Maciej Lampe chwali trenera Taylora: Zrobił świetną robotę dla polskiej koszykówki

- Bardzo podoba mi się system trenera Taylora. Przez ostatnie pięć lat wykonał świetną robotę dla polskiej koszykówki - mówi Maciej Lampe, środkowy reprezentacji Polski, która jest o krok od awansu na mistrzostwa świata.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Maciej Lampe Newspix / Tadeusz Skwiot / Na zdjęciu: Maciej Lampe
Maciej Lampe w znaczący sposób pomógł reprezentacji Polski w tym okienku. Środkowy udowodnił, że jest zawodnikiem o nieprzeciętnych umiejętnościach. Jego grę chwalą koledzy z kadra. Mateusz Ponitka mówi o nim: To nasza perełka!

- Dziękuję mu za takie miłe słowa. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, jakim jestem zawodnikiem. Mogę grać pod koszem i na obwodzie - podkreśla Lampe, który z Holandią zdobył 17 punktów, z kolei z Włochami dodał 22 "oczka" i osiem zbiórek.

Doświadczony podkoszowy bardzo chwali sobie współpracę z trenerem Mike'em Taylorem. Lampe z wielką przyjemnością przyjeżdża na zgrupowanie reprezentacji. Ceni sobie fakt, że amerykański trener idzie zawodnikom na spore ustępstwa (mogą np. spać w domach, a nie w hotelu), co pozytywnie wpływa na atmosferę w zespole. Do Gdańska przyleciał z żoną i synem.

- Bardzo podoba mi się system trenera Taylora. Nie gramy pod kogoś, tylko jako zespół i zawsze może wybić się ktoś inny. Trzeba powiedzieć, że przez ostatnie pięć lat Mike wykonał bardzo dużą robotę dla polskiej koszykówki - tłumaczy gracz chińskiego Qingdao Eagles.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Miazga w hicie! Azoty nie zdobyły Orlen Areny

- Zawsze jest miło jak najbliżsi mogą być ze mną w trakcie spotkań. To mi pomaga. Wydaje mi się, że stara mentalność trenerów związana z izolowaniem koszykarzy odeszła w zapomnienie i wszyscy rozumieją, co jest najważniejsze. Chodzi mi o rodzinę. Jak mam szansę pobyć w Europie z rodziną to ani trener, ani PZKosz nie stwarzają żadnych problemów. Dzięki temu jest lepsza atmosfera - dodaje Lampe, który nie ukrywa, że pobyt na reprezentacji był świetną odskocznią od meczów w lidze chińskiej.

- W Chinach gramy bardzo dużo meczów, co jest męczące. Podczas kadry mogłem nieco odpocząć od chińskiej koszykówki - tłumaczy. Środkowy zapewnia, że pojawi się na kolejnym zgrupowaniu. - Jeżeli dostanę powołanie, to przyjadę na lutowe mecze. W klubie wszystko jest już dogadane - przyznaje.

Polacy są już o krok od gry w Chinach w 2019 roku. Do pełni szczęścia brakuje im jednego zwycięstwa. Kolejne okienko reprezentacyjne wypada na koniec lutego przyszłego roku. Biało-Czerwoni najpierw zagrają na wyjeździe z Chorwacją (22.02), a trzy dni później podejmą Holendrów (25.02). - Wiemy o co gramy. Uważam jednak, że stać nas na więcej. Mam nadzieję, że to pokażemy w przyszłości. Zagrać na mistrzostwach świata to piękna rzecz. Dla nas, ale i dla przyszłości polskiej koszykówki - ocenia 33-letni koszykarz.


Zobacz inne teksty autora

Czy cenisz trenera Mike'a Taylora?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×