Nie zagrać w Las Vegas to grzech - rozmowa z Janem Błachowiczem, zawodnikiem MMA

Jan Błachowicz pisze kolejny rozdział swojej historii od pucybuta do milionera. Polak będzie walczył w Las Vegas z Coreyem Andersonem. - Powoli to do mnie dociera - mówi Wirtualnej Polsce.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Kamil Kołsut: We wrześniu czeka cię walka w Las Vegas. Odliczasz już tygodnie, dni?

Jan Błachowicz: Walka zbliża się wielkimi krokami. Dni jeszcze nie liczę, choć na wagę staję codziennie. Zostało mi do zrzucenia siedem kilogramów. Na razie wszystko jest więc w normie, nic się nie burzy.
Mówiłeś, że walka w MGM to spełnienie marzeń. W Grand Gardenie mierzyli się Floyd Mayweather i Manny Pacquiao, a Mike Tyson odgryzł kawałek ucha Evanderowi Holyfieldowi. Teraz czas, żeby własną historię napisał tam Jan Błachowicz.

- Czasami, kiedy o tym pomyślę, ciśnienie się podnosi. Przyjdzie mi wystąpić na obiekcie, gdzie walczyły największe gwiazdy sportu. Powoli to do mnie dociera. Na razie staram się jednak myśleć o tym, że mam do wykonania misję. Skupiam się na treningu.

Ta walka to dla ciebie kolejny szczebel w budowaniu kariery od pucybuta do milionera? Od ochroniarza w nocnym klubie do człowieka, który walczy tam, gdzie przez lata bili się najwięksi. Fajna historia.

- Coś w tym jest. Można o tym zrobić film (śmiech). Czasami wracam myślami do tego, co było dziesięć lat temu. Wówczas nie pomyślałbym o tym, co może mnie spotkać w przyszłości. Cały czas jednak wierzyłem, trenowałem, nie oglądałem się na innych. Kiedy jedni szli w lato na basen, ja byłem na treningu, a gdy zdarzało mi się bawić, to bez alkoholu. Miałem cel, chciałem coś osiągnąć i ciężką pracą się udaje.

Pracowałeś nocą, trenowałeś za dnia... Czasu na odpoczynek nie było.

- Spanie było między treningami (śmiech). Pracowałem trzy razy w tygodniu, zarywałem noce, organizm był rozregulowany. Bramkarz w klubie to jednak jedyny zawód, który pozwala ćwiczyć dwa razy dziennie. Wiadomo, że po nieprzespanej nocy trening nie ma wysokiej jakości, ale przynajmniej jest.

Ciężka praca doprowadziła cię do UFC. To Liga Mistrzów. Czuć większą presję i stres czy walka to zawsze walka?

- Walka to walka. Człowiek się wyłącza. Wychodzisz i wykonujesz pracę. Kiedy biłem się z Ilirem Latifim, dopiero trzy dni po walce dotarło do mnie, że zadebiutowałem w UFC w naprawdę dobrym stylu. Oczywiście, kiedy zaczynałem karierę, było ciśnienie. Nauczyłem sobie jednak radzić ze stresem i wiem, jak go wykorzystać. On mnie nakręca, nie blokuje.

Absurdalny faul bramkarza. Czerwona kartka!
Źródło: sport.wp.pl

Przed tobą walka z Coreyem Andersonem. To groźny rywal?

- Każdy przeciwnik jest groźny. To UFC, Liga Mistrzów. Walczą tu najlepsi. Waga półciężka, małe rękawiczki... Wszystko może się zdarzyć. Zagapisz się i jest po walce.

Mówiłeś, że przygotowania idą zgodnie z planem. Te pokerowe też? - Muszę być gotowy na wszystko! Nie zagrać, będąc w Las Vegas, to też grzech. Hazardzistą nie jestem, ale tak za dziesięć dolarów podejść do jakiejś maszynki będzie czas. Ostatni tydzień przed walką zawsze jest luźny, to głównie odzyskiwanie świeżości i szybkości. A nie będę przecież leżał w hotelu i patrzył w sufit, bo oszaleję.
Jan Błachowicz idzie drogą od pucybuta do milionera Jan Błachowicz idzie drogą od pucybuta do milionera
Jesteś fanem gier komputerowych. Nowy "Wiedźmin" nie przeszkodził w przygotowaniach?

- Lubię czasami uciec w gry, ale kiedy za oknem jest taka pogoda, nawet nie włączam komputera. Zwłaszcza teraz, gdy treningi są tak ciężkie. Najlepsza rozrywka to tępe patrzenie się w telewizor, bo nic nie kosztuje. "Wiedźmin" jest grą, w którą trzeba się zagłębić na dłużej. Po walce, kiedy pogoda będzie gorsza, na pewno do niej wrócę.

Anderson to dla ciebie rywal zastępczy. Pierwotnie miałeś walczyć z Johnsonem. Dlaczego do tej konfrontacji nie doszło?

- Do dziś tego nie wiem. Wydaje mi się, że to Jimi Manuwa miał być pierwotnie przeciwnikiem Johnsona, ale doznał kontuzji i walki nie chciał. Dali ją mi. Później coś się stało i Manuwa jednak walkę wziął. To moje wyjaśnienie. Nie wiem, na ile jest prawdziwe.

Jaka była twoja pierwsza reakcja na wieść o odwołanej walce?

- Zdenerwowanie połączone z rozczarowaniem i nutką niepewności. Na szczęście w ciągu godziny dostałem przeciwnika. Kiedy dowiedziałem się, że powalczę tego samego dnia, uznałem, że nie będę się denerwował ani smucił. Przede mną inny rywal i inne wyzwanie.

Wyciągnąłeś wnioski po porażce z Manuwą? Oglądając ją było widać, że przegrałeś przede wszystkim w głowie.

- Nauczyłem się trochę innego podejścia mentalnego. Wytrenowanie nie było problemem. Po prostu mój odbiór walki był inny niż w rzeczywistość. Wydaje mi się, że byłem zbyt spokojny. Zabrakło sportowej agresji. Wyszedłem do tej walki tak, jakbym poszedł na herbatę. Wydawało mi się, że mam wszystko pod kontrolą. Poszło to za daleko.

Umiesz przegrywać?

- Każda porażka boli. Ta z Manuwą dotarła do mnie dopiero na drugi dzień. Nie smucę się, nie płaczę, tylko jestem zły na siebie. Nie była to moja pierwsza porażka. Z każdej staram się wyciągnąć wnioski.

To, że Johnson powalczy akurat z Manuwą, który w kwietniu cię pokonał, to też porażka?

- Nie, w ogóle o tym nie myślę. Skupiam się na swojej walce. Inne mnie nie interesują.
Jan Błachowicz w Las Vegas będzie gotowy na wszystko Jan Błachowicz w Las Vegas będzie gotowy na wszystko
Przed tobą trzecia walka w UFC. Co będzie dalej?

- Najpierw wykonam swoją robotę, a później będę układał kolejne scenariusze.

Przypadek Joanny Jędrzejczyk działa na wyobraźnię?

- Wiadomo, że działa. Też chciałbym mieć pas. Będę musiał jednak na to poczekać trochę dłużej niż ona (śmiech).

Oktagon to miejsce dla kobiet?

- Wolę je oglądać grające w siatkówkę plażową. Jeżeli jednak chcą, niech walczą. Nie jestem zwolennikiem nakładania takich zakazów.

Ronda Rousey powiedziała, że mogłaby pokonać Mayweathera. A jeżeli kiedyś faktycznie zechce stanąć do walki z facetem? Przyjąłbyś takie wyzwanie?

- Chyba nie. Choć kto wie, gdzie zmierza ten świat i jak będzie wyglądał za kilka lat... Poza tym wiesz, jak to jest. Wyjdziesz do walki, zwyciężysz i powiedzą: "Eee, wygrał z kobietą". A jak ulegniesz? "Aaa, pokonała go kobieta". Takiej walki nie da się wygrać.

Przypomnijmy, że transmisję z Las Vegas i inne gale UFC polscy kibice mogą oglądać za darmo na kanale Extreme Sports Channel.

Dostępność stacji na platformach telewizyjnych:

- Cyfrowy Polsat - 18
- NC+ - 122
- UPC - 571 (419)
- Vectra - 221
- Toya - 445 

Czy Jan Błachowicz pokona Corey'a Andersona?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×