King Szczecin dostał lekcję. "W Gliwicach byliśmy jak śniące ryby"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Paweł Kikowski (po lewej) i Myles Mack
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Paweł Kikowski (po lewej) i Myles Mack
zdjęcie autora artykułu

King Szczecin niespodziewanie stracił punkty w Gliwicach, gdzie przegrał z GTK 81:95. - Nie zlekceważyliśmy rywali. Oni po prostu zagrali bardzo dobre spotkanie - mówi kapitan Paweł Kikowski.

To nie był dobry mecz podopiecznych Łukasza Bieli. - Od początku nie byliśmy w stanie egzekwować naszych założeń przedmeczowych i to z różnych powodów, a w samej pierwszej kwarcie popełniliśmy aż 7 strat - komentuje trener Kinga.

- Na pewno nie spodziewaliśmy się, że przegramy. Byliśmy przygotowywani, że nie będzie to łatwe spotkanie - dodaje kapitan drużyny Paweł Kikowski, który wrócił do gry po urazie pleców. - Zabrakło naszej normalnej agresji i byliśmy takie trochę śniące ryby.

Szczecinianie bardzo powoli się rozkręcali i długo nie byli w stanie złapać swojego właściwego rytmu. - Bardzo kulała egzekucja w ataku. Zbyt wolno rozpoczynaliśmy ataki i zostawało bardzo mało czasu. Potem oddawaliśmy dużo rzutów z nieprzygotowanych pozycji - komentuje Biela. Ofensywnie jednak King ostatecznie nie wypadł źle, bo zdobył 81 punktów i miał bardzo solidne 53 procent skuteczności.

Większy problem był w defensywie. Rywal dobrze grał z kontry i trafiał seryjnie zza łuku. - Wiedzieliśmy dokładnie z jaką drużyną mamy do czynienia. GTK to drużyna preferująca szybką koszykówkę, opartą na indywidualnych akcjach swoich liderów - zauważa Biela.  - Nie zlekceważyliśmy ich, oni po prostu zagrali bardzo dobre spotkanie. Mieliśmy chwilę, gdzie mogliśmy ich przełamać, ale się nie udało. Potem GTK złapało wiatr w żagle i nie byliśmy w stanie nic zrobić. Dla nas to kolejna lekcja i już trzecia porażka w sezonie - dodaje Kikowski. - Byliśmy za miękcy i to trzeba po prostu przyznać.

Jednym z katów Wilków okazał się Desmond Washington, który w Gliwicach pojawił się w środę, a w piątek zaliczył debiut i uzbierał 20 punktów. - Przewinął się nam w skautingu i wiedzieliśmy do czego jest zdolny. To nie jest przypadek, że był najskuteczniejszym graczem ligi. I to bez znaczenia jakiej, bo to zawsze jest najlepszy strzelec. Ten gość naprawdę potrafi trafiać - komentuje Biela.

ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Zarobiłem w boksie 40 mln euro. Wolę, żeby inni mi zazdrościli niż się nade mną litowali

Źródło artykułu:
Czy King Szczecin zdoła jeszcze "namieszać" w lidze i powalczyć o "czwórkę"?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (5)
avatar
yebax
27.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czyli obserwowali Washingtona a wybrali Vecvagarsa tylko pogratulować....  
avatar
Lars Rainer
26.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli wychodzi na to że w Szczecinie jak zawsze...... Boli serce gdy patrzy sie na to jak marnowane są tam pieniądze Przy takim sponsorze i takich warunkach padaczka jak zawsze. W wielu innyc Czytaj całość
Jaycee Karol
25.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Śniące ryby? A co było w takim razie truskawką na torcie?