Noga we krwi i wielkie rozczarowanie Polek. "Jestem w szoku"

- Jestem trochę w szoku - przyznała Kinga Gacka. A Małgorzata Hołub-Kowalik dodawała, że miała być radość, a jest krew, pot i łzy. Polka kończyła sztafetę z zakrwawioną nogą i nie zdołała doprowadzić sztafety 4x400 m do finału MŚ w lekkoatletyce.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Małgorzata Hołub-Kowalik PAP / Na zdjęciu: Małgorzata Hołub-Kowalik
Może to nie miała być formalność. Rywalki były mocne, a skład polskiej sztafety dość eksperymentalny. Najszybsze w tym sezonie Anna Kiełbasińska i Natalia Kaczmarek usiadły na trybunach, a Justyna Święty-Ersetic tym razem biegła już na pierwszej zmianie w eliminacjach sztafety 4x400 metrów.

Niestety, po raz pierwszy od wielu lat naszej drużyny zabraknie w finale wielkiej imprezy. Polki zajęły w swoim biegu dopiero piąte miejsce, a słaby rezultat 3:29,34 s nie dał szans na awans z czasem.

Po biegu okazało się, że na samym początku ostatniej zmiany Małgorzata Hołub-Kowalik została nadepnięta przez reprezentantkę Kanady i przez 400 metrów biegła z ogromnym bólem stopy. Jej but był po biegu mocno zakrwawiony i wręcz podziurawiony.

ZOBACZ WIDEO: Ten filmik obejrzało już milion ludzi. A Ty?

- Kanadyjka na mnie wpadła i nadepnęła przy zmianie. Starałam się o tym nie myśleć, ale noga już spuchła. Jest krew, pot i łzy. Nie takie stany nam się marzyły. Ale co powiedzieć? Jest nam bardzo przykro. Ciężko pracowałyśmy na sukces - powiedziała doświadczona sprinterka w TVP Sport.

Trener polskiej drużyny Aleksander Matusiński postanowił złożyć protest ws. zachowania Kanadyjki. Przypomnijmy, że podczas igrzysk olimpijskich w Tokio protest Michała Rozmysa, któremu przez zachowanie rywala spadł but, został uznany. Niestety, teraz sędziowie postanowili inaczej.

Jak donosi dziennikarz TVP Sport Michał Chmielewski, sędziowie uznali, że kontakt między Polką a Kanadyjką był minimalny. Wtedy marzenia Polek prysły ostatecznie.

Justyna Święty-Ersetic nie chciała jednak wszystkiego zrzucać na kolizję koleżanki z rywalką. - Nie tylko to zdecydowało. Po prostu pobiegłyśmy słabo. Bardzo ciężko pracowałyśmy, żeby tu spełnić marzenia, ale tym razem nie wyszło. To dla nas zimny prysznic... - oceniła.

- Jestem trochę w szoku - dodała biegnąca na trzeciej zmianie w eliminacjach Kinga Gacka. Polka nie mogła uwierzyć, że po raz pierwszy od 2015 roku, czyli od MŚ w Pekinie, polska sztafeta kobiet nie pobiegnie w finale wielkiej imprezy.

- Jest nam bardzo przykro.... - podsumowała Iga Baumgart-Witan.

Dodajmy, że miłą niespodziankę sprawiła sztafeta 4x400 mężczyzn, która zajęła w swoim biegu trzecie miejsce i pobiegnie w finale MŚ.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×