Zabił dziewczynę w Walentynki, dostał 6 lat więzienia. Sprawa Pistoriusa nadal ma wiele tajemnic

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Ostry atak prokuratora błyskawicznie stał się numerem jeden w wielu opiniotwórczych mediach z całego świata.

***

- Kochanie, nie podoba mi się to, co robisz - zazwyczaj pogodny i sympatyczny Pistorius w jednej sekundzie zmienił wyraz twarzy.

- O co ci chodzi? Nie żartuj sobie - uśmiechnięta Reeva Steenkamp nawet nie oderwała wzroku od lustra. Właśnie się malowała, nie mogła sobie pozwolić nawet na sekundę dekoncentracji.

Pistorius nagle złapał ją za rękę i spojrzał jej głęboko w oczy. Tusz do rzęs spadł na ziemię i potoczył się w kierunku drzwi. - Obserwuję cię i wiem z kim się spotykasz. Jak mnie zdradzisz, to cię zabiję - mówił wolno, właściwie cedził słowa przez zamknięte zęby.

Puścił rękę, wyszedł z łazienki, trzasnął drzwiami. Modelce zrobiło się zimno. Arktyczny chłód przeszedł przez jej ciało, od stopy po sam czubek głowy. Z oczu popłynęły łzy, rozpuszczając przy okazji świeżo nałożony makijaż.

***

Cały proces, trwający od wiosny 2014 roku do 21 października 2014 wywołał na świecie wielkie zainteresowanie. Dziennikarze z najodleglejszych zakątków globu przekazywali informacje z Republiki Południowej Afryki. Pierwszy wyrok zapadł pod koniec 2014 roku. Sąd uznał, że doszło jedynie do "nieumyślnego zabójstwa". Pistorius został skazany na pięć lat więzienia, ale na wolność wyszedł już w październiku 2015 roku. Skorzystał z prawa panującego w RPA, które pozwala skazanym na kary, które nie przekraczają pięciu lat pobytu w odosobnieniu, na zamianę więzienia na areszt domowy. Zaledwie po upłynięciu 1/6 całości wyroku.

Sześć lat więzienia

Prokurator Nel (nazwany przez dziennikarzy "Buldogiem") nie odpuścił. Doprowadził do kolejnej rozprawy, wnioskował o karę 15 lat więzienia. 3 grudnia 2015 roku Najwyższy Sąd Apelacyjny RPA skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. W lipcu 2016 roku sędziowie przychylili się do wniosku Nela i zamienili kwalifikację czynu z "nieumyślnego zabójstwa" na "morderstwo", jednocześnie wymierzając karę sześciu lat więzienia. Po trzech latach Pistorius może wyjść na wolność, za dobre sprawowanie.

Skąd taka zmiana wyroku? Prokurator ujawnił na sali sądowej kilka tajemnic z życia Pistoriusa. Począwszy od nielegalnej broni, z której padły strzały, przez niekontrolowane wybuchy złości, po zazdrość, która miała pchnąć go do morderstwa. Trzy tygodnie przed śmiercią modelka wysłała do Pistoriusa SMS-a: "Czasami boję się ciebie i tego, w jaki sposób się wobec mnie zachowujesz".

"Buldog" pokazał również billing, z którego wynikało, że przed śmiercią spotkała się ze swoim byłym partnerem, Pistorius notorycznie do niej dzwonił i "atakował" wiadomościami tekstowymi. - Nie panował nad swoją zazdrością, nie potrafił się opanować - grzmiał prokurator.

Na dodatek okazało się, że brat Pistoriusa - Carl - po zabójstwie usunął wszelkie dane z jego telefonu, maila i konta internetowego. Nie jest trudno przypuszczać, że zrobił to na prośbę lekkoatlety. Co niepełnosprawny sportowiec miał do ukrycia? Nigdy się nie dowiemy. Co prawda policja odzyskała większość danych, ale nie ma pewności, że wszystkie.

Sześć lat więzienia to wyrok, który nie zadowala prokuratora. Nel zapowiedział kolejne odwołanie. - W 2017 roku złożymy odpowiednie dokumenty - przyznał. - Cały czas utrzymuję, że Pistorius powinien spędzić za kratkami przynajmniej 15 lat. Do tego będę dążył.

Zaskakująca decyzja prokuratora

Kilka dni temu media z RPA podały informację, która wprowadziła sporo zamieszania w i tak tajemniczej sprawie. Nel niespodziewanie złożył wypowiedzenie z pracy. Prokurator z wieloletnim doświadczeniem nagle zdecydował się zmienić stanowisko. Przyjął ofertę od organizacji Afriforum, która zajmuje się społecznymi problemami rdzennej ludności w Republice Południowej Afryki.

Wnikliwi obserwatorzy procesu Pistoriusa podnieśli alarm, że Nel został zmuszony do zmiany pracy. Ktoś "wysoko postawiony" miał go przekonać (czytaj: nie pozostawił mu wyboru) do tej decyzji. Były już prokurator zaprzecza. - To była moja autonomiczna decyzja - powiedział dziennikarzom. - Nie zostawiam jednak sprawy Pistoriusa na straconej pozycji. Nad odwołaniem od wyroku pracowaliśmy w większym zespole specjalistów. Ja odchodzę, ale sprawę zostawiam niemniej dobrym prokuratorom. Jestem przekonany, że jeszcze w 2017 roku moi współpracownicy złożą w sądzie odpowiednie dokumenty i wznowią proces. A Pistorius w końcu dostanie to, na co zasłużył. Czyli przynajmniej 15 lat pozbawienia wolności.

Jak widać, o tej tajemniczej sprawie jeszcze nie raz i nie dwa usłyszymy. Sprawie, której z pewnością nigdy nie uda się do końca rozwikłać. Czy Pistorius zabił z premedytacją? Czy śmierć jego partnerki była nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności?

***

Był cały mokry. Więzienna prycza była nasiąknięta jego potem. Znowu miał koszmar. Znowu. Podobnie jak wczoraj, jak przed tygodniem, jak miesiąc temu.

To był jeden i ten sam sen. Była uśmiechnięta, radosna, machała ręką w jego stronę. Sielanka. Roztaczała wokół siebie zniewalającą aurę. Czuł się jak w niebie. Nagle padł strzał. Pierwszy. Po chwili trzy następne. Reeva siedziała skulona w łazience, krwawiła, życie z niej uciekało. Biegł w jej stronę, łomem wdzierał się przez zamknięte drzwi. Był już blisko, miał ukochaną na wyciągnięcie ręki i nagle...

Z jego dłoni na posadzkę wypadała broń. Metaliczny odgłos odbijał się niczym echo od ścian. Przerażony patrzył na swoje ręce. Były całe z krwi.

***

Marek Bobakowski



Chcesz przeczytać wcześniejsze odcinki Poniedziałkowego deja vu - kliknij TUTAJ >>

Czy Oscar Pistorius powinien otrzymać wyższą karę więzienia, niż sześć lat?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×