Dariusz Tuzimek: Michniewicz przeszarżował. To będzie masakra [OPINIA]
Dobrze, że po wygranym meczu Lewandowski skrytykował grę kadry. "Lewy" wie, że takie "malowanie trawy na zielono" w dłuższej perspektywie nic nie daje.
I ta naprędce sklecona ekipa mogła Biało-Czerwonym skutecznie wybić futbol z głowy. Rywale zdumiewająco łatwo wbiegali w naszą strefę defensywną, gdzie na luzie mijali naszych obrońców i pomocników, jakby jeździli obok nich na motorze. Nasza druga linia w pierwszej połowie (Klich – Krychowiak – Góralski) była zaskakująco mało mobilna i kompletnie bezradna w odbiorze piłki. Przy bardziej wymagającym rywalu to będzie masakra. Na pewno grający w barażu ze Szwecją Kuba Moder i Sebastian Szymański potrafili dać tej drużynie więcej.
Generalnie ten mecz miał nam pokazać, jak na tle słabszego rywala reprezentacja Polski potrafi zdominować przeciwnika, stłamsić go, strzelić kilka goli. A Piotr Zieliński miał w takim meczu pokazać, jak na luzie rozgrywa piłkę i jak ciągnie ataki naszej kadry. Miał przyspieszać tempo akcji, poczarować techniką, postraszyć uderzeniem z dystansu. - Zieliński rozegrał fantastyczny mecz - opowiadał po meczu we Wrocławiu Czesław Michniewicz na antenie Polsatu, ale selekcjoner mocno przeszarżował. Nic podobnego nie miało miejsca. Rola Zielińskiego przy obu bramkach dla Polski była żadna. I w ogóle to zdominowanie rywala to nam nie wyszło. Atakowaliśmy przez pierwszy kwadrans, później wróciło stare. Znów byliśmy najgroźniejsi z kontry albo z akcji, o których komentator Polsatu mówił: "Ten atak wygląda tak dobrze, bo do Roberta Lewandowskiego podał... Robert Lewandowski". A chyba nie o to chodzi w grach zespołowych, prawda?
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz będzie eksperymentował? Selekcjoner komentuje plotkiBohaterem spotkania był Jakub Kamiński. Strzelił gola, miał udział także przy drugiej bramce. Był dynamiczny, odważny, kreatywny. Zdobył z Lechem mistrzostwo Polski, właśnie przechodzi do Wolfsburga, ma dużo pozytywnej energii. On i Sebastian Szymański będą przyszłością (a może nawet teraźniejszością) tej reprezentacji.
Dopiero teraz widać jak na dłoni, jakim – za przeproszeniem – dzbanem był Paulo Sousa, który nie chciał w kadrze żadnego z tych zawodników. Niszczył tych chłopaków, psuł nam reprezentację i choć wyników nie miał, to i tak nie było odważnego, żeby go wywalić z roboty na zbity pysk. Zdumiewające są czasem układy rządzące polskim futbolem.
Spotkanie z Walią to typowy mecz do zapomnienia, ale trzy punkty są w kieszeni. Bardzo ważne, żeby nie spaść z Dywizji A Ligi Narodów. Ale ważne też, żeby nie zapominać, że futbol jest rozrywką, ma cieszyć. A we Wrocławiu to była nuda i dobrze, żebyśmy wszyscy mieli tego świadomość.
Dariusz Tuzimek
WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Kamil Glik ma zastrzeżenia do gry kadry. "To sprawiało nam problemy"
- Wymowny obrazek przed meczem Ukrainy