Patologia w środku stolicy. Skra stoi w ruinie

- My nie walczymy o Wersal - mówi Krzysztof Kaliszewski, prezes Skry. Warszawski klub lekkoatletyczny jest na skraju przetrwania, a jego zawodnicy trenują w spartańskich warunkach. - Politycy obiecują, ale zostaną z tego rozliczeni - zapowiada.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
stadion Skry Warszawa PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: stadion Skry Warszawa

- Niejeden rodzic zastanowił się po wizycie w naszym klubie i przejściu przez szatnię, czy puści dzieciaka na trening - przyznaje nam Krzysztof Kaliszewski, prezes Skry Warszawa. Tak dramatyczna sytuacja panuje w stolicy państwa, które było w czołówce klasyfikacji medalowej ostatnich ME. Z Berlina lekkoatleci przywieźli 12 medali, w tym 7 złotych.

- 12 lat zaniedbań i powody do wstydu, np. Skra - wyliczał swojemu rywalowi na środowej debacie jeden z głównych kandydatów do walki o fotel prezydenta Warszawy. Na przełomie października i listopada odbędą się wybory samorządowe. Dyskusję obserwował również Krzysztof Kaliszewski. Po to, by wysłuchać, co na temat Skry powiedzą kandydaci. A ci wypominają sobie błędy i prześcigają się w deklaracjach.

Mistrzowie na ruinach

- Usłyszałem wiele obietnic. Gdybym nie wierzył, że Skra nie będzie uratowana, to by mnie tu nie było. Specjalnie przyszedłem, żeby potem przypomnieć o tych wszystkich obietnicach przyszłemu prezydentowi Warszawy, żeby w końcu ten problem został rozwiązany na korzyść - mówi prezes warszawskiej Skry.

Kaliszewski to też trener Anity Włodarczyk, która ostatnio w Berlinie została mistrzynią Europy w rzucie młotem. Od lat dominuje w tej dyscyplinie i zdobyła także dwa złote medale IO (Londyn 2012 i Rio 2016). Na te sukcesy zapracowała m.in. na… ruinie stadionu lekkoatletycznego przy Wawelskiej w Warszawie. - Anita nie ma tak źle, bo wyjeżdżamy na zgrupowania - pociesza Kaliszewski.

Ale nie wszyscy mają takie fundusze jak mistrzyni olimpijska, która może pozwolić sobie na pracę na innych obiektach. Kaliszewski opowiada nam, że rodzice często zastanawiają się, jak ich dzieci mogą trenować w tak spartańskich warunkach. Zdarza się, że z obawy nie puszczają swoich pociech na zajęcia.

Wysyp obietnic

- My nie walczymy o Wersal. Chcemy zwykłych, godnych warunków, w których mogą trenować warszawianie, żeby z nich brali się mistrzowie - przyznaje nam Kaliszewski. Tymczasem kandydaci licytują się o to, kto da więcej. - Wielkimi wyrzutami sumienia są wspomniana Skra Warszawa, ale i Polonia Warszawa czy Warszawianka - mówił też inny chętny do objęcia urzędu. Większość z nich obiecuje odbudowanie dawnej potęgi w cztery lata.

Kaliszewski, prezes Skry: - Tu dużo słów padało też o harcie ducha. I jest to dla młodzieży fun - przychodzisz na Skrę i trenowałeś w tych ciężkich warunkach. Widzę, że charakter jest ważny. I ja się bardzo cieszę, wielokrotnie im dziękowałem za to, że chcą jeszcze tu trenować. Klub to nie są mury, to są ludzie, społeczność. Odwdzięczają się nam swoją pracą. Mamy wielokrotne osiągnięcia, nie tylko Anity Włodarczyk uzyskane w spartańskich warunkach.

O Skrze zrobiło się głośno, zanim na dobre rozkręciła się kampania wyborcza. Po sukcesach na tegorocznych ME w Berlinie kibice zaczęli pytać: - skąd tak dobry wynik? Na pewno nie ze względu na infrastrukturę. Wciąż w Polsce brakuje dobrych obiektów. Stadion Śląski, na którym zorganizowano sierpniowy Memoriał Skolimowskiej, jest tutaj wyjątkiem.

Zaraz po nim na warszawskim Podzamczu odbył się mityng "Gwiazdy na warszawskich fontannach". Żaden stadion w stolicy nie nadawał się do organizacji wydarzenia, na które przyjechali jedni z najlepszych młociarzy i tyczkarzy globu. - Brakuje w Warszawie dobrej areny. Trzeba zaczekać. Mam nadzieję, że będziemy mieć dobry, fajny stadion w stolicy, który będzie służył takim mityngom i będziemy mogli zrobić normalne duże zawody, a nie pokazówkę - mówił wtedy Tomasz Majewski, dwukrotny złoty medalista IO, obecnie wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA).

Walka o przetrwanie

Skra Warszawa była perłą polskiej lekkiej atletyki. Powstała w 1921 i utrzymała się po wojnie, kiedy przekształcono ją w Robotniczy Klub Sportowy. To właśnie po 1945 roku klub przeniósł się na obiekt przy Wawelskiej, który obecnie jest ruiną. A wcześniej przyciągał sławy. W 1970 roku na bieżni sprawdził się słynny biegacz Ron Clarke, biegała tam też m.in. Irena Szewińska.



Potem zaczęły się problemy. Klub popadł w duże długi, a wybawcą miała być firma Global Partners. Irlandczycy chcieli w 2008 roku rozpocząć projekt "Park Światła", zgodnie z którym mieli wydać 30 mln złotych na pokrycie długów i modernizację stadionu. Warunkiem było oddanie części terenu pod zabudowę mieszkań i biur. Sprzeciwiło się temu miasto, które uznało arenę za zabytek, a decyzję urzędu podtrzymał sąd. Od tamtej pory trudno działaczom Skry wyjść na prostą.

Światełkiem w tunelu jest plan modernizacji stadionu przy Wawelskiej. - Rozpisany jest konkurs architektoniczny. W październiku jest posiedzenie sądu. Wpłynęło bardzo dużo zgłoszeń do startu w tym konkursie. To olbrzymi teren w bardzo atrakcyjnym i dobrze skomunikowanym miejscu - tłumaczył Janusz Samel, dyrektor Biura Sportu w warszawskim urzędzie. Inwestycja jest rozplanowana na dwa etapy. Pierwszy to budowa stadionu bocznego, a potem areny głównej.

Kandydaci na prezydenta Warszawy obiecują sprawne działanie i przywrócenie Skrze dawnego blasku. Licytują się nawzajem i, zapominając się, zaczynają obiecywać "gruszki na wierzbie". - Legia powinna być mistrzem świata - to zdanie padło z kolei na temat piłkarskiej drużyny z ust jednego z kandydatów.

- Będę rozliczał. To są poważni ludzie, mówię poważnie i tak poważnie będę wywiązywał się ze swoich obietnic - przyznaje Krzysztof Kaliszewski.

ZOBACZ WIDEO: Konrad Bukowiecki: Kibice w Niemczech dali nam owacje na stojąco
Czy stadion Skry doczeka się modernizacji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×