Echa meczu Podbeskidzie - Widzew: Powtórka z historii

Niedzielny mecz Podbeskidzia z Widzewem stał na dobrym, wyrównanym poziomie. Goście byli w tym spotkaniu o jedną bramkę lepsi i trzy punkty powędrowały do Miasta Włókniarzy. Nasza redakcja postanowiła przeanalizować kilka pozaboiskowych aspektów starcia Podbeskidzia z Widzewem.

Ariel Brończyk
Ariel Brończyk

Powtórka z historii

Widzew ma niepodważalny patent na Podbeskidzie i stosuje go zarówno przed własną publicznością, jak i w Bielsku-Białej. Góralom jeszcze nigdy nie udało się ugrać kompletu punktów w starciu z Widzewem. To właśnie jeden z argumentów przemawiających za tym, że podobne spotkania jak w niedzielę, kibice ze stolicy Podbeskidzia już kiedyś widzieli. Ten argument jest najsłabszy, lecz zaraz przytoczymy więcej. Praktycznie rok temu, bo 20 września, łodzianie w Bielsku-Białej zainkasowali komplet punktów. Analogii można znaleźć jeszcze więcej. Tamto spotkanie zakończyło się takim samym rezultatem, a strzelcem bramki był również Marcin Robak. Nieprawdopodobne podobieństwo dwóch ostatnich meczów przy Rychlińskiego zdziwiło także trenera Podbeskidzia. - Oglądaliśmy małe deja vu. Rok minął, a czas jakby się zatrzymał. Znowu przyjechał Widzew i znów przegrywamy 0:1. Nawet strzelec bramki jest ten sam! - mówił na konferencji prasowej Marcin Brosz.

Kibice zasługują na ekstraklasę

Po raz kolejny bielscy kibice udowodnili, że zasługują na ekstraklasę. W niedzielny wieczór całe miasto żyło pojedynkiem Podbeskidzia z Widzewem. Niestety tylko nielicznym szczęśliwcom w dniu meczu udało się nabyć ostatnie wejściówki. Wielu sympatyków stało pod bramami stadionu, bowiem nie mogli pogodzić się z myślą, że tego spotkania nie zobaczą na żywo. Komplet widzów to ostatnio tradycja na remontowanym bielskim stadionie. Nie po raz pierwszy świetną oprawę zaprezentowała bielska grupa "Setka Ultras", która regularnie realizuje swoje pomysły. - Przyjechałem pierwszy raz na Podbeskidzie z oddalonego o 70 kilometrów Makowa Podhalańskiego. Atmosfera na meczu była wspaniała, na pewno zawitam jeszcze na spotkania Górali - mówił po meczu kibic z "krytej", pan Piotr.

Kołyska dla Adriana Budki

Piłkarz Widzewa Łódź, Adrian Budka tego dnia był chyba najbardziej rozradowany z całej kadry łodzian. W 56. minucie spotkania wychowanek MOS Zduńska Wola przeprowadził świetny rajd prawą stroną boiska, na której ograł Michała Osińskiego. Pomocnik łodzian dograł później świetną piłkę do Marcina Robaka, który wiedział co zrobić z takim prezentem. Piłkarze Widzewa po zdobyciu bramki postanowili zrobić dla Adriana Budki, któremu w ubiegłym tygodniu urodziło się dziecko, tradycyjną kołyskę. - Cieszę się, że udało się ją zrobić i z tak trudnego terenu wywieźć trzy punkty - mówił po meczu 29-letni pomocnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×