Jami Marseilles: kiedyś straciła obie nogi, właśnie przebiegła maraton

Michał Fabian
Michał Fabian
Przełom nastąpił w styczniu tego roku. Jami, zadowolona z wyniku uzyskanego w kolejnym półmaratonie, postanowiła zmierzyć się z "królewskim dystansem". Żadna kobieta z obiema amputowanymi nogami nie dokonała wcześniej takiej sztuki.

Cel: 6,5 godziny

Amerykanka wybrała maraton w Chicago - mieście, w którym się urodziła. Założyła, że pokona trasę w 6,5 godziny, może ciut szybciej. Towarzyszyła jej ogromna niepewność. - Nigdy wcześniej nie pokonałam więcej niż 30 km. Trochę się tym denerwuję, nie wiem, czego oczekiwać. Wiem jednak, że jeśli mogłam przetrwać 11 dni w samochodzie, mogę przetrwać 6,5 godziny na trasie maratonu - mówiła przed startem.

Dla osób w pełni sprawnych maraton jest doświadczeniem trudnym i bolesnym. Tym większy szacunek należy się 46-letniej Jami. Protezy, w których pobiegła, są wprawdzie specjalistycznym sprzętem dla niepełnosprawnych biegaczy, ale mogą powodować różne bolesne otarcia. Zwłaszcza gdy mówimy o wielogodzinnym wysiłku. Marseilles kilka razy musiała zatrzymywać się podczas biegu i sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. Na szczęście nie doznała żadnego poważniejszego urazu.

Przytrafił jej się kryzys, przed 30. kilometrem, zdołała go jednak przezwyciężyć. A na ostatniej prostej zerwała się nawet do sprintu. Tłum kibiców wiwatował na jej cześć. Już wcześniej spotkała się z wieloma dowodami sympatii. W pewnym momencie została zauważona przez grupę policjantów. - Gdy obok nich przebiegałam, byli niesamowici. Krzyczeli i przybijali mi "piątki". To było wspaniałe - mówiła w "Runner's World". Był także inny wzruszający moment. Pewien mężczyzna zatrzymał ją i poprosił o wspólne zdjęcie. Dla chłopca, który 15 dni wcześniej dowiedział się, że ma raka i rozpoczynał chemioterapię.

Teraz Boston

Jami osiągnęła cel. Ukończyła maraton w Chicago w 6 godzin 27 minut i 1 sekundę. Została pierwszą maratonką, która pokonała "królewski dystans" na dwóch protezach.


Jednocześnie przybliżyła się do zrealizowania kolejnego celu. Jest nim maraton w Bostonie. W zawodach tych obowiązują określone limity czasowe, które należy wypełnić. W przypadku sportowców poruszających się przy pomocy protez wynosił on 8 godzin. Amerykanka zmieściła się więc ze sporym zapasem.

Dla Marseilles bieg ten będzie mieć szczególny wymiar. Od pewnego czasu pracuje w fundacji Challenged Athletes Foundation, która wspomaga sportowców niepełnosprawnych, m.in. osoby poszkodowane w zamachu bombowym na maratonie w Bostonie w 2013 r. Jami współpracuje z kobietami, które ucierpiały w tamtej tragedii. - Moim celem jest pobiec w Bostonie - w hołdzie dla nich i dla przyjaźni, jaka się między nami zawiązała - podkreśla.

Maratonka z Huntington Beach w Kalifornii na co dzień pracuje jako przedszkolanka i mówca motywacyjny. Na własnym przykładzie chce pokazywać ludziom, że można osiągnąć wszystko, jeśli tylko bardzo się tego pragnie i do tego dąży. - Życie jest dość krótką podróżą. Chcę nadal biegać i motywować ludzi, żeby odmienili swój los. To, że straciłeś kończynę, nie znaczy, że twoje życie się kończy - podkreśla.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×