Paweł Świder: Ile będzie cukru w cukrze?

Rok 2010. Za chwilę rozpoczyna się pierwszy rajd sezonu – Monte Carlo, które z powodu kalendarza w systemie rotacyjnym nie brało udziału w WRC we wcześniejszym sezonie. World Rally Championship to rajdowe Mistrzostwa Świata, ale także auta dla prawdziwych żołnierzy. Co zatem będzie jeśli znikną te, które teraz królują na odcinkach specjalnych całego świata?

Paweł Świder
Paweł Świder

W 2010 do Mistrzostw Świata wejdą zupełnie nowe auta. Taką sytuację wymuszą regulaminy FIA obowiązujące na każdej z rund najważniejszego rajdowego cyklu. Ale i one muszą powstać z potrzeby lub (co gorsza) z konieczności. Fakt jest taki, że za sumę startu na przykład Citroenem C4 WRC można przejechać cały sezon w RSMP. I to wcale nie posklejanym Lancerem Evo VI. Te koszty to od kilku już lat kula u nogi najważniejszego rajdowego cyklu.

Ta kula może pociągnąć ze sobą na dno rajdowej rzeki największy statek jaki na niej pływa. Dlatego wspaniałomyślna Międzynarodowa Federacja Samochodowa ostro wzięła się za przygotowanie podwalin pod przyszłe normy i wymagania. Na konferencji w Paryżu zebrali się przedstawiciele FIA i ustalili jakie auta będą mogły startować. Teraz już wiemy, że będą auta Superprodukcyjne i produkcyjne. Z oficjalnego obiegu wyjdzie określenie WRC jako nazwy własnej dla danego typu aut. Nie będą to już takie same rozgrywki jak aktualnie.

Coś za coś. Trzeba pójść po kosztach, aby otworzyć rynek dla koncernów, które do tej pory nie brały pod uwagę startów w Mistrzostwach ze względu na wysokie nakłady finansowe. Niech im tam będzie, w końcu nie samym Subaru człowiek żyje... Już teraz jednak można przewidzieć, że cykl straci swój niepowtarzalny urok. Wystartować w Mistrzostwach Świata to tak, jakby pójść z najpiękniejszą damą ubraną w najcudowniejszą suknię na najbardziej oblegany bal. Albo dostać zaproszenie na imieniny do byłego Prezydenta i z dumą wkroczyć na posesję, na której bawią się same szychy. Posunę się dalej w swojej alegorii. Mistrzostwa aut produkcyjnych (PCWRC) to także nieodłączny i bardzo ważny element świata WRC. Bo czymże jest bal bez orkiestry jazzowej czy kwintetu smyczkowego? Nawet najsprawniejszy wodzirej nie będzie zabawiał całą noc. Tylko najlepsi są na tyle wytrzymali, aby przetrwać cały sezon balowy w całości. Upojenie szampanem może szybko skończyć się w toalecie. Tak samo jest w rajdach. Jedni z animuszem wkładają frak, aby rozpocząć balet z największymi, inni natomiast nie utrzymali tempa spożywania Dom Perignon i odpadli tuż po północy. To czyni cykl WRC pięknym. Nie oznacza to jednak, że inne rajdowe cykle to wiejskie potupajki, którym przygrywa szwagier Roman na akordeonie lub inny weselny geniusz.

Uważam, że włączenie aut S2000+ do WRC będzie dobrym momentem na rozwój dla wielu kierowców. Wielu z nich jest uważanych za wybitnych i stanie przed ogromną szansą realnego porównania się z legendami startującymi dzisiaj Citroenami, Fordami czy Subaru. To będzie na pewno strzał w 10. Może być tak, że zachęceni świetną promocją (jeśli FIA znajdzie odpowiedniego promotora centralnego dla WRC) wiodący prym w IRC przesiądą się do Super 2000 z turbiną, bo takie będą dopuszczone do Mistrzostw Świata. Na ile będzie to ten sam cykl, w którym start to niezwykły prestiż, ale i rozpuszczenie wagonów pieniędzy? Tak jak za czasów PRL zastanawiano się ile jest cukru w cukrze, tak za niespełna dwa lata będą padały pytania: ile pozostało ze "starego" w "nowym"? Czy to dobrze, że obniżono koszty w zamian za ten czar, który obejrzeć chciały ogromne rzesze kibiców (czego przykładem będą dni 26-28 czerwca 2009 w okolicach Mikołajek). Nikt mi nie powie, że tegoroczny rekord kibiców na Rajdzie Polski nie zostanie podwojony, potrojony albo i jeszcze lepiej za rok, kiedy przed nosem będą śmigać rajdówki najwyższej klasy.

Sprawa jest ciągle otwarta i czy WRC upadnie, czy rozkwitnie będziemy dowiadywać się od roku 2010. Mam świadomość, że utrzymanie w cuglach Mistrzostw w aktualnej postaci będzie coraz trudniejsze, bo koszty wcale nie maleją, bo teamy się rozrastają, bo coraz więcej ludzi musi być zaangażowanych, aby próbować osiągać sukces. A jak wiadomo same chęci nie wystarczą...

PS. Jako konserwatysta w kwestii sportu nie jestem jakoś specjalnie zadowolony ze zmian, jakie proponują nam włodarze FIA. Trudno jednak nie zgodzić się z tezą, że WRC jest zbyt drogie i niedostępne. Przełknijmy tę pigułkę, a może okaże się, że wprowadzi nas ona do rajdowego raju (chociaż dziwnie mi to brzmi).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×