Dramat Fernando Alonso

Hiszpańscy fani Fernando Alonso bardzo krótko podziwiali swojego idola. Zawodnik Renault wziął udział w nieszczęśliwym incydencie z Kazukim Nakajimą, po którym musiał pożegnać się z dalszą rywalizacją na torze w Walencji. Nelson Piquet zdołał wywalczyć 11. miejsce.

Robert Chruściński
Robert Chruściński

Fernando Alonso na pewno nie tak wyobrażał sobie wyścig przed własną publicznością. - Po kwalifikacjach byłem pewny, że mój weekend będzie trudny. Na starcie zostałem dotknięty przez Nakajimę i straciłem tylne skrzydło. Moi mechanicy zrobili wszystko, co się dało, aby naprawić usterki, ale mój wyścig był już zakończony. Jestem bardzo rozczarowany, gdyż liczyłem, że będę miał wyjątkowe drugie domowe Grand Prix, dla kibiców, którzy mnie dopingowali. Teraz pragnę skoncentrować się na reszcie sezonu i następnym wyścigu w Spa - stwierdził kierowca Renault.

Niestety Nelson Piquet nie był na tyle szybki, aby powalczyć o punktowane miejsce. - Pierwsze okrążenie nie było dobre, ponieważ znajdowałem się w środku stawki i straciłem kilka pozycji. Później próbowałem ponownie walczyć, ale przednie skrzydło uległo awarii i trudno było mi wyprzedzać. Szkoda, że nie udało się nam wejść do czołowej dziesiątki, ale liczę na lepszy wyścig w Spa, gdzie rozegrane zostanie Grand Prix Belgii - zakończył Brazylijczyk.

Szef francuskiego zespołu, Flavio Briatore pragnie jak najszybciej wymazać ze swojej pamięci weekend w Walencji. - Ten weekend jest do zapomnienia. Nasz cel nadal pozostaje ten sam: walka o czwartą lokatę w mistrzostwach. Musimy skoncentrować się na następnych wyścigach i próbować stać się silniejszym zespołem - powiedział Włoch.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×