1 listopada. Wszystkich Świętych. Formuła 1 straciła Nikiego Laudę, polski motorsport płakał po śmierci Łukasza Lonki

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Dan Istitene / Na zdjęciu: Niki Lauda
Getty Images / Dan Istitene / Na zdjęciu: Niki Lauda
zdjęcie autora artykułu

1 listopada to moment, w którym wspominamy zmarłych. Świat motorsportu w ostatnich miesiącach pożegnał kilka wybitnych postaci. Formuła 1 opłakiwała śmierć Nikiego Laudy czy Charliego Whitinga, polski motocross stracił Łukasza Lonkę.

Charlie Whiting (1952-2019)

Nowy sezon Formuły 1 rozpoczął się fatalnie, bo w przeddzień wyścigu o GP Australii zmarł Charlie Whiting. Brytyjczyk był jedną z bardziej szanowanych postaci w padoku F1. Na początku swojej kariery pracował dla kilku zespołów, później przez wiele lat był dyrektorem wyścigowym F1. Dbał m.in. o kwestie bezpieczeństwa.

- To trudny moment dla nas wszystkich. Widziałem jak w środę chodził po torze z Sebastianem Vettelem i nie chciałem im przeszkadzać. Myślałem, że będzie okazja zobaczyć się i porozmawiać przy okazji piątkowego briefingu z kierowcami. Był pełen pasji do motorsportu. Osoba, której zawsze można było zaufać - mówił o śmierci Whitinga Robert Kubica (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Whiting zmarł we śnie w wieku 66 lat. Przyczyną zgonu był zator płucny. Jego następcą na stanowisku dyrektora wyścigowego został Michael Masi.

Niki Lauda (1949-2019)

Jedna z legend F1. Niki Lauda zdobył w trakcie swojej kariery trzy tytuły mistrza świata, później pracował jako konsultant kilku ekip. Przeżył piekło na torze, gdy podczas GP Niemiec jego samochód stanął w płomieniach. Austriak doznał wtedy poważnych oparzeń, ale już kilka tygodni później wrócił do ścigania.

Wydarzenia z toru Nurburgring z roku 1976 stały się podstawą do stworzenia filmu "Wyścig", który przedstawiał kulisy walki Nikiego Laudy z Jamesem Huntem o tytuł mistrzowski.

ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"

W ostatnim okresie Lauda w F1 był związany z Mercedesem, gdzie pełnił funkcję dyrektora. W połowie 2018 roku jego stan zdrowia się pogorszył. Austriak musiał przejść przeszczep płuc, ale w padoku F1 więcej się nie pojawił. Zmarł w maju, tuż przed GP Monako.

Czytaj także: Kubica komentuje trudne warunki w Austin

Łukasz Lonka (1990-2019)

Wielokrotny mistrz Polski w motocrossie, dla wielu Łukasz Lonka był wzorem do naśladowania. Do tragicznego wypadku z jego udziałem doszło w lipcu podczas zawodów rozgrywanych na torze w Nowodworze.

Lonka upadł po zjeździe z najazdu i stracił przytomność. Był długo reanimowany, a następnie został przetransportowany helikopterem do szpitala. Tam po kilku dniach przegrał walkę o życie.

Wiktoria Wicińska (2003-2019)

Kilka tygodni po wypadku Łukasza Lonki doszło do kolejnej tragedii w polskim motocrossie. Na torze w Lipnie życie straciła zaledwie 15-letnia Wiktoria Wicińska, zawodniczka KM Cross Lublin.

Wicińska po przeskoczeniu jednej z hopek spadła z motocykla i uderzyła ciałem o ziemię. Następnie spadła na nią własna maszyna, która trafiła ją w plecy i głowę.

Tragedie Wicińskiej i Lonki sprawiły, że PZM na kilka tygodni zamknął tory motocrossowe w Polsce, na których nie można było organizować oficjalnych zawodów.

Czytaj także: Postulat Roberta Kubicy nie został spełniony

Antoine Hubert (1996-2019)

Świat F1 i towarzyszącej jej serii wyścigowych pogrążył się w żałobie pod koniec sierpnia, gdy na torze Spa-Francorchamps doszło do śmiertelnego wypadku Anthoine'a Huberta. 22-latek rywalizował w Formule 2, był członkiem akademii talentów Renault i w niedalekiej przyszłości miał awansować do F1.

Hubert zginął po tym jak jego samochód wyjechał poza tor, a następnie wrócił na linię wyścigową. Jadący z tyłu Juan Manuel Correa nie miał szans na reakcję i uderzył prosto w bok maszyny Francuza. U Correi doszło do skomplikowanego złamania nogi i lekarze przez kilka tygodni walczyli o uniknięcie amputacji u 20-latka.

Źródło artykułu: