Maria Andrejczyk w Rio podbiła serca kibiców. "Niektórzy prosili mamę o moją rękę"

Maria Andrejczyk fantastycznie spisała się na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, na których pobiła rekord Polski i zajęła czwarte miejsce w finale rzutu oszczepem. - Chcę być jak Anita Włodarczyk - powiedziała WP SportoweFakty.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski
Maria Andrejczyk PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk

WP SportoweFakty: Śnią się pani po nocach dwa centymetry z Rio (o tyle Polka przegrała brąz z Barborą Spotakovą)?

Maria Andrejczyk: - Nie, ale nadal boli jak o tym pomyślę.

Rozmawiała pani z trenerem, jak do tego doszło, że tak wystrzeliła pani w eliminacjach (Andrejczyk rzuciła 67.11 m i pobiła rekord Polski)?

- Nie musieliśmy nawet o tym rozmawiać. To zasługa długiej i ciężkiej pracy. Show był rzeczywiście niesamowity. Wiem jednak jak trenowałam. Po drodze pojawiały się problemy ze zdrowiem, dlatego też taki wynik był nawet dla mnie zupełnie niespodziewany.

Na treningach zdarzało się pani rzucać tak daleko?

- Tylko przed sezonem mam tak, że moje rzuty są dalekie. Ale to ma miejsce po ćwiczeniach w siłowni, kiedy jestem bardzo silna. Generalnie nie jestem zawodnikiem treningowym. Muszę czuć krew rywalizacji. Wtedy idzie mi najlepiej.

Jak występ na igrzyskach w Rio wpłynął na pani rozpoznawalność? Jest już pani gwiazdą?

- Czy jestem gwiazdą? Ciężko powiedzieć. Na pewno miłe jest to, że mnie ludzie rozpoznają na ulicy. Właściwie wszędzie znajdzie się jedna czy dwie osoby, które mnie kojarzą. Ale nie mogę się na tym skupiać. Na igrzyskach świat się nie kończy. Przede mną w przyszłym roku mistrzostwa świata, młodzieżowe mistrzostwa Europy czy Uniwersjada. Muszę pozostać sobą i w tym wszystkim się odnaleźć.

ZOBACZ WIDEO: Karol Urbaniak coraz bliżej obrony tytułu (źródło TVP)

To trudne?

- Tak, to na pewno będzie trudne. Nie będzie tak jak było wcześniej. Ale taka jest cena dla każdego sportowca, który mierzy wysoko.

Większe zainteresowanie pani osobą i dobry występ w Rio sprawią, że oczekiwania również wzrosną. Będzie większa presja.

- Oczekiwania już wzrosły. Oczywiście będę myślała o tym trenując, ale z tym nie można przesadzić. Jak tylko będą zawody to odepchnę od siebie te myśli, bo inaczej pospinają mi się wszystkie mięśnie. Presja jest motywująca, choć nie można z nią przesadzać. Ale poradzę sobie. Mam mądrych rodziców i trenera.

Po występie w Rio powiedziała pani, że chciałaby rzucać tak daleko jak Anita Włodarczyk. Tyle że ona robi to młotem, a pani oszczepem. U kobiet w oszczepie nikt jeszcze nie osiągnął 82 metrów. Ba, nowym modelem nikt się nie zbliżył do 75 metrów. Zatem to w ogóle możliwe? - Ujmę to w ten sposób - jeżeli 90 metrów oszczepem u mężczyzn może osiągnąć przeciętny nietrenujący 19-latek, to wszystko jest możliwe. Niemniej 82 metry to naprawdę kosmiczny wynik.

Ale biorąc pani tempo rozwoju, powinno to zająć tylko trzy, cztery lata.

- Nie powiedziałabym tak. To naprawdę porządny wynik. Teraz będzie coraz trudniej się poprawić i coraz więcej dokładać. Ale chce mi się bardzo trenować i liczę na to, że mi się to uda.

Jak wspomniała pani wcześniej, w przyszłym roku jest kilka ważnych imprez. Docelowy start to mistrzostwa w Londynie?

- Chyba tak. Na mistrzostwach Europy będzie fajnie, będziemy rywalizować z Aleksandrą Ostrowską, ale sądzę, że to właśnie w Londynie będzie mój główny start. A z jakim celem tam pojadę? Zobaczymy jak to się będzie układać. Nie chcę niczego zapeszać.

Czy Maria Andrejczyk zdobędzie medal na przyszłorocznych mistrzostwach świata w Londynie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×