Zabrakło sił i Gortata - relacja z meczu Polska - Turcja

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pojedynek Polaków z Turkami podczas turnieju towarzyskiego w Londynie, miał być przede wszystkim przedsmakiem walki Marcina Gortata z Hido Turkoglu, jaką obaj zapowiadają na wrześniowe Mistrzostwa Europy. Niestety, tym razem, z powodu kontuzji na parkiecie zabrakło naszego jedynaka w NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Kiedy Marcin Gortat przebywał już w Polsce i przechodził specjalistyczne badania, jego koledzy z reprezentacji rozpoczynali potyczkę z naszym grupowym rywalem na EuroBaskecie 2009 - Turcją.

Po sobotnim spotkaniu z Izraelem, które naszemu zespołowi zupełnie nie wyszło, byliśmy pełni obaw, jak Polacy zagrają przeciw jeszcze mocniejszemu przeciwnikowi. Zamiast Gortata, do pierwszej piątki trener Muli Katzurin desygnował Adama Wójcika, który swoim doświadczeniem miał wprowadzić spokój na parkiecie i ustawić grę obronną, która szczególnie szwankowała dzień wcześniej.

Decyzja szkoleniowca okazała się słuszna, bowiem Polacy rozpoczęli spotkanie zupełnie inaczej niż w sobotę. Pierwsze punkty zdobył właśnie kapitan zespołu - Wójcik, a po kilku minutach, głównie za sprawą mocnej obrony, na tablicy widniał wynik 17:6 dla biało-czerwonych. Problemem naszego zespołu była tylko walka na zbiórkach. Widać było, że do tej pory była to rola Gortata i zastępujący go pod koszem zawodnicy, nie mogli przestawić się na twardą rywalizację na deskach.

Na początku drugiej kwarty, dobrą zmianę dał Szymon Szewczyk, godnie zastępując Wójcika (w pierwszych 10 minutach 7 punktów). Szewczyk poderwał publiczność, którą w sporej części stanowili Polacy, efektownymi punktami po podaniu piłki nad kosz od Krzysztofa Szubargi. Ta część gry należała do naszych środkowych, którzy wreszcie wzięli ciężar gry na swoje barki. Rozegrał się Maciej Lampe, który po licznych wejściach pod kosz, zakończył pierwszą połowę z dorobkiem 13 punktów. Dobra gra Polaków sprawiła, że biało-czerwoni prowadzili już 32:17. W tym momencie przydarzył się jednak kryzys i 8 punktów z rzędu zdobyli Turcy. Nasza drużyna przełamała się dopiego po udanym wejściu pod kosz Davida Logana, a po rzucie za 3 punkty tuż przed końcową syreną Macieja Lampe, na przerwę Polska schodziła z 8-punktowym prowadzeniem 37:29.

Początek trzeciej kwarty to przede wszystkim świetna akcja Lampego, który efektownie zablokował samego Hido Turkoglu. Marcin Gortat niedawno opowiadał o swoich rozmowach z Turkiem jeszcze z Orlando, gdy obiecywał mu, że zablokuje go kilka razy w meczu kadry narodowej. Choć teraz Gortata na boisku nie było, godnie zastąpił go w tym Lampe. W tej części gry to właśnie obrona była główną bronią biało-czerwonych. Omer Asik dostał "czapę" od Szewczyka, a zawodnicy obwodowi również nie mieli łatwego życia z naszymi koszykarzami. Defensywa jednak działała również w przeciwnym zespole i dlatego niski wynik tej kwarty 12:13. Nadal jednak utrzymywała się kilkupunktowa przewaga podopiecznych Muli Katzurina.

Drugi w tym meczu kryzys biało-czerwonych, niestety znacznie dłuższy, przyszedł w ostatniej odsłonie. Polacy grali do tej pory praktycznie szóstką zawodników i być może właśnie zmęczenie było przyczyną słabszej postawy w tym fragmencie gry. Szkoleniowiec zdecydował się więc na wpuszczenie na parkiet Filipa Dylewicza i Michała Chylińskiego, jednak ci gracze 3 poprzednie kwarty przesiedzieli na ławce i nie potrafili oni odnaleźć się w decydującym momencie, wskutek czego nadal w ataku panowało sporo chaosu. W 7 minut nasi zawodnicy zdobyli tylko 4 punkty i na 5:16 przed końcem meczu, po rzucie osobistym Ersana Ilyasovy, Turcy doprowadzili do remisu 53:53, a po chwili ten sam zawodnik trafił za 3 i to nasi rywale objęli prowadzenie 56:53.

Polacy przez kilka minut ni potrafili trafić do kosza rywali, a znów do przełamania potrzebny był Logan, trafiając z 7 metrów przez ręce przeciwnika, niemal równo z syreną, oznaczającą upłynięcie 24 sekund, przeznaczonych na akcję. W tym momencie na tablicy widniał wynik 56:59 i biało-czerwoni mieli jeszcze szanse na końcowy sukces. Niestety, za ciosem nie poszli pozostali nasi reprezentanci. Dodatkowo, na 2 minuty przed końcową syreną, Lampe popełnił 5. faul. Zdecydowanie osłabieni pod tablicami Polacy, nie potrafili już nawiązać walki w ostatnich sekundach i to Turcja wygrała całe spotkanie 66:58. Na rewanż czas przyjdzie 9 września we wrocławskiej Hali Stulecia.

Mimo braku Marcina Gortata, Polacy przez 3 kwarty rozgrywali bardzo dobre spotkanie przeciwko silnemu rywalowi. W decydujących fragmentach, na parkiecie brakowało jednak kogoś, kto weźmie ciężar gry na swoje barki i poprowadzi zespół do zwycięstwa. To jest właśnie siła gwiazd, które mogą grać cały mecz słabo, jednak kiedy jest taka potrzeba, potrafią się wznieść na wyżyny swoich możliwości. Te gwiazdy były tym razem po stronie Turcji, w postaci m.in. Turkoglu, Asika czy Ilyasovy i to one przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść naszych rywali. Oby jednak inaczej było podczas Mistrzostw Europy.

Polska - Turcja 58:66 (22:12, 15:17, 12:13, 9:24)

Najwięcej dla Polski: Lampe 17

Najwięcej dla Turcji: Ilyasova 23

Źródło artykułu: