EBL. Bartłomiej Wołoszyn: Gdybym grał słabo, nie byłoby o mnie memów

- Reakcje kibiców z Włocławka świadczą też o tym, że dobrze wykonywałem swoją robotę. Gdybym grał słabo, nie byłoby o mnie memów. Anwil? Ich skład wygląda bardzo ciekawie, ale nikt medali nie rozdaje we wrześniu - mówi Bartłomiej Wołoszyn.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Bartłomiej Wołoszyn (z piłką) Newspix / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Bartłomiej Wołoszyn (z piłką)
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Podczas ostatniego sparingu we Włocławku kibice skandowali pana nazwisko. Był pan tym faktem zaskoczony? Pytam, bo w trakcie play-off mam wrażenie, że trochę wrzało między panem a włocławskimi kibicami. Bartłomiej Wołoszyn, koszykarz Arki Gdynia: Ucieszyłem się z tego faktu. Wiem, że kibice we Włocławku są bardzo oddani swojemu zespołowi. Tym bardziej ukłon w stronę "H1".

Kibice muszą zrozumieć, ze jestem zawodnikiem Arki i zrobię wszystko, żeby ten zespół wygrał mecz czy serię w trakcie play-off. Ich reakcje świadczą też o tym, że dobrze wykonywałem swoją robotę. Gdybym grał słabo, nie byłoby o mnie memów.

Jak pan zareagował na ten mem, w którym siedzi pan jako prezenter wiadomości, na pasku jest napis: "Anwil wygrał, ale nas nie pokonał"? Śmiech, złość, irytacja?

Śmiech. Autorowi gratuluję, bo mu się udał. Od razu po meczu dostałem tego mema od kolegów z innych zespołów. Było sporo żartów z tego powodu.
Mem z Bartłomiejem Wołoszynem w roli głównej Mem z Bartłomiejem Wołoszynem w roli głównej
Dużo środków przeciwbólowych zażył pan w trakcie play-off? Nie jest tajemnicą, że grał pan z kontuzją.

Niestety życie sportowca nie jest łatwą drogą, nawet jeżeli niektórym osobom tak się wydaje. Nie chcę robić z siebie bohatera, ale taki mam charakter, że nie mógłbym zostawić zespołu w tak ważnym momencie.

Kontuzja jest już przeszłością, sprawą zamkniętą? Zabieg udał się w 100 procentach?

Mój zabieg nie był wielką sprawą dla dzisiejszej medycyny. Musiałem odpuścić pierwszą część okresu przygotowawczego i teraz nadrabiam zaległości.

Zobacz także: EBL. Phil Greene: Będzie o nas głośno w sezonie. Florence? Nie myślę o nim

Wraca pan jeszcze pamięcią do tego, co działo się w ostatnich play-off? Wydaje się, że tak elektryzujących meczów w najważniejszej części rozgrywek dawno nie było w Energa Basket Lidze.

Szczerze? Ja sam nigdy nie brałem udziału w takich meczach. Były to pojedyncze spotkania AZS - Czarni, gdy tydzień przed meczem było czuć, że idą wielkie derby. Na pewno była to super promocja koszykówki jako dyscypliny. I oby więcej takich serii. Jesteśmy w nowym sezonie i przed nami nowe wyzwania. Myślę, że jako klub wyciągnęliśmy wnioski i trener zbudował taki skład, żebyśmy byli jeszcze mocniejsi.

ZOBACZ WIDEO: The Championship. Trudne popołudnie Kamila Grabary. Cztery stracone bramki i kolejna porażka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jaki to jest skład? Jaka będzie nowa Arka?

Bardziej atletyczna, z większą determinacją na osiągniecie celu. Przed nami pasjonujący sezon.

Bardziej zespołowa?

Nie wydaje mi się, że tamta Arka nie była zespołowa. Każdy zawodnik miał swoją rolę, w tym sezonie też mamy gwiazdy i graczy od czarnej roboty.

Pan do której grupy się zalicza? Pytam, bo trener mocno na pana liczy.

Trener Frasunkiewicz zna moje mocne strony. W tamtym sezonie dobrze mnie wkomponował w zespół i chcę być równie ważną postacią w tym roku.

Deklaruje pan walkę o mistrzostwo Polski? Czy tytuł, tak jak uważa większość ekspertów, zarezerwowany jest już dla Anwilu Włocławek?

Jak jesteś w takim klubie jak Arka, to zawsze walczysz o najwyższe cele. Na papierze Anwil wygląda bardzo ciekawie, ale nikt nie rozdaje medali we wrześniu. Trzeba udowodnić swoją wartość w maju-czerwcu.


Zobacz także: Chase Simon: Anwil był najlepszą opcją. Pod względem sportowym i finansowym

Czy Arka Gdynia zagra w finale Energa Basket Ligi w sezonie 2019/2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×