Pudzianowski (9 zwycięstw - 4 porażki) wraca do klatki KSW po przegranej z Peterem Grahamem, której doznał na KSW 32 w Londynie. Wszystko wskazuje, że wystąpi na gali KSW 35, która ma się odbyć 28 maja w trójmiejskiej Ergo Arenie.
Mariusz Pudzianowski: Wiem, o co mnie pan zapyta. A jeśli nawet to pytanie nie padnie, sam nawiążę do tematu. To, co oni ostatnio wyprawiają, to jest jakaś masakra.
WP SportoweFakty: Zanim jednak o polityce i kwestiach uchodźców, pomówmy o sporcie. Jak długo odpoczywał pan po przegranej z Peterem Grahamem?
- Około czterech tygodni. Zrobiłem sobie w Białej Rawskiej nową salą treningową, 120 metrów siłowni pod MMA, i pracuję. Włączam sobie telewizor, muzyczkę, żeby się nie nudzić, wchodzę na bieżnię i tak sobie biegam, aż z tej bieżni nie spadnę. Trochę mnie te "zabawki" kosztowały, ale jestem na takim etapie, że już nie muszę się martwić o kasę.
Czy "przetrawił" pan to, co się stało w Londynie?
- Nie przejąłem się za bardzo przegraną z Grahamem, dlatego że to jest tylko sport. Za czasów dźwigania "żelastwa" też przegrywałem i wtedy już zrozumiałem, że porażka jest wpisana w sport. Nie pierwszy i nie ostatni raz dostałem w "trąbę".
Ale domyślam się, że był czas na analizę wraz z trenerem Piotrem Jeleniewskim?
- Tak. Uznaliśmy, że przesadziliśmy z przygotowaniami. Były po prostu zbyt mocne i za długie - o trzy tygodnie. To się zemściło. Do nikogo jednak nie mam pretensji, bo ja również powinienem wiedzieć, kiedy powiedzieć "stop".
Rozumiem, że Jeleniewski teraz musi pana od czasu do czasu wygonić z sali.
- Zawsze miałem taką tendencję, że za dużo trenuję. To się za mną ciągnie już od rywalizacji w strongmanie. W 2002 roku zdobyłem mistrzostwo świata, w 2003 powtórzyłem sukces, a w 2004 się "zajechałem" podczas obozu w Spale i zająłem 3. miejsce. Już tak mam, że jak się coś biorę, to idę na całego.
Domyślam się, że do klatki wróci pan na majową galę KSW w Trójmieście. Czy zna pan rywala?
- Zgadza się. Wszystko na to wskazuje, że wrócę właśnie w maju. A co do rywala - jeżeli wszystko dobrze się ułoży, chcę rewanżu z Grahamem. Czy to dojdzie do skutku? Nie wiem, bo nie ja podejmuję decyzje.
Rozmawiał pan na ten temat z właścicielami KSW?
- Tylko wspomniałem. Ale nie wiem, czy to się odbędzie już teraz. Ze swojej strony zrobię wszystko, żeby sobie ten rewanż wywalczyć.
Ile walk chce pan stoczyć w 2016 roku?
- Dwie. To wystarczające i nie myślę o większej liczbie występów.
Odnoszę wrażenie, że aktualnie pana myśli są pochłonięte zupełnie czymś innym. Dlaczego uchodźcy aż tak bardzo podnoszą panu ciśnienie? Na Facebooku nie szczędzi pan mocnych słów.
- Jako ludzie mi nie przeszkadzają. Denerwuje mnie ich zachowanie. Znam Syryjczyków, Irańczyków, Czeczenów - to są muzułmanie, do których nic nie mam. Zachowanie uchodźców we Francji doprowadza mnie do furii i nie mam zamiaru go tolerować.
Ma pan firmę transportową i z relacji własnych pracowników wie pan, co dzieje się w okolicach portu Calais, gdzie uchodźcy próbują przedostać się z Francji do Anglii. Co oni panu mówią?
- Ci ludzie, albo inaczej - to bydło ludzkie, bo inaczej tych uchodźców nazwać nie można - niszczy mienie firm transportowych w tym moje. Na bezczelnego zatrzymują ciężarówki, a gdy kierowca się nie zatrzyma w ruch idą kamienie, cegły. To nie wszystko - włamują się na naczepy i niszczą towar, za który ja później muszę płacić. Policja francuska i angielska nie reaguje. Potrafi tylko powiedzieć do kierowców - jak was będą próbowali zatrzymać, to jedźcie po nich.
Można powiedzieć, że jesteście bezradni.
- Dlatego na Facebooku nie przebieram w słowach, bo nie potrafię siedzieć spokojnie. Jeśli ktoś chce mi zrobić krzywdę, to mam się temu przyglądać?! Napisałem taki post, że zamknę się w naczepie z kijem bejsbolowym i będę bronił swojego mienia. I co napisali dziennikarze? "Pudzianowski jest agresywny, Pudzianowski grozi ludziom". Ja po prostu bronię swojej własności! Czy to coś złego? Powtórzę to raz jeszcze: jeśli ktoś wejdzie na naczepę mojej firmy, łeb mu spadnie.
Domyślam się, że pana firma ponosi z tego tytułu spore straty.
- Tak niestety jest i nie zamierzam spokojnie się temu wszystkiemu przyglądać. Będę bronił swojej własności - czy to na naczepie, czy na własnym podwórku. Jeśli ktoś wejdzie na moją posesję, żeby mnie po prostu okraść, nie będę się wahał - użyję wszystkich środków, żeby go powstrzymać.
[b]rozmawiał Artur Mazur
[/b]
Michał Szyba: Teraz jest mi wstyd
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
No coz, jak klasy sportowej nie starcza...