"Morawiecki, oddaj moje 30 milionów" [OPINIA]
Po artykule Dariusza Farona i Szymona Jadczaka (dziennikarzy Wirtualnej Polski) dotyczącym obiecanej przez premiera Mateusza Morawieckiego premii dla piłkarzy za awans do 1/8 finału rozpętała się burza. Nic dziwnego, chodzi o - bagatela! - 30 mln zł.
Podobny poziom zażenowania - choć mający nieco inne podłoże - część z nas odczuła dzień po odpadnięciu polskich piłkarzy z mistrzostw świata w Katarze. Jak poinformowali nasi dziennikarze, Dariusz Faron oraz Szymon Jadczak, premier Mateusz Morawiecki miał obiecać naszym zawodnikom specjalną premię za awans z fazy grupowej. 30 mln złotych do podziału! TUTAJ przeczytasz cały artykuł >>.
Na głowę premiera od razu posypały się gromy. Politycy opozycji rządowej (z Donaldem Tuskiem na czele), biznesmeni, dziennikarze, byli sportowcy (TUTAJ znajdziesz mocne słowa Szymona Ziółkowskiego >>), ale także zwykli ludzie - wszyscy skrytykowali Morawieckiego za taką decyzję.
ZOBACZ WIDEO: "Lewandowski krzyczał do Krychowiaka". Wymowna sytuacja w meczu z FrancjąPowody? Są dwa główne. Pierwszy - piłkarze w fazie grupowej mundialu pokazali antyfutbol. Cały świat wytykał nas palcami, kpił ze stylu gry (a właściwie jego braku), wyśmiewał i zastanawiał się, jakim cudem znaleźliśmy się na salonach. Taktyka Czesława Michniewicza sprawiła, że byliśmy najgorszym zespołem pierwszej części MŚ.
I za taką destrukcję wizerunku Polski na arenie międzynarodowej Morawiecki zamierza przelać każdemu z piłkarzy i członków sztabu szkoleniowego po 600 tys. zł (oczywiście nie wiemy, czy podział miał być równy, ale mówimy o grupie 50 osób i premii w wysokości 30 mln zł). I to z naszych, publicznych pieniędzy (no bo jakich innych).
"Po moim trupie" - wrzasnęło wielu z nas. "Morawiecki, dawaj moje 30 milionów" - dorzucam i ja.
Dla przykładu, siatkarze za zdobycie w 2018 roku mistrzostwa świata otrzymali 5 mln zł. Można powiedzieć, że i tak mieli szczęście. Lekkoatleci? Oni dostali milion złotych. Do podziału. A ile jest dyscyplin, które ledwo wiążą koniec z końcem, a od premiera nic nie dostają.
Wiecie, ile rząd przeznacza na certyfikację pięciu tysięcy szkółek piłkarskich? Program, w którym bierze udział w sumie kilkadziesiąt tysięcy młodych zawodników, z których w przyszłości może wyrosną drugi Lewandowski i Szczęsny to 50 mln zł. Bez komentarza.
Jest też drugie tło. Morawiecki obiecuje 30 mln zł piłkarzom w momencie, kiedy na konferencjach prasowych mówi do narodu: idą ciężkie czasy, inflacja, wojna, niepewność, zaciśnijmy pasa, musimy szukać oszczędności.
No to poszukał... Wyborcy mu tego nie zapomną. Wielu z nas decyduje, czy w tym miesiącu opłacić ratę kredytu, rachunek za ciepło czy może kupić dzieciom coś słodkiego, a Morawiecki lekką ręką rzuca na stół takie pieniądze. Na stół wokół którego siedzą bogacze.
Mleko się rozlało. Premier kraju, w którym te 30 mln podniosłoby o przynajmniej dwa piętra wyżej dostępność do leczenia psychiatrycznego dzieci, które jeszcze nie podniosły się po pandemii, a już cierpią z powodu wojny tuż za naszą granicą, szasta pieniędzmi w taki sposób?!
Jeśli te pieniądze faktycznie trafią do piłkarskiej kadry, mam nadzieję, że jej członkowie zachowają się honorowo i przekażą je na jakiś szczytny cel. Będzie to jeden z niewielu momentów tego mundialu, kiedy byłoby za co "naszym" bić brawo.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Wszystkie mecze obejrzysz na TVP 1 w Pilocie WP (link sponsorowany)