Młode gwiazdy panczenów jeździły na Stegnach. Teraz czas na dach

Bez medalu udział w mistrzostwach świata juniorów w łyżwiarstwie szybkim zakończyli Biało-Czerwoni. Rywalizację zdominowali Azjaci i Holendrzy.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Najlepiej w polskiej drużynie wypadła Aleksandra Kapruziak. Utalentowana zawodniczka w klasyfikacji wieloboju zajęła dziewiątą lokatę. Takie samo miejsce udało jej się wywalczyć w biegu na 1000 metrów. Trzynasta w wieloboju była Karolina Bosiek. Dwunaste miejsce u panów zajął Marcin Bachanek. Wysoką czwartą pozycję Polki wywalczyły w biegu drużynowym.
Trenerzy z występów swoich podopiecznych byli zadowoleni. Wielu zawodników indywidualnie spisało się lepiej niż podczas rozgrywanych na Stegnach tydzień wcześniej zawodów Pucharu Świata.

Medali przed startem światowego czempionatu nikt od Polaków nie oczekiwał. Rekordy życiowe naszych panczenistów były zdecydowanie gorsze od tych osiąganych przez czołowych zawodników z Azji i Holandii. Trudno się temu dziwić. Brak krytego toru powoduje, że Biało-Czerwoni w ciągu roku trenują od rówieśników zza granicy kilka miesięcy krócej.

- Ci zawodnicy to nasza przyszłość. Ta przyszłość tym szybciej będzie dobra, im szybciej pojawi się w Polsce kryty tor. Jeżeli do tego nie dojdzie, będzie nam trudno przygotować tę kadrę na Igrzyska Olimpijskie 2022 - przyznaje prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, Kazimierz Kowalczyk.

Zadaszenie i przebudowę toru na Stegnach w ubiegłym roku obiecał minister sportu, Andrzej Biernat. - Obecnie trwają prace dokumentacyjne. Z informacji, które posiadam wynika, że wszystko przebiega zgodnie z planem. Muszę w to wierzyć. To, gdzie jesteśmy, pokaże wiosna - mówi prezes.

W 2017 roku stolica ugości mistrzostwa Europy. Organizacja tej imprezy zadaszonego toru nie wymaga. Dla rozwoju polskich panczenów infrastrukturalna inwestycja jest jednak niezbędna.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×