Finał EBL. Anwil - Polski Cukier. Igor Milicić: Czego chcieć więcej? Dejan Mihevc chwali rywali

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Igor Milicić
zdjęcie autora artykułu

Anwil, podobnie jak w półfinale, znów genialnie odpowiedział, gdy był postawiony pod ścianą. Włocławianie pokonali Polski Cukier 103:85 i doprowadzili do 7. spotkania w finale EBL. - Pełna hala, świetny mecz. Czego chcieć więcej? - mówi Igor Milicić.

Takiego spotkania dawno w Polsce nie było. Z powodu awarii prądu finałowy mecz w Hali Mistrzów trwał... ponad trzy godziny.

Było nawet realne zagrożenie, że spotkanie zostanie przełożone na inny termin, ale ostatecznie udało się naprawić usterkę i zawodnicy wrócili do gry.

[url=/koszykowka/827247/anwil-polski-cukier-ciemnosci-w-hali-mistrzow-final-ebl-przerwany-na-ponad-godzi]Zobacz, co stało się w Hali Mistrzów w trakcie szóstego meczu finału EBL

[/url] Na parkiecie również nie brakowało emocji. Anwil, który podobnie jak w serii półfinałowej był ustawiony pod ścianą znów genialnie odpowiedział. Włocławianie w pełni kontrolowali wydarzenia, zdobywając w całym spotkaniu aż 103 punkty.

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Polska na autostradzie do Euro 2020. Czy Jerzy Brzęczek znalazł optymalne ustawienie?

- Pełna hala, mecz trwający ponad trzy godziny, do tego połowa czerwca. A dobrze wiemy, że w czerwcu grają najlepsze drużyny, zawodnicy i trenerzy. To olbrzymia nagroda. Szczęście być w takiej sytuacji. Emocje sięgają już zenitu - skomentował trener Igor Milicić.

- Anwil wygrał całkowicie zasłużenie. Byli drużyną zdecydowanie lepszą i agresywniejszą. Sprawili nam mnóstwo problemów w defensywie. Nie umieliśmy się im odpowiednio przeciwstawić. Obrona była naszym największym kłopotem, w ataku zagraliśmy całkiem solidnie - przyznał po meczu Dejan Mihevc, szkoleniowiec Polskiego Cukru.

Torunianie popełnili sporo błędów w defensywie, po których słoweński szkoleniowiec mógł jedynie bezradnie rozłożyć ręce. Anwil niemal za każdym razem wykorzystywał nieporozumienia w obronie Twardych Pierników.

- Nasz plan taktycznie nie uległ zmianie. Był taki sam jak w ostatnich meczach. Myślę, że po prostu nie byliśmy wystarczająco aktywni w obronie. Często dochodziło do takich sytuacji, że rywale grali 1 vs 1 i to wykorzystywali. Tak nie chcemy bronić - podkreślił Mihevc.

Anwil tego dnia był znakomicie dysponowany. Miał 55-procentową skuteczność z gry, zanotował także 28 asyst. Szalał Chase Simon (31 punktów - 9/12 z gry), nad koszami fruwał Ivan Almeida (21 pkt), aktywny był także Kamil Łączyński (12 pkt, 8 asyst).

Ten ostatni, co podkreślaliśmy przed meczem, częściej decydował się na akcje rzutowe. W trzeciej kwarcie, w trudnym momencie wziął odpowiedzialność na swoje barki. - Kamil był bardzo agresywny. Co prawda pierwszy rzut nie trafił, ale później wziął to, co obrona rywali mu dała. Cieszę się z jego przełamania, bo pociągnął drużynę w ważnym momencie. Dał drużynie nową wiarę i energię do działania - wyjaśnił Milicić.

Anwil wygrał z Polskim Cukrem 103:85 i doprowadził do wyrównania w serii finałowej. Decydujące o mistrzostwie Polski siódme spotkanie zostanie rozegrane w piątek 14 czerwca w Arenie Toruń. Początek meczu zaplanowano na godzinę 20:00.

Zobacz także: EBL. Igor Jovović na wylocie? Grek na celowniku Stelmetu Enei BC. Mamy jego komentarz

Źródło artykułu: