Tomasz Majewski: Irena Szewińska była Usainem Boltem. Ikoną, gwiazdą światowego formatu

- Irena Szewińska miała długą i owocną karierę, przekroczyła wiele barier. Była ikoną lekkiej atletyki, gwiazdą światowego formatu. Usainem Boltem tamtych czasów - mówi nam dwukrotny mistrz olimpijski Tomasz Majewski.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Irena Szewińska podczas igrzysk w Montrealu (1976) Getty Images / Tony Duffy/Staff / Na zdjęciu: Irena Szewińska podczas igrzysk w Montrealu (1976)
Kamil Kołsut, dziennikarz WP SportoweFakty: Jaka była Irena Szewińska?

Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą: Była nie tylko wielką mistrzynią i niesamowitym sportowcem, ale też miłą, ciepłą osobą. Zawsze chętnie porozmawiała, spytała co słychać, jak tam u rodziny. Uczynna, skora do pomocy. Taką ją zapamiętam.

Włodzimierz Szaranowicz powiedział mi, że pod względem rozpoznawalności w świecie lekkiej atletyki mógł się z nią równać tylko Siergiej Bubka.

To prawda. Przez to, jak dawno odnosiła sukcesy, często nie uświadamiamy sobie dziś, jak wielką była postacią. Sam wielokrotnie widziałem, jak ludzie do niej podchodzą, jak ją rozpoznają. Miała długą i owocną karierę, przekroczyła wiele barier. Była ikoną lekkiej atletyki, gwiazdą światowego formatu. Usainem Boltem tamtych czasów.

Pani Irena dekorowała pana na igrzyskach olimpijskich?

Na igrzyskach chyba nie, na pewno zdarzało się na innych zawodach.

Wyjątkowe uczucie?

Oczywiście. Pani Irena zawsze starała się tak ustawić ceremonie, żeby dekorować swoich. To naprawdę fajne. Zawsze milej się odbiera medale od osoby, którą się zna.

Podobno Justynę Kowalczyk przed dekorację pani Irena poprosiła o autograf. Pana też?

Nie, nie. Raczej ja ją mogłem prosić. Poza tym znaliśmy się dość długo. Była prezesem związku, kiedy ja zaczynałem karierę.

Ceremonie, gale, pikniki olimpijskie. Była przy sporcie do końca. To pragnienie życia, siła, witalność - imponowały, szokowały wręcz?

Pani Irena była pełna energii, miała niesamowitą wolę życia. Z chorobą walczyła przez wiele lat. Dwa razy dochodziło do tego, że było naprawdę ciężko i wszyscy przygotowywali się na porażkę. A ona zwyciężała. Cały czas była twarda. Niezłomny duch. Miała siłę, żeby jeździć po całym świecie, żeby działać. Jeśli ktoś poznał ją i jej niezłomny charakter, to później nie dziwił się sportowym sukcesom.

Autor na Twitterze:

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×