Łyżwiarstwo figurowe sportem na wymarciu?

Zdjęcie okładkowe artykułu: Łyżwiarstwo figurowe
Łyżwiarstwo figurowe
zdjęcie autora artykułu

Od kiedy sukcesami w łyżwiarstwie figurowym w Polsce chwalili się Siudkowie, Filipowski czy Rechnio minęło już kilkanaście lat, a ich osiągnięć nikt już nie powtórzył. Powodem nie są tylko pieniądze.

Jeszcze kilka lat temu dla wielu Polaków kojarzyło łyżwiarstwo figurowe głównie z Mariuszem Siudkiem oraz jego żoną i jednocześnie partnerką sportową - Dorotą Siudek. To właśnie z nią odnosił największe sukcesy w sporcie, na stałe zapisując się w czołówce światowego łyżwiarstwa, przede wszystkim jako jedna z najlepszych par sportowych w podnoszeniach. Nie tylko oni reprezentowali Polskę zdobywając medale. Pod koniec lat 80-tych wielokrotnie na podium stawał Grzegorz Filipowski, dobre wyniki miały solistki - Anna Rechnio i Zuzanna Szwed oraz para taneczna Sylwia Nowak z Sebastianem Kolasińkim. Ich następców w łyżwiarstwie figurowym dzisiaj nie ma.

Podczas tegorocznych mistrzostw Europy w Bratysławie reprezentująca nas Polska para - Natalia Kaliszek i Maksym Spodiriew zajęli 11. miejsce w konkurencji par tanecznych, a 15. miejsce zajęła natomiast Marcelina Lech, która w tej samej kategorii wspólnie z Aritzem Maestu jeździ dla Hiszpanii.

Brak odpowiedniej liczby profesjonalnych lodowisk powoduje malejące zainteresowanie łyżwiarstwem figurowym dzieci, a także zniechęca zawodników, dla których nie ma pracy w klubach po zakończeniu kariery.

- Jeśli chodzi o warunki trenowania, to w całej Polsce jest zaledwie kilkanaście lodowisk. Spójrzmy na Rosję, gdzie w samej Moskwie jest ponad 30 profesjonalnych obiektów treningowych - wypowiedziała się Magdalena Dolska, trenerka MKS Axel Toruń. - Mamy niewiele godzin treningowych, co więcej, mamy możliwość trenowania najczęściej tylko w okresie jesienno-zimowym, a my potrzebujemy trenować cały rok. Jest mało lodowisk i mało klubów, więc i zainteresowanie dzieci jest mniejsze - wyjaśniła.

Sytuacja nie wygląda lepiej również z perspektywy samych zawodników - nawet tych, którzy odnoszą sukcesy. W temacie postanowiła udzielić nam komentarza Natalia Kaliszek.

- W przypadku naszego obiektu to hokej jest na pierwszym miejscu i to ci zawodnicy mają pierwszeństwo w trenowaniu - zawsze musimy dostosowywać się do nich - powiedziała z żalem. - Zdarza się też tak, że jak potrzebują treningu, to biorą nasze godziny, co nie ukrywam - jest dla nas nie na rękę. W sezonie letnim wyjeżdżamy albo za granicę albo do innego miasta - skomentowała.

Od wielu lat Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego skarży się na wciąż malejące dofinansowania, co powoduje, że w Polsce nie ma warunków do trenowania mistrzów olimpijskich.

- Ponieważ pani Mucha ustalała algorytm dofinansowań sportowych w "fabryce śrubek", to z tego wynika, że jesteśmy dnem totalnym. Pieniędzy starcza nam ledwo na przeżycie. Gdyby nie fakt, że organizujemy imprezy międzynarodowe, to budżetu nie mielibyśmy już w połowie roku - skomentowała sekretarz. - Teraz są nowe władze, które wykonały ukłon w naszą stronę i sytuacja finansowa się polepsza. Mimo wszystko, żeby odnosić sukcesy potrzebne są dużo większe środki. W zeszłym roku dostaliśmy pół miliona na cały rok i to jest dopiero absurd. W tej sytuacji powinno się zamknąć związek na kłódkę i nic nie robić. A wyników się wymaga - dodała oburzona.

Choć Polakom daleko jest do podium, to nie oznacza, że łyżwiarstwo figurowe w Polsce w ogóle się nie rozwija.

- Ta dyscyplina jest niesamowicie medialna i ludzie chcą ją oglądać niezależnie od tego czy w turniejach występują Polacy czy nie - powiedziała Ewa Kierzkowska, Sekretarz Generalna PZŁF w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Teraz nasza para reprezentacyjna (Natalia Kaliszek i Maksym Spodiriew - przyp.red.) zajęła 11. miejsce podczas mistrzostw Europy - umówmy się to nie jest jakaś tragedia, to już jest bardzo dobry poziom. Mieliśmy dobrych zawodników jeszcze nie tak dawno, niedługo przyjdą kolejni - tłumaczyła.

Choć - jak twierdzi się w środowisku - łyżwiarstwo figurowe ma swoich zwolenników, to od kilku lat turnieje i zawody nie znajdują miejsca w ramówce programowej publicznej telewizji.

- Na świecie jest to bardzo popularny i medialny sport, niestety w Polsce telewizja publiczna wcale nie chce pokazywać łyżwiarstwa figurowego. Kiedyś były transmisje, ludzie je oglądali i teraz też na to czekają, ale TVP jest nieugięte. Myślę, że dla nich ważniejsze są seriale - dodała Kierzkowska.

Zobacz wideo: Kamil Stoch: Wnioski są proste. Trzeba skakać lepiej

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
yes
8.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślałem, że dotyczy łyżwiarstwa w skali światowej. W Polsce nawet w okresie jazdy wymienionych zawodników mówiono (zgodnie z prawdą) o pojedynczych łyżwiarzach na wyższym poziomie.