezonie 2018/2019? Radosław Piesiewicz, prezes Energa Basket Ligi: Zapadła decyzja, że w przyszłym sezonie zagra 16 zespołów w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Odwołania MKSu i BM Slam Stali zostały pozytywnie rozpatrzone i te kluby otrzymały licencje na grę w polskiej lidze. Zarząd podjął taką decyzję po przeanalizowaniu wszystkich dokumentów. Z kolei smutną informacją jest fakt, że drużyna ze Zgorzelca nie będzie brała udziału w rozgrywkach. Nowy twór nie został zaproszony przez zarząd Polskiej Ligi Koszykówki.

Sprawa Turowa budziła od początku sporo kontrowersji. Ostatecznie zgorzelczan w lidze zabraknie. Dlaczego podjęto taką decyzję? Jak w ogóle wyglądały rozmowy z nowym podmiotem?

Zacznę od tego, że PGE Turów wycofał swój wniosek licencyjny. W jego miejsce pojawił się nowy podmiot - KS Turów SA - który wysłał do nas zapytanie o warunki dzikiej karty. Długo zastanawialiśmy się nad tym, dlaczego stary klub zdecydował się w tym momencie na taki ruch. Tym bardziej, że z dokumentów jasno wynika, że dług pojawił się kilka lat temu. Aż nasuwa się pytanie: "kto jest za to odpowiedzialny i dlaczego dopuszczono do takiej sytuacji?" To skandal, że klub, który w 2014 roku zdobył mistrzostwo Polski, miał tak ogromne długi, nad którymi nikt nie panował.

Czy znane są konkrety? Jakie długi miała stara spółka?

Najgorsze jest to, że nikt nie był w stanie tego oszacować. Z szafy wypadają kolejne trupy. Mogę jedynie powiedzieć, że za czasów panowania prezesa Kabały i jego poprzednika dług klubu się nie powiększył. Te pieniądze, które mieli, wydatkowali w sposób właściwy.

Dlaczego nowy twór nie został dopuszczony do rozgrywek?

Długo zastanawialiśmy się nad tym, jaką decyzję mamy podjąć. Po jednej stronie mieliśmy dużego sponsora, który był chętny przeznaczyć sporo pieniędzy na koszykówkę, ale z drugiej strony był jednak dług starego podmiotu. Podjęliśmy rozmowy z nowym tworem. Postawiliśmy warunek, że nowa spółka musi przejąć wszystkie zobowiązania wobec trenerów, zawodników i agentów.

Przyznanie dzikiej karty mogłoby stać się niedobrym precedensem, ponieważ mógłby pokazywać innym zespołom drogę na skróty. To była trudna, męska decyzja, która mam nadzieję będzie zrozumiała dla wszystkich. Szkoda zgorzeleckich kibiców, ale myślę, że taka decyzja była zgodna z duchem fair play, pokazująca wszystkim, że nie można sobie robić długów i nie odpowiadać za nie. Dążymy do normalności. Zaczynamy budować nową tożsamość Polskiej Ligi Koszykówki. Liga jest dla klubów, ale kluby bez ligi też istnieć nie będą. To taka piękna klamra podsumowująca.

Zobacz także: Adam Łapeta: Kluby powinny ponosić konsekwencje za brak realizowania kontraktów w terminie

Czy decyzja ws. KS Turów SA jest ostateczna?

Tak. W Energa Basket Lidze wystąpi 16 zespołów. Terminarz rozgrywek poznamy do 24 sierpnia.  

MKS spłacił wszystkie zobowiązania wobec zawodników?

Klub spłacił wszystkie zobowiązania, o których my, jako liga, wiedzieliśmy. Wyroki BAT i KTA zostały uregulowane. To pokazuje, że proces licencyjny nie był taki oczywisty. Kluby zaczęły respektować wyroki i spłacać w terminie. Wszyscy zobaczyli, że nie ma przelewek. Zawodnicy, trenerzy i agenci mogą spać spokojnie. Co prawda po wprowadzeniu nowych zasad przy procesie licencyjnym podniosło się larum, ale widać, że to działa. Oświadczenia nie były nam potrzebne, bo tam tak naprawdę można było wpisać wszystko. Wyroki sądów są nieodwołalne, trzeba go respektować i wykonać. Jeden z zawodników nawet do mnie zadzwonił i powiedział: "miał pan rację". To największa satysfakcja z tego procesu licencyjnego.

Dlaczego zarząd PLK dał ostatecznie zgodę BM Slam Stali na grę w hali przy ulicy Wrocławskiej? Wcześniej były zapowiedzi, że taki scenariusz nie wchodzi w grę.

Już tłumaczę. Uważam, że ostrowscy kibice zasługują na to, żeby oglądać koszykówkę na najwyższym szczeblu w swoim mieście. Umówiliśmy się z prezesami klubu, że mecze w rundzie zasadniczej będą rozgrywane przy ulicy Wrocławskiej, ale na nieco innych zasadach, niż to miało miejsce w ostatnich sezonach. Obiekt pod pewnymi warunkami został dopuszczony do rozgrywek. Chcemy zachować pełne bezpieczeństwo. Tam, gdzie stoją kamery, nie będzie już dwóch rzędów trybun. Wymogliśmy na klubie, aby rygorystycznie były przestrzegane odległości publiczności od parkietu.

W fazie play-off BM Slam Stal też zagra w tej hali?

Nie. Klub podał trzy hale rezerwowe. Najważniejszy jest obiekt przy ulicy Kusocińskiego, który jest w tym momencie przebudowywany. Jesteśmy w posiadaniu harmonogramu prac, co mnie osobiście bardzo cieszy, bo to jasny sygnał, że hala jest w budowie, a nie tylko zwykłe mówienie, że obiekt będzie remontowany. To mnie ostatecznie przekonało.

Kiedy obiekt "K1" ma zostać oddany do użytku?

Ma to nastąpić w styczniu. To wynika z harmonogramu prac.

Czy kwestia infrastrukturalna to był jedyny problem Stali? Podobno były także zastrzeżenia do bilansu, który przedstawił ostrowski klub. To prawda?

Został podniesiony kapitał zakładowy. Wpłaty właścicieli klubu zostały przeniesione z zobowiązań krótkoterminowych na kapitał zakładowy. To bardzo rozsądny ruch. W ten sposób często dokapitalizuje się własną spółkę. Nie ma żadnych zastrzeżeń co do płynności w BM Slam Stali.


Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Drony kluczowe przy wyprawie Andrzeja Bargiela na K2. Dostarczyły leki i zapomnianą kamerę
Który zespół będzie mistrzem Polski w sezonie 2018/2019?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×