Jędrzejczyk kontra Rousey? To nie jest wykluczone - rozmowa z Andrzejem Janiszem

Zdaniem eksperta i komentatora gal MMA zwłaszcza federacji UFC może zależeć na skonfrontowaniu dwóch zawodniczek dzierżących mistrzowskie pasy. Amerykance i Polce - niekoniecznie.

Michał Fabian
Michał Fabian
Polska - od 14 marca 2015 r. - jest trzecim krajem europejskim, z którego wywodzi się czempion Ultimate Fighting Championship, czyli najbardziej prestiżowej federacji mieszanych sztuk walki na świecie. Do Holendra Basa Ruttena i Białorusina Andrieja Arłowskiego dołączyła Joanna Jędrzejczyk.
Sportsmenka z Olsztyna w kapitalnym stylu pokonała broniącą tytułu Carlę Esparzę (przez TKO w II rundzie). Tuż po walce gratulacje Polce złożyła największa gwiazda kobiecego MMA Ronda Rousey.

Jędrzejczyk szybko jej odpisała: - Motywację czerpię od najlepszych, zwłaszcza od Ciebie. Mam nadzieję, że spotkamy się w przyszłości.


- "Mam nadzieję, że spotkamy się w przyszłości". Co to może oznaczać? - zapytaliśmy Andrzeja Janisza, eksperta i komentatora gal MMA, dziennikarza sportowego.

- To może oznaczać, że nie w najbliższej przyszłości - rozpoczął rozmowę z naszym serwisem.

Michał Fabian: Ale o jakim spotkaniu mówi Jędrzejczyk? Chce poznać Rousey, czy może rzuca jej wyzwanie do walki w oktagonie?

Andrzej Janisz: Myślę, że spotkanie w klatce nie jest wykluczone, ale nie w najbliższym czasie. Na razie Joanna ma umocnić swoje panowanie w tej kategorii wagowej. Jeżeli Rousey będzie jeszcze walczyła - bo przecież wcale nie jest powiedziane, że będzie - to spotkanie takich dwóch niepokonanych zawodniczek byłoby wydarzeniem, do którego zwłaszcza UFC bardzo mocno by parło. Nie wiem, czy akurat same zawodniczki.

Jędrzejczyk jest mistrzynią UFC w kategorii słomkowej (do 52 kg), Rousey w koguciej (do 61 kg). Różnica spora.

- Myślę, że Rousey nie mogłaby zejść z wagą niżej bez szkody dla zdrowia. Natomiast Joanna przed walkami sporo zrzuca, ale... Nie. Nie teraz. Jest zdecydowanie za wcześnie, by o tym rozmawiać. Nie sądzę, żeby w przeciągu najbliższych dwóch lat coś takiego miało się wydarzyć.

Jest pan zaskoczony tym, jak łatwo Joanna Jędrzejczyk rozprawiła się z Carlą Esparzą?

- Spodziewałem się, że to będzie cięższa dla niej walka. Wydawało mi się, że Esparza lepiej wykorzysta te swoje umiejętności zapaśnicze. Natomiast mocno wierzyłem w to, że ona nie przejdzie przez tę zasłonę ciosów Joanny, bo stójka tych dwóch zawodniczek jest absolutnie nieporównywalna. Myślę także, że dużą rolę odegrało nastawianie psychiczne. W momencie wchodzenia do oktagonu to chyba Joanna była tą zawodniczką, która bardziej chciała wygrać. A raczej - była bardziej pewna, że wygra.

Amerykanie, którzy słyną z pewności siebie, byli zaskoczeni nastawieniem mentalnym Polki.

- Wydaje się, że paradoksalnie Joanna była bardziej amerykańska od większości Amerykanów. To cechuje wielkich zawodników. Z jednej strony pewnego rodzaju szacunek i ostrożność, ale z drugiej strony przekonanie o własnych umiejętnościach.

Wspomniał pan o nieudanych próbach obaleń w wykonaniu Esparzy. Z 17 prób Amerykanki Polka odparła aż 16. Tego się nikt nie spodziewał.

- Też myślałem, że będzie częściej w parterze. A tu nie! Okazało się, że przeciwko bardzo dobrym zapaśniczkom Jędrzejczyk tez potrafi się wybronić. Chciałbym przy tej okazji podkreślić wielką rolę trenerów Joanny - Szymona Bońkowskiego i Pawła Derlacza, którzy ją kapitalnie do tej walki przygotowali, a w ogóle poprowadzili przez całą drogę w MMA. Gdyby ktoś trzy lata temu powiedział, że Polka będzie mistrzynią UFC, to byśmy umierali ze śmiechu. Trzy lata temu nie mieliśmy żadnego zawodnika w tej federacji. A ona dopiero w maju 2012 r. stoczyła pierwszą walkę w MMA (pokonała na punkty Sylwię Juśkiewicz - przyp. red.). To jest droga niesamowita. Oczywiście łatwiej jest wtedy, gdy powstaje nowa kategoria wagowa. Kiedy - powiedzmy - sport kobiet, w tym przypadku MMA, jest pewnego rodzaju nowością. Tak, jest łatwiej. Niemniej jednak to sukces ogromny, z punktu widzenia tego maja 2012 r. absolutnie zaskakujący.

Największy sukces w historii polskiego MMA, a kibice nie mieli możliwości obejrzeć tej walki...

- A cóż my na to poradzimy?

Nic, ale może chociaż teraz Jędrzejczyk stanie się wielką gwiazdą polskiego sportu?

- No ale co się może ruszyć w tej kwestii? Może być częściej zapraszana do programów, które oglądają nie tylko kibice MMA, ale ogólnie ci, którzy interesują się sportem. Owszem, jest więcej informacji w różnego rodzaju portalach społecznościowych czy na najważniejszych stronach. Ale do miana "gwiazdowania" w Polsce to jest jeszcze Joannie bardzo bardzo daleko.

W kwietniu odbędzie się w Krakowie pierwsza na polskiej ziemi gala UFC. Można żałować, że Joanna na niej nie zawalczy.

- To jest niemożliwe. Ale za to fajnie, że przyjedzie do Krakowa z pasem mistrzowskim. To będzie natchnienie dla tej całej gromady polskich zawodników, że można, że da się to zrobić.

Kategoria słomkowa w UFC dopiero się tworzy, na razie na horyzoncie nie widać godnych rywalek dla Polki. Amerykańskie media uważają, że Jędrzejczyk może dominować przez lata. Podziela pan to zdanie?

- To wszystko prawda. Mówiłem o tym, że łatwiej jest wtedy, gdy coś się dopiero wprowadza. Natomiast z drugiej strony - skoro pojawił się ktoś taki jak Joanna Jędrzejczyk, to niewykluczone, że za rok pojawi się ktoś inny, kto już zaczął gdzieś walczyć i przygotowuje się do tego, aby być najlepszym. Ta kategoria będzie coraz lepsza, będą nowe rywalki dla Joanny, o których my może w tej chwili nawet nie wiemy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×