EBL. Zagadkowy Anwil Włocławek. Jest sporo znaków zapytania
Anwil oblał ostatni test przed rozpoczęciem nowego sezonu w Energa Basket Lidze. Włocławianie w słabym stylu przegrali dwa mecze na turnieju w Hali Mistrzów. Trener Mihevc ma o czym myśleć. Jest sporo znaków zapytania środowym spotkaniem.
To był taki Anwil, który chcą oglądać wymagający włocławscy kibice. Wydawało się wtedy, że po dojściu do pełni zdrowia McKenziego Moore'a, Tre Bussey'a i przyjeździe Garlona Greena, włocławianie będą jeszcze mocniejsi i trudno będzie ich złapać na parkietach PLK.
Turniej "Anwil Basketball Cup" miał być tego potwierdzeniem. To był ostatni test przed rozpoczęciem nowego sezonu, w którym Anwil znów chce wrócić na tron. Jednak po tym turnieju, rozgrywanym w Hali Mistrzów, jest jednak więcej znaków zapytania niż konkretnych odpowiedzi. Trener Dejan Mihevc ma nad czym myśleć. Czasu jednak za dużo nie ma, bo już w środę włocławianie rozegrają pierwszy, oficjalny mecz w sezonie 2020/2021.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnieTrzykrotni mistrzowie Polski nie pokazali się z najlepszej strony. Grali - mówiąc w wielkim skrócie - słabo. Nie było skuteczności, zespołowości, a i obrona w wielu momentach szwankowała. Włocławianom - co podkreślają kibice - brakowało polotu, szybkości i błysku. Akcje były rozgrywane w wolnym tempie.
W wysoko przegranym meczu z Asseco podopieczni Mihevca zdobyli zaledwie 62 punkty, trafiając 23 z 66 rzutów z gry. Na potęgę pudłowali czołowi zawodnicy: Moore, Bussey, Zamojski i Lichodiej. Jeszcze gorzej - pod względem skuteczności - było w starciu ze Startem Lublin (23 z 74 z gry, porażka 70:79). Booker trafił zaledwie 6 z 18 rzutów, Green 3 z 13, Zamojski i Moore 1 z 7, a Lichodiej 1 z 9.
Nie da się ukryć, że wszystkie oczy kibiców, ale też ekspertów były skierowane na Garlona Greena, który kreowany jest na największą gwiazdę Anwilu. Dla Amerykanina to były pierwsze mecze w barwach włocławskiego klubu. Jego przyjazd był planowany szybciej, ale z różnych względów się opóźnił i trzeba było na niego dłużej poczekać. Na razie widać, że jeszcze jego forma fizyczna nie jest najwyższa, ale w klubie są o niego spokojni. "Będzie dużą wartością zespołu" - mówią nam ludzie z Anwilu. Najważniejsza informacja: chce ciężko pracować, by wrócić do jak najwyższej formy.
Tego nie można powiedzieć z kolei o McKenzie Moorze. Nie jest tajemnicą, że Amerykanin nie jest tytanem pracy, lubi pokazać niezadowolenie, a do tego jest podatny na kontuzje. W pierwszych sparingach nie grał właśnie z powodu urazu stawu skokowego. Przy jego nazwisku jest znak zapytania, zwłaszcza, że są wobec niego duże oczekiwania (nie jest to tani zawodnik). W ostatnim turnieju wystąpił, ale jego forma była daleka od optymalnej. Nie zachwycił, był mocno w cieniu Deishuana Bookera, który w tym momencie wyrasta na największą gwiazdę Anwilu. To on jest graczem, od którego wszystko we Włocławku się zaczyna. Widać w jego grze dużo polotu, błysku i fantazji. Nie boi się brać na siebie odpowiedzialności w trudnych momentach.
Dużo znaków wątpliwości jest też przy osobie Bussey'a. Już jego transfer wywołał spore poruszenie we włocławskim środowisku. Wielu podkreślało, że Amerykanin, który grał w przeszłości w Polpharmie, nie poradzi sobie w Anwilu. "Jest za słaby na ten klub", "nie pasuje do ogólnej strategii" - pisali kibice. W turnieju nie dał tym osobom argumentów, żeby zmienili o nim zdanie. W pierwszym meczu z Arką zagrał 16 minut, zdobywając w tym czasie dwa punkty (1/6 z gry). Przeciwko Startowi w ogóle nie pojawił się na boisku. Czyżby trener Mihevc tracił do niego zaufanie?
Zaskakująco mało szans w turnieju otrzymał Andrzej Pluta. Koszykarz łącznie wystąpił przez niecałe sześć minut, mimo że we wcześniejszych meczach regularnie pojawiał się na parkiecie. Po dojściu Moore'a i Greena stracił miejsce w rotacji i przyglądał się kolegom z perspektywy ławki rezerwowych. Też należy podkreślić, że trener Mihevc nie lubi rotować zbyt dużą liczbą zawodników, trzyma się planu i stawia na wysoki skład.
Ważną rolę w jego systemie ma pełnić Adrian Bogucki, dla którego będzie to ogromne wyzwanie. 20-latek po raz pierwszy w karierze jest w zespole o mistrzowskich aspiracjach. We Włocławku - jak to mówił Artur Mielczarek (bardzo pozytywnie zaskakuje) - o złotym medalu mówi się na każdym kroku. Bogucki nie wypadł najlepiej w ostatnim turnieju, musi szybko wyciągnąć wnioski i poprawić się. Inaczej jego rola zapewne się zmniejszy, bo na "piątkę" może zostać przesunięty Krzysztof Sulima. Zwłaszcza, że o jego grze w sparingach można mówić w samych pozytywach. Stara się, walczy, daje dużo dobrego zespołowi. Tego samego oczekuje się po Boguckim, o którym sporo mówiło się w wakacje, wiele klubów go chciało.
Dwa tygodnie temu o Anwilu było głośno i pozytywnie. Po ostatnim turnieju jest więcej niewiadomych i znaków zapytania. Jaki zespół zobaczymy w oficjalnym spotkaniu? Odpowiedź już w środę w Kaliszu.
Zobacz także:
EBL. Anwil Włocławek. Artur Mielczarek: W tak mocnym klubie jeszcze nie grałem [WYWIAD]
Legia Warszawa. Jarosław Jankowski: Sport musi nauczyć się żyć z koronawirusem [WYWIAD]
EBL. Jak Ivica Radić trafił do Włocławka. Janusz Jasiński mówi, że Anwil przebił Stelmet
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.