Paweł Świder: Teatralne gagi

Od pewnego czasu śni mi się taka sytuacja: ludzie szczęśliwi rozmawiają ze sobą chętnie, cieszą się celebrując nawet najmniejszy sukces, radując się razem z najmniejszych i najprostszych przyjemności. Idylla, Arkadia można by rzec. No tak, ale zawsze się budzę i co wtedy? Trzeba wracać do naszego kraju.

Paweł Świder
Paweł Świder

Nigdy nie powstanie produkt idealny. Wielcy fizycy od wieków cierpią, że nie są w stanie stworzyć legendarnego "perpetum mobile", czyli maszyny, która działa niezależnie od wszystkiego i w nieskończoność. Nie udało się tego stworzyć po dzień dzisiejszy, bo pewnie tak naprawdę to jakiś durny wymysł filozofów czy zbyt rozmarzonych fizyków. Ale marzyć zawsze warto. Fajnie, że człowiek może sobie (ludzkości?) postawić jakiś cel i podjąć próbę osiągnięcia go. Być może ów "perpetum mobile" jest poza zasięgiem możliwości ludzkiego umysłu. Być może...

Wspaniali są ludzie mający odwagę starać się o to, aby było lepiej. Generalnie dla ogółu, bo o detale człowiek dba dla samego siebie. I tutaj nareszcie następuje nawiązanie do rajdów: idealnego rajdu pod każdym względem prawdopodobnie nie ma. Organizator nie ma prawa stworzyć najpiękniejszego, pieczołowicie przygotowanego pod względem tras i idealnie zabezpieczonego rajdu z wymarzoną obsadą, ponieważ organizator to ciało złożone z niedoskonałych istot - ludzi wspierających się innymi ludźmi i maszynami. A człowiek czasami zawodzi lub po prostu gubi się. Kibice i członkowie rajdowych zespołów chcą pewnie jak najlepiej i efekt może być tylko (a nawet aż) dobry - ludzki.

Rajd to swego rodzaju improwizacja. Stara jazzowa zasada mówi, że dobra improwizacja jest w pewien sposób przygotowana i zaplanowana, podobnie jest z imprezą masową typu rajd samochodowy. Próba generalna przebiega w momencie trwania poszczególnych części rajdu, przez co jest stale modyfikowany. Przykładem mogą nam posłużyć wypadki na trasach odcinków specjalnych, czyli coś, czego w żaden sposób nie można przewidzieć. Improwizacja w teatrze to wspólne oddziaływanie na siebie aktorów i publiczności – niech ktoś mi powie, że w rajdach jest inaczej... Tego także nie można przewidzieć i dokładnie rozplanować.

Jest przynajmniej jedna cecha, która wyklucza (niektóre polskie) rajdy samochodowe z definicji improwizacji. Często grupy improv proszą publiczność o sugestię, która posłuży jako źródło inspiracji, sposób na to, żeby publiczność była podekscytowana i zaangażowana, i jako dowód, że przedstawienie nie jest reżyserowane (cytat z Wikipedia.pl).

Wśród wywiadów przeprowadzanych przez dziennikarzy naszego portalu z rajdowcami nie trzeba długo szukać, aby znaleźć narzekania, że organizator nie chce słuchać uwag i podpowiedzi załóg mających na celu poprawienie sytuacji i lepszemu przygotowaniu kolejnych edycji rajdów. Ci, z którymi ja rozmawiałem nieoficjalnie zapytani o jakość organizacji i współpracy z władzami rajdów często odpowiadali ostrymi słowami, a nierzadko i uznawanymi za nieprzyzwoite. To nie jest opinia jednego, czy dwóch kierowców/pilotów. Wiele rajdów przypomina (jeśli trzymać się terminologii teatru) nieudolne gagi. Jedna rzecz jednak pozwala utrzymywać równowagę.

Ostatnia runda Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski była bardzo chwalona przez zawodników. Poszczególne rajdy sezonu także zebrały pochlebne recenzje, więc część idzie ku lepszemu. Tego powinniśmy się trzymać - czerpać z najlepszych wzorców i przede wszystkim umieć się po prostu "dogadać". Każdy interesujący się tym sportem wolałby, aby produkt pod nazwą Rajd XXX niósł ze sobą radość i pasję kibiców, załóg, mediów i organizatorów. Do ideału zawsze czegoś będzie brakowało, ale to nikogo nie zwalnia z obowiązku podjęcia próby. Gdyby tak było nadal byśmy siedzieli na drzewach i nie byłoby cywilizacji. Nie byłoby rajdów, nie powstałyby więc auta WRC i S2000 itp. itd. Człowiek byłby znacznie uboższy. Wniosek nasuwa się sam: brak inicjatywy to wróg celów i marzeń. A w przyszłym roku w Polsce będziemy mieli rundę Mistrzostw Świata i oby się okazało, że jesteśmy w stanie utrzymać się w tym gronie na dłużej.

Kiedyś Wojciech Młynarski śpiewał: Róbmy swoje, póki jeszcze ciut się chce, róbmy swoje, może to coś da? Kto wie?... Nie dajmy się zwariować, że organizator i ekipy rajdowe to drużyny grające po dwóch stronach tego samego boiska i w żaden sposób nie da się pogodzić ich interesów. To jakaś farsa i wymysł ludzi, którym na tym nie zależy. Niedawno powstała inicjatywa, o której mówiło się przez kilka lat. Rada zawodników ma przywrócić równowagę pomiędzy prerogatywami rajdowców i organizatorów. Róbmy swoje, ale dialog to podstawa wszystkiego, w tym i dobrego funkcjonowania rajdów samochodowych.

pawel.swider@sportowefakty.pl

PS. Pieśń Pana Wojciecha kończyła się słowami: A Ty, Widzu brawo bij, róbmy swoje a Ty nasze zdrowie pij. Róbmy swoje, żeby było na co wyjść!. Nie ma ideałów, ale głupotą byłoby nie spróbować ich odnaleźć. Ja spróbuję...

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×