Sportowe deja vu. Po tym oszustwie Chińczycy śmiali się całemu światu prosto w twarz

We wrześniu 1993 roku w Pekinie doszło do eksplozji formy kilku miejscowych biegaczek. Pięć z nich osiągnęło wyniki (na 3000 i 10000 metrów) lepsze niż ówczesne rekordy świata. Doszło do oszustwa, to pewne. Problem w tym, że zatarto wszelkie ślady.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
PAP/EPA

Sportowe deja vu to cykl portalu WP SportoweFakty. Co tydzień znajdziecie w tym miejscu artykuły wspominające najważniejsze wydarzenia z historii sportu. Wydarzenia, które do dzisiaj - mimo upływu lat - nadal owiane są pewną tajemnicą. Dlatego niezmiennie wywołują emocje.

Artykuły są wzbogacone scenkami (wyraźnie oddzielonymi od reszty tekstu, napisanymi tłustym drukiem), które stanowią autorską wizję na tematu tego, co działo się wokół tych wydarzeń.

***

- Trenerze, ręka mnie boli, nie ma już miejsca na nowe wkłucie - Wang Junxia szeptem mówiła do trenera, chociaż jej wzrok był wbity w ziemię. Bała się reakcji. Przecież Ma Junren nie raz i nie dwa uderzył ją prosto w twarz. A to za słabszy wynik, a to za zły, jego zdaniem, dobór butów wizytowych, a to... Cisza, spokój, szkoleniowiec stanął na środku szatni i nie reagował, nie ruszał się. Kilka biegaczek, które siedziały wokół Junxii, właśnie tego najbardziej się bały. Wiedziały, że wkrótce nadejdzie tornado.

Junren podszedł do zawodniczki, podniósł jej rękę i dokładnie obejrzał. - Masz rację, ręka nie wygląda dobrze, a przecież za miesiąc jest start w Europie, mogliby zacząć coś podejrzewać - przyznał spokojnym tonem. - Od dzisiaj przejdziesz na tabletki. Lekarz ustali dawkę.

- Trenerze... - Junxia odezwała się jeszcze ciszej niż poprzednio, choć wydawało się to niemożliwe. - Tabletki wywołują u mnie ogromny ból brzucha. Nie zniosę tego.

W tym momencie padł pierwszy cios. Pięścią idealnie między oczy, z chirurgiczną precyzją. Z nosa natychmiast polała się strużka krwi. Koleżanki Junxii rozpierzchły się po szatni. Schowały się za szafkami, wieszakami, niektóre szukały schronienia w toalecie. Junren jednak skupił się na tej, która odważyła się odezwać.

Rzucił nią o ziemię, doskoczył, kolanem wbił się w mostek. Sportsmenka nie mogła złapać tchu, miała drgawki. - Tyle jesteś warta, tyle, jakbym chciał to bym cię tutaj zabił i nikt by nawet jednej łzy nie uronił. Więc się zamknij i zażywaj tabletki! - krzyczał trener.

***

"Bieg tysiąca tajemnic"

Europejskie Stowarzyszenie Lekkoatletyczne przedstawiło ostatnio pomysł, aby wymazać z tabel wszystkie rekordy z czasów, gdy był problem ze skutecznymi kontrolami dopingowymi. Chodzi głównie o wyniki sprzed 20-, 30-, 40 lat (czyszczenie ma objąć rekordy sprzed 2005 roku). Wyniki, których mimo rozwoju technologii nie udało się jeszcze pobić.

ZOBACZ WIDEO: 67-letni himalaista z Polski podejmie odważne wyzwanie na ośmiotysięczniku

Pomysł wstępnie poparł prezydent Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych - Sebastian Coe. Nieoficjalnie mówi się, że projekt zostanie przegłosowany oficjalnie jeszcze w sierpniu, a od 1 stycznia 2018 z tabel rekordów Europy i świata zniknie wiele podejrzanych wyników. - Nie zgadzam się na taki zabieg - grzmi Mike Powell, rekordzista świata w skoku w dal. - Jakie dowody na nieuczciwość, choćby w moim przypadku, ma IAAF. Dlaczego ma mi zabrać rekord? Dlatego, że w kilku, czy kilkunastu innych przypadkach rzeczywiście wpływ na wyniki miały niedozwolone środki. Ja nazywam się Powell i nie ponoszę odpowiedzialności za innych. Mój prawnik już działa.

Podobnych opinii jest więcej. Jednak zwolenników wymazania tabel jest równie wielu. Przed nami jedna z najtrudniejszych decyzji w historii światowego sportu.

Jednym z wyników, który miałby zostać wymazany, byłby rekord świata należący od 13 września 1993 roku do Wang Junxii. Chińska biegaczka - w Pekinie - osiągnęła rezultat 8:06.11. To prawie 15 sekund szybciej niż rezultat osiągnięty w 2014 roku przez genialne kenijskie zawodniczki - Hellen Onsando Obiri i Mercy Chenoro. Rekord Polski - należący do Lidii Chojeckiej - jest gorszy o ponad 25 sekund. Przepaść.

Jakim cudem Junxia osiągnęła taki rezultat? Czy wpływ na to miał tylko doping, do którego Chinka przyznała się w 2016 roku? To nie takie proste. Zdaniem fachowców, bieg z września 1993 roku to jeden z najbardziej niewytłumaczalnych wydarzeń w historii. "Bieg tysiąca tajemnic".

Obserwatorzy łapali się za głowy

Lata 90. XX wieku. Upadek komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej, koniec muru berlińskiego, rozpad Związku Radzieckiego. Te polityczne wydarzenia miały wpływ również na sport. - W końcu nie będziemy mieli do czynienia z dopingowiczami kryjącymi się za Żelazną Kurtyną - mówili z nadzieją obserwatorzy.

Zapomnieli o Chinach. Na mistrzostwach świata w 1993 roku (Stuttgart) aż pięć (z sześciu) medali na dystansach 3000 i 10000 metrów zdobyły zawodniczki właśnie zza Wielkiego Muru. "Dziewczyny Junrena", bo tak nazwano te biegaczki, totalnie zdominowały rywalki. Wygrywały z taką łatwością, że natychmiast pojawiły się podejrzenia o stosowanie dopingu.

Oto skrót finału biegu na 3000 m z MŚ w Stuttgarcie.

Mistrzostwa to jednak było dopiero preludium do jednego z największych oszustw w historii sportu. Oszustwa, do którego doszło w Pekinie.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. O: KRWI WĘŻA I TAJEMNICZYCH GRZYBACH Z CHIŃSKICH LASÓW, W JAKI SPOSÓB MOŻNA BYŁO ZAOSZCZĘDZIĆ 60 METRÓW W BIEGU NA 3000 METRÓW ORAZ CO ZE SPRAWĄ MA WSPÓLNEGO IAAF.

Czy wyniki mistrzostw Chin, we wrześniu 1993 roku, zostały sfałszowane?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×