NBA. Kapitalny finisz i rzut na zwycięstwo Crowdera! Grizzlies pokonali Nets w ostatnich sekundach

Zdjęcie okładkowe artykułu: YouTube /  / Kapitalna końcówka w NBA. Co za rzut!
YouTube / / Kapitalna końcówka w NBA. Co za rzut!
zdjęcie autora artykułu

Memphis Grizzlies po niesamowitym spotkaniu i dogrywce pokonali Brooklyn Nets 134:133. Bohaterem został Jae Crowder, który trafił za trzy punkty równo z końcową syreną.

Dla takich meczów warto śledzić NBA. Jeszcze na niespełna 70 sekund przed końcem dogrywki Memphis Grizzlies prowadzili 131:128 po trafieniu za trzy Jae'a Crowdera. Brooklyn Nets byli w stanie odpowiedzieć zdobyciem pięciu punktów z rzędu - Joe Harris dobił po niecelnym rzucie Spencera Dinwiddie, a Grizzlies w następnym posiadaniu popełnili stratę. Wydawałoby się, że przekreśli to ich szanse na końcowy triumf. Goście znów mieli piłkę, a pozostawało tylko osiem sekund.

Dinwiddie był faulowany, ale z bardzo istotnych dwóch rzutów wolnych trafił tylko raz. Prowadzili więc dwoma punktami. Ja Morant w ekspresowym tempie ruszył na kosz rywali i oddał na obwód do Jae Crowdera. Skrzydłowy, niczym największe gwiazdy tej dyscypliny przymierzył zza łuku i ku euforii fanów zapewnił Grizzlies zwycięstwo 134:133.

Crowder był bohaterem końcówki dodatkowych pięciu minut, ale do dogrywki nie doszłoby w ogóle, gdyby nie drugi numer draftu 2019 Ja Morant. Pierwszoroczniak wyrównał stan meczu siedem sekund przed końcem regulaminowego czasu, a następnie zablokował Kyriego Irving, który mógł trafić na zwycięstwo.

Morant w całym meczu zdobył świetne 30 punktów oraz dziewięć asyst. Co ciekawe, dla Crowdera te dwa celne rzuty za trzy byłī jedynymi celnymi próbami w całym spotkaniu! Miał on na swoim koncie sześć punktów, siedem zbiórek oraz pięć asyst.

U Nets 37 "oczek", siedem zbiórek i siedem asyst wywalczył Kyrie Irving. Chris Levert dodał 27 "oczek", ale ich druga porażka w sezonie stała się faktem. - Próbowałem rzucać z odchylenia. On ma długie ręce. Dobrze wyczuł moje zamiary i zablokował ten rzut - komentował jeszcze sytuację z końcówki regulaminowego czasu Irving.

Golden State Warriors zostali upokorzeni. To ma być trudny sezon dla drużyny, która od 2015 roku wywalczyła trzy mistrzostwa NBA, ale mało kto spodziewał się, że GSW będzie prezentować się aż tak źle. Oczywiście, duży wpływ ma na to brak Klaya Thompsona, ale to, co wydarzyło się w niedzielę w Oklahoma City i tak poruszyło koszykarski świat.

Thunder zmiażdżyli Warriors. Wystarczy tylko przytoczyć, że do przerwy było 70:37. "Grzmot" prowadził w tym spotkaniu nawet 42 punktami i wręcz ośmieszył zespół Steve'a Kerra. Dennis Schroder rzucił 22 punkty, Danilo Gallinari miał ich 21, a Shai Gilgeous-Alexander uzbierał 19 "oczek". Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 120:92 i OKC po dwóch porażkach zanotowali premierowy sukces w nowych rozgrywkach.

- Myślę, że więcej zależało od nas, niż od nich. Jak graliśmy w obronie i ataku? Wywieraliśmy na nich presję, dzieliliśmy się piłką i każdy miał radość z gry - komentował Chris Paul, dla którego to pierwszy triumf po przenosinach z Houston do Oklahomy.

Stephen Curry miał 23 punkty, osiem zbiórek i pięć asyst, aczkolwiek trafił tylko 2 na 9 rzutów za trzy, a zdarzyło się nawet, że jego próba nie doleciała do kosza. Fatalny był D'Angelo Russell, który finalnie po tym, jak w agresywny sposób kwestionował decyzję sędziów, został wyrzucony z parkietu. Były zawodnik Brooklyn Nets zakończył mecz z sześcioma punktami w 22 minuty.

- To do bani. Ale chyba wszyscy oprócz Tima Duncana przeszli przez coś podobnego. Ale to naprawdę wygląda fatalnie - nie przebierał w słowach w rozmowie z dziennikarzami skrzydłowy Warriors, Draymond Green.

LeBron James trafił połowę oddanych przez siebie rzutów, zdobył 20 punktów, miał 12 asyst i sześć zbiórek i razem z Anthonym Davisem poprowadził Los Angeles Lakers do drugiego zwycięstwa w sezonie. Można przyznać, że podkoszowy po dwóch przeciętnych występach teraz spisał się na miarę swoich możliwości. Pierwszy numer draftu 2012 wywalczył przeciwko Charlotte Hornets 29 "oczek" i zebrał 14 piłek, dodał też trzy asysty i trzy bloki.

Drużyna z Północnej Karoliny długo utrzymywała kontakt z "Jeziorowcami", ale czwarta kwarta należała już zdecydowanie do purpurowo-złotych. Lakers od stanu 87:80 doprowadzili do wyniku 101:82, a finalnie pokonali rywali 120:101. Kapitalny był Dwight Howard, który wchodząc z ławki rezerwowych spędził na parkiecie 23 minuty i zdobył w tym czasie 16 punktów, 10 zbiórek oraz zablokował cztery rzuty. Co więcej, środkowy wykorzystał wszystkie osiem wykonanych przez siebie prób.

Czytaj także: Russell Westbrook wyprzedził Magica Johnsona. Ma już 139. triple-double!

Wyniki:

Oklahoma City Thunder - Golden State Warriors 120:92 (35:20, 37:17, 35:31, 15:24) (Schroder 22, Gallinari 21, Gilgeous-Alexander 19 - Curry 23, Paschall 10, Chriss 10, Green 10)

Memphis Grizzlies - Brooklyn Nets 134:133 po dogrywce (35:29, 24:28, 33:40, 28:23, 14:13) (Morant 30, Brooks 21, Valanciunas 16 - Irving 37, LeVert 27, Dinwiddie 16)

Dallas Mavericks - Portland Trail Blazers 119:121 (40:25, 31:34, 24:36, 24:26) (Porzingis 32, Doncic 29, Kleber 14 - McCollum 35, Lillard 28, Hood 20)

Minnesota Timberwolves - Portland Trail Blazers 116:109 (36:23, 19:34, 22:27, 39:25) (Wiggins 25, Towns 23, Teague 21 - Nunn 25, Robinson 21, Winslow 20)

Los Angeles Lakers - Charlotte Hornets 120:101 (30:28, 33:34, 24:18, 33:21) (Davis 29, James 20, Howard 16 - Bridges 23, Zeller 19, Rozier 19, Bacon 15)

Czytaj także: Szymon Szewczyk, kapitan Anwilu Włocławek nie przebiera w słowach: Trzeba spiąć pośladki

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Patrycja Wyciszkiewicz: Rywalka uderzyła mnie w bark. Przestraszyłam się, że zgubię pałeczkę

Źródło artykułu: