"Zespół muzyczny", "pracuś" i "bonus od JJ", czyli jak Zastal pokonał wielkie CSKA

- Zobacz, że kibice nadal pamiętają wynik Prokomu sprzed 11 lat. Mam nadzieję, że z nami będzie podobnie. Byłoby super. Kochajcie Zastal! - mówi szczęśliwy Rolands Freimanis, koszykarz z Zielonej Góry.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Enea Zastal BC Materiały prasowe / Tomasz Browarczyk / Zastal Enea BC / Na zdjęciu: Enea Zastal BC
- To dla ciebie największe zwycięstwo w karierze? - pytam Rolandsa Freimanisa, jednego z głównych architektów wygranej Enea Zastalu BC Zielona Góra z CSKA Moskwa (93:90). Łotysz odpowiada: Sam nie wiem... Myślę, że to jedno z największych zwycięstw. Na pewno wygrana nad takim rywalem smakuje wyjątkowo. Pokonaliśmy giganta europejskiej koszykówki. Tam grają świetni zawodnicy. Do CSKA nie trafiają przypadkowi gracze, trener ma w kim wybierać. A my ich pokonaliśmy. Wow!

- Wszyscy są podekscytowani, cieszą się, uśmiechają. W naszej szatni jest wiele radości. Emocje są wspaniałe, czujemy, że zrobiliśmy coś naprawdę wyjątkowego. Będziemy o tym wieczorze długo pamiętali - dodaje Freimanis.

Bohater wielkim "pracusiem"


Z Łotyszem rozmawiamy podczas podróży do Radomia na kolejne spotkanie w PLK. Obok niego w autobusie siedzi Kris Richard, bohater poniedziałkowego meczu z CSKA. To Amerykanin wykonał kluczową akcję na wagę zwycięstwa. Najpierw zabrał piłkę Danielowi Hackettowi, a kilka sekund później oddał wielki rzut na zwycięstwo z narożnika!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Karolina Owczarz pokazała się w sukni ślubnej. Na usta ciśnie się jedno słowo!

- Uwielbiam tego gościa. Nazywam go "3&D", czyli specjalista od obrony i rzutów z dystansu. On robi to genialnie - opowiada nam Freimanis, którego pytamy, czy poszedł z Richardem do siłowni po zakończeniu spotkania.

- Serio to zrobił? - pyta nas. - Czekaj, spytam go! - dodaje. "Hej Kris, byłeś na siłowni po meczu?" - Tak, robię to po każdym spotkaniu - słyszymy w słuchawce. - Co za wariat. To wielki pracuś, mógłby codziennie pracować po kilka godzin - mówi z uśmiechem na twarzy.

Nie ma wątpliwości, że to największy triumf polskiej drużyny od lat! Śmiało można powiedzieć, że Enea Zastal BC nawiązał do wielkich sukcesów Asseco Prokomu w Eurolidze. W sezonie 2009/2010 gdynianie awansowali do TOP8 Euroligi, pokonując po drodze m.in. Real Madryt i właśnie CSKA Moskwa.

Łotysz jest świetnie zorientowany w sytuacji i wie, że dla Enea Zastalu BC to największe zwycięstwo w historii. Cieszy się z tego powodu, ale podkreśla, by nie popadać z tego powodu w hurraoptymizm, bo sezon nadal trwa, a drużyna de facto jeszcze niczego nie wygrała. Słowo "pokora" kilka razy pada w trakcie rozmowy.

"JJ, we need bonus"


- Czytałem właśnie na Twitterze, że po jedenastu latach polska drużyna ponownie pokonała CSKA. To wielki triumf. Słyszałem też, że dla Zastalu to największe zwycięstwo w historii. Docierają do nas takie sygnały, że wykonujemy znakomitą robotę, tworzymy historię tego klubu. Cieszę się, że jestem częścią tego projektu. Ale... należy pamiętać, że my w tym sezonie jeszcze niczego nie wygraliśmy. Wygrywamy mecze, ale sezon nadal trwa. Nie ma jeszcze fazy play-off, w której wszystko się rozgrywa. Warto o tym pamiętać - komentuje Łotysz, który po chwili zwraca się do kibiców.

- Cieszcie się z naszych sukcesów, bądźcie z nas dumni. Zobacz, że ludzie nadal pamiętają wynik Prokomu sprzed 11 lat. Mam nadzieję, że z nami będzie podobnie. Byłoby super. Kochajcie Zastal - uśmiecha się Freimanis, który uwielbia żartować i dowcipkować. Tego przykład mieliśmy na nagraniu po meczu z CSKA, na którym Łotysz krzyczał do kamery: "JJ, we need bonus". "JJ" to oczywiście właściciel klubu - Janusz Jasiński.

- To oczywiście było w formie żartu. Ja tak krzyczę po każdym wygranym meczu. Wiem, że koledzy to podłapali i też wypowiadają się w podobny sposób. W tej szatni - jak pewnie widziałeś - było wiele radości, uśmiechów i tańców. Tak naprawdę chyba nikt nie spodziewał się tego, że jesteśmy w stanie pokonać tak wielki zespół, i to po tak dramatycznym spotkaniu. Zwycięstwo dedykujemy oczywiście trenerowi, który przeżywa ciężkie chwile po utracie mamy. Jesteśmy z nim, wspieramy go - podkreśla Łotysz.

Wspomniany przez Freimainsa trener Żan Tabak oglądał mecz... w telewizji. Nie ma go w Polsce, wrócił do domu, po tym jak odebrał wiadomość o śmierci mamy. Opuścił drużynę w piątek, gdy była na wyjeździe w Tallinie. Koszykarz nie ukrywa, że świetne wyniki Zastalu to efekt pracy i wiedzy chorwackiego szkoleniowca. Bardzo go ceni, wypowiada się o nim w samych superlatywach. A smutna informacja dodatkowo zmotywowała zawodników, którzy za wszelką cenę chcieli wygrać, by ich wielki trener - w trudnym momencie swojego życia - nie musiał martwić się o drużynę.

- Jestem przekonany, że za tym wszystkim stoi nasz trener Żan Tabak. To on sprawił, że jesteśmy zespołem, prawdziwą rodziną. To on każdemu dał taką rolę, w jakiej czuje się najlepiej. Stworzył świetny system, który każdy z nas zaakceptował. Jeden drugiemu ufa, wie, na co może liczyć. Trener Tabak często powtarza: "w koszykówce musi grać system, a nie indywidualności" Jesteśmy jak zespół muzyczny. Jeden gra na gitarze, drugi na bębnie. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Dlatego to działa - wyjaśnia nam Freimanis.

Chorwat od początku pracy w Enea Zastalu BC wypromował kilku graczy, którzy zrobili ogromny postęp sportowy, wskakując na inny poziom finansowy. Marcel Ponitka niedawno wyjechał do Rosji za znacznie większe pieniądze. W kolejce czekają już Lundberg, Groselle, Berzins i Richard. Czy po Freimanisa również dzwonią inne kluby?

- Nic mi na ten temat nie wiadomo. Nic nie słyszałem. Czuję się znakomicie w Zielonej Górze - odpowiada nam Łotysz. To twój najlepszy sezon w karierze? - dopytuje. - Zobaczymy w maju. Wróćmy do tego pytania po ostatnim meczu. Wtedy ci z przyjemnością odpowiem. Teraz nie ma sensu o tym mówić, bo sezon nadal trwa. Mamy mnóstwo meczów do rozegrania - mówi.

"Nasi fani są kapitalni"


Freimanis, który do Zielonej Góry trafił z Anwil Włocławek, przyznaje, że nadal otrzymuje sporo wiadomości od kibiców z Kujaw. Bardzo im za to dziękuje, ale też jest pod dużym wrażeniem zielonogórskich fanów, którzy sprawili koszykarzom wielką niespodziankę. Przed meczem i po meczu pojawili się pod obiektem i w efektowny sposób dali im wsparcie. Były śpiewy, tańce, także race.

- Nasi fani byli niesamowici. Zaskoczyli nas. Nie spodziewaliśmy się tego, że dadzą nam takie wsparcie przed meczem i podziękują także po jego zakończeniu. To była wspaniała celebracja wielkiego sukcesu. Atmosfera była po prostu cudowna. Chciałbym, żeby fani mogli nas oglądać w hali już niedługo - przyznaje Freimainis.

Piękny sezon Zastalu trwa. Zielonogórzanie wygrali 13 z 14 ostatnich meczów. Mistrz Polski z bilansem 10:7 zajmuje 5. miejsce w rozgrywkach ligi VTB i jest praktycznie o krok od awansu do fazy play-off. To będzie gigantyczny sukces w historii zielonogórskiego klubu.


Zobacz także:
EBL. Krzysztof Sulima: Tacy jak ja też są potrzebni [WYWIAD]
Gorący telefon w klubie. "Zastal promuje graczy" - Tabak i Koszarek mówią o odejściu Ponitki
Wojciech Kamiński: 6-7 drużyn po cichu myśli o finale. Legia też [WYWIAD]
Chase Simon, była gwiazda PLK: Tęsknię za Polską. Chciałbym zagrać dla Milicicia [WYWIAD]

Czy Zastal Enea BC zdobędzie mistrzostwo Polski w sezonie 2020/2021?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×