Timo Werner latem 2020 roku przychodził do Chelsea FC jako wielka gwiazda Bundesligi, która dopiero co postawiła się Robertowi Lewandowskiemu w walce o koronę króla strzelców rozgrywek (ostatecznie kończąc na 2. miejscu z dorobkiem 28 trafień).
Zresztą zapłacone za niego 53 mln euro doskonale podkreślają, jak duże nadzieje były z nim wiązane.
Ostatecznie jednak Niemiec okazał się sporym rozczarowaniem. Przez 2 lata rozegrał w londyńskim klubie 89 spotkań, w których zdobył zaledwie 23 bramki. Przez tan czas kibice dużo lepiej zapamiętali go ze spektakularnych pudeł, a on sam momentami wydawał się być przede wszystkim całkowicie pozbawiony pewności siebie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 93. minuta. Wynik? 0:0. I nagle coś takiego!
- Mógłbym być szczęśliwy wszędzie. To jasne, że chcę grać więcej i powinienem grać więcej, aby być w dobrej formie przed mundialem i w ogóle mieć szansę by na nim zagrać. Nie ma znaczenia czy to zimowy Puchar Świata, czy letni. Myślę, że jeśli rozegram połowę sezonu lub cały sezon, to powinienem na nim grać - stwierdził Timo Werner cytowany przez 90min.com.
Niemiec dodał przy tym, że nie rozumie dlaczego nie gra tyle, ile by chciał. W poprzednim sezonie rozegrał zaledwie 21 meczów w Premier Leauge, w których strzelił 4 bramki.
- Trudno powiedzieć dlaczego nie gram. Nie pytałem o to trenera. Myślę, że ma on inne pomysły i w każdym meczu potrzebuje czegoś innego. Podczas wielu spotkań nie brał mnie pod uwagę, więc zamierzam to zmienić. Oczywiście, chcę grać więcej i powinienem grać więcej, aby być w dobrej formie na mistrzostwach świata i mieć w ogóle szansę na grę w nich - podkreślił.
Werner mógłby być kolejną gwiazdą, która tego lata opuści Chelsea. Wcześniej z zespołem "The Blues" pożegnali się już Romelu Lukaku, Hakim Ziyech oraz Antonio Ruediger.
Czytaj także:
- Arsenal pracuje nad kolejnym wzmocnieniem. Juventus otwarty na transfer
- Pokazał koszulkę Barcelony z napisem "Lewandowski". Takiej reakcji się nie spodziewał