Lekkoatletyka. Kamila Lićwinko: Ten sezon postawił mnie pod ścianą

- Byłam tak zestresowana, że chciałam się spakować i iść do domu - mówiła po konkursie skoku wzwyż na mistrzostwach Polski Kamila Lićwinko. Polka zdobyła złoty medal, choć nie przyszło jej to łatwo.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Kamila Lićwinko Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Kamila Lićwinko
Po bardzo nieudanym występie w Bydgoszczy na Memoriale im. Ireny Szewińskiej, gdzie Kamila Lićwinko nie zaliczyła żadnej wysokości, jej kibice zaczynali mieć czarne myśli. Na szczęście w końcówce sezonu doświadczona skoczkini powoli wychodzi na prostą.

Najpierw na Memoriale im. Janusza Kusocińskiego w Chorzowie przełamała się i zaliczyła 1,85, a w piątkowym konkursie na mistrzostwach Polski we Włocławku poprawiła się jeszcze o trzy centymetry i zdobyła złoty medal.

Choć rezultaty wyglądają mało ciekawie, jeśli spojrzy się na rekord życiowy medalistki mistrzostw świata (2,02 m), to 34-latka cieszy się, że zaprezentowała się lepiej niż w Bydgoszczy.

ZOBACZ WIDEO: Nie tylko FIFA The Best. Robert Lewandowski ma szansę na kolejną prestiżową nagrodę

- Ten sezon naprawdę postawił mnie pod ścianą i kosztuje mnie dużo cierpliwości, cały czas mam pod górkę. Cieszę się ze złotego medalu, choć oczywiście wynik mnie nie satysfakcjonuje. Nie spodziewałam się, że jeszcze będę zaczynała konkursy od wysokości 1,80 m - oceniła.

Lićwinko, która wróciła do sportu po narodzinach córki, próbowała wyjaśnić, skąd biorą się jej problemy w tym roku.

- W tym roku naprawdę zrobiłam bardzo mocny trening. Ale po prostu nie mam już chyba takich możliwości regeneracyjnych jak przed urodzeniem córki - oceniła.

- Dla mnie to są naprawdę nowe rzeczy. W tym roku posypałam się technicznie, a "zerówka" na Memoriale Ireny Szewińskiej kosztowała mnie bardzo dużo. Dzisiaj już wyglądało to lepiej - byłam lekka i dynamiczna, to byłam ja. Szkoda tylko, że nie udało się zaliczyć 1,90 m, bo byłam na to gotowa.

W tym roku na mistrzostwach Polski Lićwinko musiała do końca walczyć o złoto, co jak przyznała po zawodach, kosztowało ją dużo stresu.

- Przed pierwszą wysokością byłam tak zestresowana, że chciałam się spakować i iść do domu. Było bardzo dużo emocji, ale rywalizacja z dziewczynami na pewno mnie zmobilizowała - zakończyła.

Oficjalnie: Grzegorz Tkaczyk wznawia karierę!
Robert Lewandowski: Złotą Piłkę dałbym sobie. Czytaj więcej--->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×