AZS czekał na to wiele miesięcy. Zespół ma być mocniejszy, choć forma Thomasa niewiadomą

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: zawodnicy AZS Koszalin
Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: zawodnicy AZS Koszalin
zdjęcie autora artykułu

Dokładnie 301 dni kibice AZS-u Koszalin czekali na wyjazdowe zwycięstwo swoich ulubieńców. Podopieczni Marka Łukomskiego w niedzielę pokonali Trefla Sopot 100:90 i zrobili tym samym ważny krok w kierunku utrzymania w Energa Basket Lidze.

Po raz ostatni koszykarze AZS-u wygrali na wyjeździe 13 marca 2018 roku. Wtedy to koszalinianie po szalonym spotkaniu pokonali Miasto Szkła Krosno 117:106.

Warto odnotować, że nikt z tamtego składu nie został w drużynie na kolejny sezon. Zwycięstwo w Krośnie pamiętają jedynie... kierownik Patryk Pietrzala i fizjoterapeuta Lucjan Kasprzak.

Po 301 dniach koszalinianie znów cieszyli się z wyjazdowej wygranej. W niedzielę podopieczni Marka Łukomskiego w dobrym stylu pokonali Trefl Sopot 100:90.

- Cieszymy się, że odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie. Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem. Chwała zawodnikom za zrealizowanie planu meczowego i bardzo uważną grę w ataku. 26 asyst jest najlepszym dowodem na to, że graliśmy bardzo zespołowo. To ciężko wywalczone zwycięstwo, które daje energię do dalszej pracy - podkreśla trener Łukomski.

ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Angielskiej: Manchester City zdemolował Burton 9:0! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Koszalinianie byli świetnie przygotowani do tego meczu. Znali słabe punkty Trefla, do tego mieli znakomitą, 52-procentową skuteczność. Goście trafili 12 z 26 rzutów z dystansu. Tutaj prym wiódł Krzysztof Jakóbczyk, autor czterech "trójek". Trzy celne próby zanotowali Dragoslav Papic i Alan Czujkowski. Ludzie z "drugiego planu" mieli ogromny wpływ w niedzielny triumf akademików.

- Rezerwowi dali nam dużo energii, utrzymali dobrą intensywność. Cieszy fakt, że ta drużyna z każdym meczem dojrzewa. W Sopocie zagraliśmy bardzo zespołowo niemal przez całe 40 minut - mówi z uśmiechem na twarzy trener Łukomski.

A trzeba dodać, że jeszcze do niedawna nazwiska Czujkowskiego i Jakóbczyka najczęściej padały w kontekście ewentualnego odejścia z klubu i przenosin na I-ligowe parkiety. Ten drugi łączony jest ze Śląskiem Wrocław (do wtorku jest aktywne okno transferowe w I lidze), ale nie wiadomo, czy AZS wyrazi zgodę na transfer, ponieważ z kontuzją zmaga się Maciej Kucharek (nie będzie go miesiąc). W tym momencie koszalinianie mają sześciu Polaków w zespole.

17 stycznia w Koszalinie ma stawić się Torey Thomas, 33-letni rozgrywający. Amerykanin jest wicemistrzem Polski z 2011 i 2016 roku, a w sezonie 2010/2011 był MVP fazy zasadniczej PLK. Koszykarz w swoim CV ma także występy w lidze tureckiej, włoskiej czy francuskiej. Ostatnio występował w lidze tunezyjskiej i jego forma jest pewną niewiadomą.

- Jesteśmy z nim w stałym kontakcie. Torey jest w USA. Jego przyjazd opóźnił się ze względu na problemy osobiste koszykarza. Wiemy jednak, że cały czas jest w treningu. Jeżeli wszystkie formalności będą spełnione, to ma zagrać w spotkaniu ze Stelmetem Eneą BC - tłumaczy Marek Łukomski.

- Na nasze ruchy kadrowe wpływ miała kontuzja Maćka Kucharka. Musimy rozegrać kilka spotkań i zobaczyć, jak ten zespół zafunkcjonuje z Thomasem. Być może to jedyne brakujące ogniwo - podkreśla.

Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że AZS jest jednym z zespołów, który jest zainteresowany wypożyczeniem Filipa Matczaka ze Stelmetu Enei BC.

Źródło artykułu:
Czy pozyskanie Torey'a Thomasa to dobry wybór AZSu Koszalin?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)