EBL. Marcin Woźniak: Życie z komputerem. Czasami trzeba wstać o 3 nad ranem i sprawdzić zawodnika

- Zdarzały się sytuacje, że odbierałem telefony o 3-4 nad ranem i musiałem szybko kogoś sprawdzić w programie i zdać relację. Lubię swoją pracę. Cały czas sprawia mi to dużą frajdę, nakręca mnie to - mówi Marcin Woźniak, asystent w Anwilu i w kadrze.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Marcin Woźniak i Grzegorz Kożan Materiały prasowe / Fot. P. KIeplin / KK Włocławek / Na zdjęciu: Marcin Woźniak i Grzegorz Kożan
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Doba jest za krótka?

Marcin Woźniak, asystent Igora Milicicia i Mike'a Taylora: Oj tak, przydałoby się, gdyby doba miała więcej godzin. Byłoby więcej czasu na przygotowanie do meczów i treningów. A wszyscy doskonale wiedzą, że dla trenera Milicicia przygotowanie teoretyczne jest niezwykle istotne.

Przykłada do tego ogromną wagę. Ale nie wolno też zapominać o kadrze, bo tam też jest ogrom pracy. Tak było podczas MŚ w Chinach. To specyficzny turniej, na którym przede wszystkim bazuje się na rozpoznaniu rywala.

Jak wygląda dzień pracy Marcina Woźniaka?

Po porannym treningu zostaję w hali i dokonuje analizy poszczególnych rywali. Oglądam mecze, wycinam fragmenty, przygotowuje materiały do scoutingu. Później mamy kolejne zajęcia, po których wracam domu i ponownie otwieram komputer. Do późnych godzin nocnych trwa praca analityczno-scoutingowa. Kilka godzin snu i znów do pracy (śmiech).

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

Skąd brać energię do codziennej, żmudnej pracy?

Lubię to robić. Nie chodzę do pracy za karę. Cały czas sprawia mi to dużą frajdę, nakręca mnie to. Stopniowo podnoszę sobie poprzeczkę.

Jak wygląda pana praca w okresie transferowym?

Też jest mnóstwo pracy. Z trenerem Miliciciem jesteśmy cały czas w kontakcie. Zdarzały się sytuacje, że odbierałem telefony o 3-4 nad ranem i musiałem szybko kogoś sprawdzić w programie "Synergy", który jest bardzo pomocny podczas okresu transferowego. Zwykle to jest tak, że nie ma za dużo czasu na podjęcie decyzji, więc każda minuta jest na wagę złota. Trzeba szybko zdać relację z obserwacji zawodnika. W tym procesie "burzy mózgów" bierze udział także Grzegorz Kożan. Trener Milicić pyta nas o opinie, ale ostateczna decyzja należy do niego.

Czyli wakacje z komputerem?

Tak. Śmieje się, że mam wakacje z komputerem. Mój urlop wygląda tak, że wstaję o 5 lub 6 rano, żeby wykonać obowiązki, obejrzeć zawodników, zdać relacje trenerowi Miliciciowi. Ten proces trwa kilka godzin. Później, gdy już wszystkie zadania są wykonane, mogę w pełnić poświęcić się rodzinie.

Jak z punktu widzenia technicznego wyglądanie przygotowanie teoretyczne w Anwilu Włocławek do danego rywala?

Razem z Grzegorzem Kożanem (drugi asystent Igora Milicicia - przy. red) cały materiał musimy zdać zazwyczaj na tydzień przed rozpoczęciem meczu. Gdy rywalizowaliśmy w Lidze Mistrzów, to w tym czasie oddawaliśmy materiał z dwóch rywali. Często łączyliśmy przygotowania do tych spotkań, dlatego analiza przeciwników też musiała być połączona.

Zazwyczaj oglądamy trzy spotkania. Mogą to być ostatnie, ale nie muszą. Nieraz też patrzymy na mecze zespołów, które bronią w podobny sposób do naszego. Chcemy zobaczyć, jak rywale reagowali na taki system obronny. W skład analizy wchodzi także nasz mecz z pierwszej części sezonu zasadniczego.

Jak wygląda rozłożenie rywala na czynniki pierwsze?

Musimy wiedzieć wszystko o ofensywie, defensywie i indywidualnych zagraniach poszczególnych zawodników. Najpierw analizujemy system, patrzymy, w jaki sposób gra ten zespół i jak zdobywa punkty - czy poprzez grę pick&rollową, czy grę tyłem do kosza, czy izolację dla strzelców.

Sprawdzamy, czy i jak drużyna biega do szybkiego ataku. Musimy wychwycić wszystkie zagrywki w ataku. Później to samo robimy z systemem defensywnym. I na końcu zagrania poszczególnych koszykarzy. Każdy nasz zawodnik musi wiedzieć, jakie atuty i wady ma jego rywal, w jaki sposób lubi grać. Tych elementów analizy jest naprawdę dużo.

Czym zajmuje się Grzegorz Kożan?

Analizą naszego ostatniego spotkania. Bezpośrednio po zakończeniu meczu rozkłada go na czynniki pierwsze - tzn. wyróżnia błędy i elementy poprawne całego zespołu, ale też skupia się na poszczególnych zawodnikach, którym pokazuje dobre i złe zagrania. Każdy gracz jest dokładnie przeanalizowany.

W środowisku mówi się, że system Anwilu Włocławek jest bardzo złożony i skomplikowany. Faktycznie tak jest czy tę kwestię nieco się wyolbrzymia?

Pracowałem z wieloma trenerami w karierze i muszę przyznać, że system Igora Milicicia jest najbardziej rozbudowany. I to ofensywny i defensywny. Ale to uważam za duży atut - zarówno dla nas trenerów, jak i zawodników. To tak działa, że im więcej wiedzy pochłoniesz, tym z czasem będzie ci łatwiej.

I to się potwierdza. Anwil najlepiej gra od drugiej części sezonu. Czas pracuje na waszą korzyść.

Jak najbardziej. Prawda jest taka, że nowi zawodnicy potrzebują kilku miesięcy, myślę, że to należy podkreślić: naprawdę potrzeba kilku miesięcy, żeby w pełni zrozumieć zasady systemu i działać na zasadzie automatyzmów. Uważam, że w okolicach nowego roku gra zespołu zaczyna wchodzić na wyższy poziom.

Na czym w takim razie bazuje defensywny system Anwilu?

Bazujemy na różnych ustawieniach. Dużo jest obrony alternatywnej. Tak rozbudowany system pozwala nam przygotować się na każdego rywala.

Który zespół był najtrudniejszy do analizy i scoutingu?

Ja podchodzę do tego w ten sposób, że jeśli po obejrzeniu dwóch-trzech spotkań nadal jestem niepewny, co do systemu i zagrywek, to po prostu oglądam kolejne fragmenty spotkań. Dla nas najbardziej niewygodnymi rywalami w tym sezonie były Hapoel i Rasta.

Dlaczego?

Te zespoły stosują różne ustawienia defensywne. Kombinują w obronie, chcą oszukać atak rywali. To niewygodni rywale, którym trzeba troszkę więcej czasu poświęcić.

Jak się współpracuje z trenerem Miliciciem?

Odpowiedź jest prosta: jeśli współpracujemy ze sobą od pięciu lat, to oznacza, że wszystko idzie jak należy. Osobiście bardzo sobie cenię tę współpracę. Trener Igor Milicić mocno zwraca uwagę na szczegóły. Chce być jak najlepiej przygotowany pod względem teoretycznym do zawodów. Przez to tej pracy jest ogrom. Podoba mi się fakt, że każdy przygotowany materiał jest przez niego wykorzystany w 100 procentach. Czas poświęcony przeze mnie i trenera Kożana nie idzie na marne.

Jak zawodnicy patrzą na scouting?

To jest kwestia przygotowania zawodników jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Z graczami jest tak, że jeśli jest za mało materiału, to jest źle, a jak za dużo, to też niedobrze. Trudno im często dogodzić. Dlatego my od samego początku stawiamy nacisk na przygotowanie do meczu. Pokazujemy zawodnikom, jak pracujemy i na które elementy zwracamy dużą uwagę. Jest ogromna liczba spotkań niezwiązanych z boiskiem. Są to tzw. "meetingi", podczas których oglądamy wideo i analizujemy różne sytuacje.

To prawda, że podczas sesji wideo trener Milicić - niczym nauczyciel - odpytuje zawodników?

Tak. To jest nasz sprawdzony system, choć wiem, że w Zielonej Górze trener Tabak stosuje podobną metodę. Najpierw jednak wspólnie oglądamy i omawiamy każdego koszykarza. Poświęcamy na to jeden lub dwa "meetingi". Nasi gracze mają wideo na naszym serwerze w internecie. Mogą to oglądać w dowolnym czasie. W dniu meczu bądź dzień przed zawodnicy są odpytywani, sprawdzamy ich wiedzę.

Są przygotowani?

W ciągu tych pięciu lat współpracy z trenerem Miliciciem chyba tylko jeden zawodnik nie odpowiedział na pytanie. Oczywiście zdarzają się pomyłki, ale proszę mi wierzyć, że gracze bardzo poważnie podchodzą do tych obowiązków.

Nawet te największe gwiazdy?

Jak najbardziej. Oglądają wideo, czytają raporty. Raz, że wiedzą, iż będą odpytywani, a dwa, że ta wiedza pomoże im w trakcie meczów.

Marcin Woźniak jako pierwszy trener w przyszłości?

Jestem asystentem i bardzo mi odpowiada ta rola. Lubię wykonywać obowiązki związane z tą funkcją, ale też jestem człowiekiem, który nie boi się wyzwań. Jako asystent pracuję ponad 10 lat, ale być może kiedyś przyjdzie taki dzień, że pojawi się ciekawa oferta i będę chciał z niej skorzystać. Nigdy nie mów nigdy. W końcu każdy chce iść do przodu, a dla trenera-asystenta naturalnym krokiem jest rola pierwszego trenera.


Czytaj także:
Kolejny popis Michała Michalaka. To najlepszy strzelec EBL. Polak celuje w wyjazd za granicę
EBL. Stelmet rozgromił Anwil w dwumeczu. Co to oznacza?

Czy Anwil Włocławek zdobędzie mistrzostwo Polski w sezonie 2019/2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×