Bartman mówi "nie". Takiej walki sobie nie życzy

Zdjęcie okładkowe artykułu: YouTube / Clout MMA / Na zdjęciu od lewej: Tomasz Hajto i Zbigniew Bartman
YouTube / Clout MMA / Na zdjęciu od lewej: Tomasz Hajto i Zbigniew Bartman
zdjęcie autora artykułu

- Pokazaliśmy "freak fightom" fajny kierunek. Szacunek, poczucie humoru, a do tego porównanie umiejętności reprezentantów dwóch popularnych dyscyplin na nowym dla nich polu - mówi Zbigniew Bartman o walce z Tomaszem Hajtą.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę na gali Clout MMA 1 Bartman, były już siatkarz, 137-krotny reprezentant Polski, mistrz Europy z 2009 roku i zwycięzca Ligi Światowej z roku 2012, zmierzył się na warszawskim Torwarze z Tomaszem Hajtą, 62-krotnym reprezentantem Polski w piłce nożnej, uczestnikiem mundialu 2002.

Bartman był uważany za wyraźnego faworyta tej walki (z czym sam nie do końca się zgadza) i zgodnie z przewidywaniami wygrał, choć w dość zaskakujący sposób - przez duszenie zza pleców.

W rozmowie z WP SportoweFakty dzieli się wrażeniami ze swojego debiutu, mówi o dłużącym się oczekiwaniu na walkę w dniu gali, potężnych emocjach po zwycięstwie, swoich relacjach z Hajtą i o kierunku, jaki tą walką obaj pokazali "freak fightom".

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Co czułeś, wchodząc w nowy dla ciebie świat sportów walki?

Zbigniew Bartman, były reprezentant Polski w siatkówce, zawodnik federacji Clout MMA: Emocje zarówno przed pojedynkiem, jak i po nim, były bardzo duże. Wejście do oktagonu na wypełnionym po brzegi Torwarze jest dość wyjątkowym przeżyciem. Za mną naprawdę ciekawe doświadczenie.

Jak porównałbyś sobotnie emocje z tymi, których doświadczałeś jako siatkarz? To był poziom finału PlusLigi? Igrzysk olimpijskich? Finału Ligi Światowej?

Trudne pytanie. Wydaje mi się, że ostatni raz takie emocje, jak po wygranym pojedynku w oktagonie, odczuwałem po naszym triumfie w Lidze Światowej w 2012 roku. Sam byłem w ciężkim szoku, że aż tak to przeżywałem. Nauczyłem się czegoś nowego o sobie i swoich emocjach.

Było w dniu pojedynku coś, co cię w nim mocno zaskoczyło?

Najbardziej chyba to, jak dłużyło mi się oczekiwanie na walkę. Na Torwarze byliśmy przed 17. Mieliśmy próbne wyjście na prezentację, a potem od 17 aż do północy czekaliś. Te siedem godzin wydało mi się bardzo długie. W pewnym momencie, kiedy nie wiedziałem już, co ze sobą zrobić, poszedłem na salę treningową, bo tam było trochę ciszej i spokojniej, położyłem się na materacach i zasnąłem.

Na długo?

Jakieś 45 minut. Potem mnie obudzili, bo cutmani szukali mnie, żeby otejpować ręce przed walką. A chętnie pospałbym trochę dłużej (śmiech).

Nie byłoby dobrze, gdybyś przespał walkę.

To byłby chyba największy hit całej gali!

Byłeś uważany za zdecydowanego faworyta walki z Tomaszem Hajtą. Czułeś presję zwycięstwa?

Stosunkowo niewielką, ponieważ swoje występy w MMA traktuję przede wszystkim jako przygodę. Presję zwycięstwa można czuć, jeżeli jest się w czymś mistrzem - ona jest mistrzowskim przywilejem, albo jeśli w danej dziedzinie stoją za tobą umiejętności i osiągnięcia. A ja wchodziłem do oktagonu jako totalny debiutant.

Uważam, że wskazania bukmacherów, dla których byłem zdecydowanym faworytem, były nieadekwatne. Okej, między nami jest duża różnica wieku, ale pamiętajmy, że zarówno ja, jak i Tomek debiutowaliśmy w sportach walki i obaj mieliśmy mało czasu na przygotowania. A przy takiej wadze zawodników, ważyliśmy po około 100 kilogramów, wystarczy jeden "lucky punch" i może być po zawodach.

Jesteś młodszy od swojego sobotniego przeciwnika o 15 lat, pewnie jako młody chłopak obserwowałeś jego występy w piłkarskiej reprezentacji Polski i kibicowałeś mu. Trudno było wyjść do klatki z kimś takim i się z nim bić?

Oczywiście, że kiedyś kibicowałem Tomkowi. Dobrze pamiętam mistrzostwa świata w 2002 roku z jego udziałem, które oglądałem jako nastolatek. Widziałem też wiele innych jego meczów w drużynie narodowej, albo w barwach Schalke 04 Gelsenkirchen.

Teraz odnosiłem się do niego z wielkim szacunkiem. Obaj tak się do siebie odnosiliśmy, wprowadzając w ten sposób inne standardy do świata "freak fightów". Podeszliśmy do tego pojedynku na czysto sportowych zasadach. Wracając do pytania - tak, na pewno na początku, po wejściu do klatki, musiałem przełamać w sobie pewną barierę i bić się z Tomkiem, mimo że nie mam w stosunku do niego żadnych złych uczuć. A wręcz przeciwnie.

Jak rozumiem twój gest po wejściu do klatki, groźne przeciągnięcie palcem po szyi, był tylko i wyłącznie elementem show?

Jasne, że tak! Show to inna sprawa. Nie wyzywaliśmy się przed walką, nie kłóciliśmy i nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli coś takiego robić, ale jak już jesteśmy w oktagonie i mamy zaraz walczyć, w ramach dawania dobrego widowiska pozwoliłem sobie na coś takiego. No i była to z mojej strony mała zagrywka psychologiczna. Jednak mój gest należy traktować w formie żartu, a nie jako wyraz nienawiści, złości czy chęci zrobienia przeciwnikowi krzywdy.

Wygrałeś pojedynek przez duszenie zza pleców, a takiego scenariusza chyba nikt się nie spodziewał. Ty też nie?

Też. Scenariusz walki również dla mnie był zaskakujący. Jak prowadziłem ją w swojej głowie, zawsze widziałem swoje zwycięstwo w stójce. Przez kombinację zakończoną wysokim kopnięciem albo dobrą serią prostych. Kiedy dostawałem ofertę, mieliśmy rywalizować w formule K-1, dopiero później zdecydowano, że będzie to MMA. Ja podchodziłem do tej zmiany sceptycznie, ale okazało się, że mój sceptycyzm był niepotrzebny, bo wygrałem w sposób, w którym w K-1 wygrać bym nie mógł.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda tenisa pokazała się bez makijażu. I jak?

Po walce wymieniliście z Hajtą debiutanckie uwagi, podzieliliście się wrażeniami?

Już po pojedynku nie mieliśmy okazji spotkać się z Tomkiem. Ja poszedłem na badania medyczne i na wywiady, on potrzebował chwili dla siebie, a później też miał różne obowiązki. Nie udało się nam złapać, ale w mediach społecznościowych wymieniliśmy uprzejmości. On podziękował za walkę i napisał, że szacunek do przeciwnika jest tutaj najważniejszy. Całkowicie się z nim zgadzam. Jest mi bardzo miło, że mogłem go poznać i mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać i pośmiać się z tego, co się wydarzyło.

Jako siatkarz byłeś postacią nietuzinkową i miałeś zadatki na showmana. Ktoś z takimi cechami chyba dobrze odnalazł się w świecie "freak fightów"?

Na tę chwilę sam jeszcze nie wiem, czy się odnalazłem, czy nie. Wciąż poznaję ten świat, wciąż jest dla mnie bardzo nowy. Za mną pierwsza walka, na razie wiem tyle, że wyjście do takiego pojedynku to zarówno duży stres, jak i wielki zastrzyk adrenaliny i endorfin. A co do samych "freak fightów", podoba mi się, że pojawia się w nim coraz więcej byłych sportowców. W Clout MMA 1 poza mną i Tomkiem Hajtą był też Błażej Augustyn, który zaprezentował się fenomenalnie. Mam wrażenie, że wprowadzamy do "freakowej" rywalizacji nowe standardy. Pokazujemy, że nie trzeba obrzucać się mięsem i robić awantur, żeby zainteresować swoimi walkami szerszą publikę.

Jak rozumiem świat takich "freak fightów" chętnie będziesz współtworzył?

Świat, w którym widzimy wielu byłych sportowców, rywalizujących ze sobą w dyscyplinie, z którą nigdy wcześniej nie mieli do czynienia i darzących się szacunkiem - tak, będę go chętnie współtworzył. I chętnie będę do niego wnosił elementy humorystyczne, tak jak zrobiłem to przed walką z Tomkiem, wręczając mu bluzę Portugalczyka Paulety, który na mistrzostwach świata w 2002 roku strzelił Polsce trzy gole. Tomek zareagował genialnie, przekazując koszulkę na aukcję charytatywną, więc z tych naszych wzajemnych docinek będzie na dodatek coś dobrego. Uważam, że ten żart wyszedł rewelacyjnie z obu stron. Sądzę też, że pokazaliśmy "freak fightom" fajny kierunek. Szacunek, poczucie humoru, a do tego porównanie umiejętności reprezentantów dwóch popularnych dyscyplin na zupełnie innym polu niż to, w którym obaj specjalizowali się jako sportowcy.

Masz jakiegoś wymarzonego rywala na kolejne starcie? Skoro wymieniłeś Błażeja Augustyna, to może jego? Znów byłoby starcie siatkówki z piłką nożną.

Póki co, Błażej jest sportowo w totalnie innej galaktyce, niż ja. Z tego, co wiem, trenuje sporty walki już od kilku lat, a przez ostatnie miesiące przygotowywał się naprawdę intensywnie i czekał na swoją szansę. Jak zwolniło się dla niego miejsce w Clout MMA 1, miał za sobą cały cykl przygotowań. I w oktagonie było to widać - spokojnie wytrzymał trzy pełne rundy. W stosunku do niego jestem w sportach walki daleko, daleko z tyłu i pojedynek z nim byłby z mojej strony głupotą, a nie odwagą. Kolejną walkę chciałbym stoczyć z kimś, kto prezentuje zbliżone umiejętności do moich. Nie chodzi przecież o to, żeby wyjść i dać się łatwo "poskładać".

Czytaj także: Clout MMA: Borek ujawnił sensacyjne nazwisko. Jest już reakcja sportowca Tomasz Hajto rozbił bank. Tyle zarobił za walkę z Bartmanem

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (12)
avatar
Adam
8.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Brartman teraz weź innego emeryta. Proponuję Janka Tomaszewskiego. Z nim też powinieneś wygrać. Młodszego od siebie z różnicą wiekowa jak ty i Hajto to już nie przeskoczysz.  
avatar
kert
8.08.2023
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Tu nie chodzi o żaden sport tylko o kasę , Rozwydrzona ''tłuszcza'' lubi oglądać jatki a na widok cieknącej juchy i niszczenia swoich organów przez ''sportowców'' dostają orgazmu więc ... będą Czytaj całość
avatar
Pokuśnik
8.08.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Bartman: "Kolejną walkę chciałbym stoczyć z kimś, kto prezentuje zbliżone umiejętności do moich." Jaka walka?! Jakie qźwa umiejętności?!? Tacy jak Hajto i Barman wchodzą do klatki nie Czytaj całość
avatar
gp56
8.08.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zamiast chleba są igrzyska.  
avatar
Janusz
8.08.2023
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Jak to mozna ogladac zenada