Joanna Jóźwik: wariatka z Podkarpacia wbiega na szczyt

Jeszcze kilka lat temu miała tak poważne problemy finansowe, że musiała oszczędzać na podstawowych posiłkach. Teraz jest gwiazdą polskiej lekkoatletyki i ma potencjał, by zdobywać medale największych światowych imprez.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Joanna Jóźwik Getty Images / Na zdjęciu: Joanna Jóźwik

Sama mówiła, że jeszcze w 2013 roku "była zerem" i uczyła się dopiero biegać. Tylko trzy lata dziewczynie z Kępi Zaleszańskich zajęło dotarcie niemal na szczyt światowego sportu. Joanna Jóźwik zajęła piąte miejsce w finale biegu na 800 metrów na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. I choć nie zdobyła medalu, stała się jedną z gwiazd polskiej lekkoatletyki.

Sierpień 2014 roku. Trenująca w AZS-AWF Warszawa zawodniczka nie uzyskuje minimum na mistrzostwa Europy w Zurychu, jednak Polski Związek Lekkiej Atletyki decyduje się włączyć ją do kadry na zawody. Dla niej, pierwsze tak wielkie w życiu.

- Nie wierzę w to, co się stało. Proszę, uszczypnijcie mnie - po finale ME to do Jóźwik biegną wszyscy polscy dziennikarze. Nieznana niemal nikomu wcześniej zdobywa we wspaniałym stylu brązowy medal, a przed kamerami Telewizji Polskiej nie potrafi powstrzymać łez wzruszenia.

Po sukcesie w Zurychu wychodzi na jaw, jak wiele poświęciła Jóźwik, by kontynuować karierę. Sama zdradziła, że bywały momenty, że musiała wybierać, czy na śniadanie zjeść bułkę czy jogurt. 23-letnia dziewczyna mogła liczyć jedynie na pomoc SanBANKU, który sponsorował jej poprzedni klub, Victorię Stalowa Wola. Pieniądze nie były jednak wielkie i ledwie starczały jej, by wiązać koniec z końcem.

ZOBACZ WIDEO Joanna Jóźwik piąta w finale na 800 m (źródło TVP) Joanna Jóźwik piąta w finale na 800 m

Po sukcesie na ME Jóźwik mogła jednak liczyć na stypendium ze strony PZLA, co poprawiło jej finansową sytuację.

Od imprezy w Zurychu minęły dwa lata. W tym czasie Jóźwik nie zdobyła medalu ani na Halowych mistrzostwach Europy w Pradze, ani na tegorocznych ME w Amsterdamie, po których znów nie potrafiła ukryć łez. Tym razem łez rozczarowania. Była podłamana, że nie udało się jej zdobyć medalu i osiągnąć dobrego wyniku.

Na obozie w Zakopanem wykonała jednak gigantyczną pracę. Po treningach była w świetnej formie, nie tylko fizycznej, ale i psychicznej. Podczas olimpijskiego ślubowania uśmiech nie schodził jej z twarzy. O pytanie co zrobi, jeśli osiągnie sukces w Rio odpowiedziała wtedy po raz pierwszy, że zatańczy sambę.

I zatańczyła. Najpierw wygrała eliminacje, a potem zrobiła ogromne wrażenie na wszystkich, gdy w półfinale wyprzedziła z dziecinną łatwością wszystkie rywalki na ostatniej prostej. Po wygranym biegu i awansie do finału olimpijskiego nie mogła uwierzyć w dwie rzeczy: że wygrała i że zrobiła to na tak wielkim luzie.

- Przecież ja się w tym biegu hamowałam. Mogłam pobiec o wiele szybciej - powiedziała z rozbrajającą szczerością przed kamerami TVP, a po wszystkim spełniła obietnicę i zatańczyła z radości. Twitter określił ją jednoznacznie mianem pozytywnej wariatki.

W finale pobiła o ponad sekundę rekord życiowy (1.57,37s), co wystarczyło do zajęcia piątego miejsca. Medalu nie było, ale uśmiech znów nie schodził z jej twarzy. - Niczego więcej nie potrzebuje - powiedziała zadowolona z siebie. Dodajmy, że w Rio była też najlepszą Europejką na swoim dystansie.

Utalentowana, wiecznie uśmiechnięta, ale i wrażliwa i szczera. Jej trener Andrzej Wołkowycki zdradza, że potrafi rozpłakać się w trakcie treningu. Z kolei po finale nie bała się wypowiedzieć swojego zdania na temat tabu w światowym sporcie, czyli Caster Semenyi i tego, czy powinna ona startować z innymi kobietami.

- Koleżanki mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego, stąd ich wygląd i wyniki. Semenya jest w tym sezonie nie do pobicia i jeżeli władze światowej federacji lekkoatletycznej nic z tym nie zrobią, nie przywrócą dopuszczalnego limitu testosteronu we krwi, to wciąż będzie nie do pokonania - powiedziała i wywołała tym samym małą burzę.

Nie pierwszy raz. Kiedyś udzieliła wywiadu, w którym przyznała, że nie do końca spodobały się jej pamiętne zdjęcia Agnieszki Radwańskiej dla Sport Ilustrated, za co została bardzo skrytykowana przez internautów.  - Nie miałam pojęcia, że z luźnej wypowiedzi w stylu: "przegięła z tymi fotkami", zrobi się głośny nagłówek. Poza tym, czy to oznacza, że ja nie szanuję Radwańskiej? Wręcz przeciwnie - tłumaczyła później i ujawniła, że tytuł artykułu nie był z nią konsultowany.

Po igrzyskach olimpijskich w Rio Jóźwik stała się jedną z gwiazd polskiej lekkoatletyki. 25-latka jest w znakomitym wieku na sportowca i na pewno może poważnie myśleć o medalach, także za cztery lata w Tokio. Teraz chce pobić 36-letni rekord Polski. - Chcę to zrobić jeszcze w tym roku - zapowiada.

Wcześniej jednak przed nią inne wielkie imprezy, w tym przyszłoroczne mistrzostwa świata w Londynie, jednej ze światowych stolic mody.

A z modą ma dobre skojarzenia. Uwielbia zakupy, a dwa lata temu została wyróżniona przez firmę NIKE i zaproszona do Nowego Jorku na udział w pokazie kolekcji sportowej. Uczestniczyły w niej nie tylko gwiazdy sportu, ale też sławne modelki. - Ogromne wyróżnienie i wspaniałe przeżycie - mówiła wtedy. Oby powtórzyła to samo zdanie w przyszłym roku.

ZOBACZ WIDEO Joanna Jóźwik: zaczęłam nawet słuchać disco polo (źródło TVP) Joanna Jóźwik: zaczęłam nawet słuchać disco polo
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×