Zadziwiające pomysły na igrzyska. Jeden z nich może być korzystny dla Polski

Władze MKOl chcą ograniczyć liczbę medali w chodzie sportowym, a wyścig indywidualny na 35 km zastąpić rywalizacją drużynową w damsko-męskich parach. Pomysł brzmi co najmniej dziwnie, ale może okazać się korzystny dla Polski.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Dawid Tomala Materiały prasowe / Lintao Zhang / Na zdjęciu: Dawid Tomala
Dzięki Katarzynie Zdziebło, a wcześniej Dawidowi Tomali wyrastamy na potentatów w chodziarstwie i całkiem możliwe, że na najbliższe igrzyska olimpijskie do Paryża nasi reprezentanci pojadą jako faworyci do złotego medalu w rywalizacji mikstów oraz z ogromnymi szansami na drugi medal w rywalizacji indywidualnej.

Do tej pory wciąż oficjalnie nie znamy żadnych szczegółów zasad rywalizacji podczas igrzysk olimpijskich w 2024 roku, bo obecnie w tej dyscyplinie trwa rewolucja i nikt ze stuprocentową pewnością nie jest w stanie przewidzieć jej efektów. Co do zasady, zmiany mają przyczynić się do skrócenia i uatrakcyjnienia rywalizacji.

Niedawno władze World Athletics wycofały się z organizowania wyścigów w chodzie na 50 km i zastąpiły je zmaganiami na 35 km. Teraz okazuje się, że na dłuższym dystansie podczas igrzysk w ogóle nie będzie wyścigu indywidualnego, a chód kobiet i mężczyzn zostanie ujęty w jednej konkurencji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu

- Na razie docierają do nas szczątkowe informacje, ale jeśli one się potwierdzą, to wielu zawodnikom zostanie wyrządzona wielka krzywda. To trochę tak, jakby kazać specjalistom od 800 metrów biegać na 400 metrów. Ten sezon pokazał, że zawodnicy od 50 km mają mniejsze szanse na zwycięstwo na 35 km, a co dopiero mówić o rywalizacji na 20 km - mówi Grzegorz Tomala, czyli trener najlepszych polskich chodziarzy Katarzyny Zdziebło i Dawida Tomali.

To zresztą niejedyne znaki zapytania, bo wciąż nie wiadomo, czy przy ustalaniu końcowej klasyfikacji w mikście będą liczyły się miejsca poszczególnych zawodników, czy może jednak suma uzyskanych przez nich czasów.

- Nie powiedziałbym jednak, że te wszystkie zmiany są dla nas bardzo niekorzystne. Dawid lepiej czuje się na 35 km i w ogóle nie nastawiamy się na krótszy dystans. Jeśli będzie zdrowy i w dobrej formie, to w duecie z Kasią Zdziebło mogą zdziałać naprawdę dużo - dodaje szkoleniowiec.

W tym roku Zdziebło zdobyła wicemistrzostwo świata na 20 i 35 km, a na mistrzostwach Europy w Monachium dołożyła do tego srebrny medal na 20 km. Zawodniczka ma więc spore szanse, by na igrzyskach powalczyć o medal indywidualnie, a później w duecie. Dodatkowo nowa formuła może okazać się dla niej korzystniejsza, bo w wyścigu na 35 km nie będzie musiała zająć pierwszego miejsca, by zgarnąć złoto. To dobra sytuacja, bo kilka dni po rywalizacji na krótszym dystansie może nie być gotowa w stu procentach. Gdyby swoje zadanie zrealizował Tomala, to do złota wystarczyłoby miejsce w czołówce Zdziebło.

Zresztą ostatnie mistrzostw Europy pokazały, że można bez problemów łączyć starty na dwóch dystansach. W Monachium na 20 i 35 km zwyciężyła Greczynka Antigoni Ntrismpioti, a 38-latka osiągnęła ten sukces, mimo iż oba starty dzieliły zaledwie cztery dni. Nawet Robert Korzeniowski nie startował z tak krótką przerwą.

Czytaj więcej:
Koniec pewnej ery w lekkoatletyce

Czy podobają ci się planowane zmiany w rywalizacji chodziarzy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×