Lekkoatletyka. Caster Semeyna: jestem bardzo rozczarowana

Caster Semenya nie ukrywała smutku po decyzji szwajcarskiego sądu najwyższego, który odrzucił jej apelację. Aby startować w zawodach, reprezentantka RPA będzie musiała obniżyć poziom testosteronu w swoim organizmie.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Caster Semenya Getty Images / Veli Nhlapo/Sowetan/Gallo Images / Na zdjęciu: Caster Semenya
We wtorek Caster Semeyna doczekała się decyzji dot. jej apelacji w sprawie wprowadzenia nowych przepisów przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych. Chodzi o zawodniczki z podwyższonym poziomem testosteronu.

Według najnowszych przepisów u biegaczek startujących na dystansach od 400 m do 1 mili, poziom hormonu nie może mógł przekroczyć 5 nanomoli na litr.

Reprezentantka RPA nie zgodziła się na takie rozwiązanie i rozpoczęła walkę. W ubiegłym roku Trybunał Arbitrażowy w Lozannie odrzucił jej pierwszą apelację, teraz szwajcarski sąd najwyższy, który najpierw zawiesił regulamin World Athletics (dawniej IAAF), ostatecznie odrzucił jej sprzeciw (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

Semenya nie ukrywa rozczarowania taką decyzją.

- Jestem bardzo rozczarowana, ale nie pozwolę na szprycowanie mnie lekami przez World Athletics i próby zmiany tego, kim jestem. To próba dyskryminacji i to po naszej stronie jest prawda - napisała w oświadczeniu.

Dwukrotna mistrzyni olimpijska w biegu na 800 metrów zapowiedziała dalszą walkę "w imieniu wszystkich, którym odbiera się prawa do startów". Z kolei jej prawnicy ogłosili, że to "walka broniąca praw człowieka".

Wcześniej zawodniczka porównywała swoją walkę do ukrzyżowania Jezusa. - Gdybym mogła porównać moje życie, porównałabym je z Jezusem. Zostałam ukrzyżowana, wyzywali mnie z imienia i nazwiska, wytykając co zrobiłam - przekonywała.

Przypomnijmy, że Semeyna nie wystartowała na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Doha.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×